Kocham zachody słońca. Najlepiej odpoczywam gapiąc się w tęczę barw rozlewającą się na niebie. Spacery w świetle zachodzącego Słońca. to coś pięknego. Woda to moja kolejna wielka miłość. Już sama nazwa. Zachód Słonca nad jeziorem, brzmi pięknie. W związku z nazwą postanowiłam wosk odpalić wieczorem.
Jeśli wypalicie już kilka zapachów ułożycie sobie pewne grupy wosków na poszczególne pory dnia. Do chwili, gdy odpaliłam Lake sunset moim wieczornym faworytem był Soft blanket. Ale Misiek się kurczył, z zapasów wygrzebałam ten pastelowo-różowy krążek.
Odpaliłam i zabrałam się do pracy - czekając na zapach
Nim się spostrzegłam otoczył mnie zapach tak zniewalający, lekki, świeży i relaksujący.
Tak pachną spokojne chwile, gdy słońce chowa się w wodach jeziora, odpoczywamy, łapiemy oddech. Według producenta to zapach słodkiego piżma i rześkiego powietrza.
Ten wosk pachnie tak świeżo, że oszałamia tym zapachem, kolejny wieczór z rzędu spędzam wąchając zachód słońca i wiem, że jeśli świeca to też ta. Usypia mi się z tym zapachem genialnie, nie dusi a orzeźwia.
Jeden z moich absolutnych faworytów. Polecam Wam w ciemno, jeden z uniwersalnych, przepięknie subtelnych, delikatnych, ale dobrze wyczuwalnych zapachów. Mogłabym mieć taką perfumę. Bezdyskusyjnie!
Aż sie przyjemnie zrobiło w czasie czytania tego wpisu. :) I czuje nagłą potrzebę zapalenia wosku - chociaż wątpie, zebym wygrzebała jeszcze jakieś resztki z pudełeczka. No i co narobiłaś? Cierpie bardzo teraz. :D
OdpowiedzUsuńOj to czuję się winna, bo ten wosk tak pięknie pachnie, że rozumiem Twój smutek :(
Usuń