Wychodząc za mąż po trzech miesiącach znajomości, nie kalkulowałam,
jak będzie wyglądało nasze życie, skąd weźmiemy pieniądze i gdzie zamieszkamy.
Miłość i młodość skłaniały nas do ryzyka.
Nigdy nie wyobrażałam sobie życia poza Sopotem. Mój mąż miał być nauczycielem, a ja od zawsze chciałam zajmować się historią. Szybko przekonałam się jednak, że życie lubi zaskakiwać.
Wzięliśmy ślub na studiach i choć minęło tyle lat, nadal jesteśmy razem. Pamiętam, jak biegałam z brzuchem na manifestacje, stałam w kolejkach do pustych sklepów, robiłam dzieciom rosół na kości ze schabu, jak woziliśmy z Donkiem stoczniowcom arbuzy. Polityka zawsze była pasją mojego męża, a z pasją nie da się konkurować. Kiedy pojawił się Michał, potem Kasia, dwa największe szczęścia w moim życiu, a ja zorientowałam się, że całymi dniami siedzę w domu, postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i żyć tak, jak chcę. Bez dopasowywania się, bez poświęcania, bez życia w cieniu. Zbudowałam sobie własny świat.
Na Parkowej zaczęłam życie po raz drugi. Nauczyłam się walczyć o swoje małżeństwo, rodzinę i przyjaźnie. Życie z moim mężem często przypomina ostry rajd z przeszkodami, ale ja zachowuję w tym wszystkim własną przestrzeń.
Teraz mam swój świat i – tak między nami – nie zamierzam z niego rezygnować.
Nie przepadam za Donaldem
Tuskiem, nigdy nie był moim premierem, takim z przekonania, nigdy na niego nie
głosowałam. Ale byłam ciekawa wspomnień jakie wydała jego żona. Ciekawa, taką
ciekawością, jaka pchnęła mnie do przeczytania książki pani Wałęsowej. Zupełnie
nie wiem co się dzieje teraz w rodzinie Tusków, nie oglądam TV, wychodząc z
założenia, że ważniejsze informacje podsłyszę robiąc herbatę, lub uświadomi
mnie któreś z Rodziców, albo dowiem się na przystanku czy w autobusie. Nie
wchodzę na bloga Kasi Tusk, ponieważ gdy kilka razy weszłam i zerknęłam to
włosy mi dęba stanęły, Kwota jaką
proponuje na jeden zestaw ubraniowy, zwykle równa się tej kwocie jaką ja
przeznaczam na cały sezon. Dlatego aby się nie denerwować, jak to inni
rozumieją zwrot „moda na każdą kieszeń” po prostu wolę poczytać książkę.
Dlaczego pomimo awersji do Tusków
sięgnęłam po tę książkę? Bo lubię wspomnienia. Bo lubię opowieści o ludziach,
którzy przeżyli dekady w małżeństwie, a jednak wciąż widać pomiędzy nimi
uczucie. Byłam też plotkarsko ciekawa(warto przypomnieć, że moi Rodzice
urodzili się na plotkarskiej ulicy, we mnie jest resztka tych genów). Zaczęłam czytać w piątek, ot miałam
w perspektywie sprawdzanie pięciu milionów prac semestralnych i tak do herbaty
stwierdziłam, że zerknę na rozdział, z rozdziału zrobiły się dwa, później trzy,
później jednak sprawdziłam prace, a później zaspałam do pracy, bo skończyłam
czytać po pierwszej. Super sprawa, uwielbiam się tak zaczytać.
|
tyyyyle prac i taka maleńka książka |
Dlatego polecam książkę
Małgorzaty Tusk, można się zanurzyć w tej historii, tak jak zasłuchuje się w
nostalgicznych opowieściach. Pani Małgorzata zabiera nas w sentymentalną
podróż, wpuszcza nas do swojego świata, do czasów gdy była małą dziewczynką i
przyjeżdżała do dziadków na wieś, a tam zamiast odpoczynku była ciężka praca w
polu. Opowiada o latach młodzieńczych, gdy była grzeczną córeczką w domu
wymagających rodziców. O tym jak Tata bał się że zostanie starą panną bo kto
zechce dziwaczkę czytającą, połykającą książkę. Opowiada, jak poznała Donka,
jak wyszła za niego za mąż bo Donald Tusk, nie mógł znieść dyscypliny w jej
domu. O tułaniu się po klitkach i o tym jak powiedziała mężowi, że odchodzi, bo
się zakochała, a nie bo polityka zabrała jej męża. Do pewnego momentu książka
jest bardzo szczera i autentyczna, później zaczyna robić się politycznie
poprawna, ugładzona, naturalność zastępuje poza, wchodzi sztuczność. Nie chcę
się czepiać, tak jak niektórzy sprawdzając każde zdjęcie, czepiając się każdego
zdania. Ta książka to opowieść kobiety, która nie miała lekkiego życia, jak
większość kobiet, które musiały dbać o dom, dzieci, męża i pracować. 4 etaty a
jedna doba. Za to należy się jej szacunek.
Powiem Wam, tak: może i książka
mnie nie powaliła na kolana, w porównaniu z książką o Danucie Stence, ta
Małgorzaty Tusk jest słabsza, chociaż też mądra, mądrością dojrzałej kobiety,
ale mimo wszystko i jak na razie słabsza. Nie powaliła na kolana, ale zaczytałam się
nią. Ma coś takiego w sobie, że przykuwa uwagę, czyta się ją dobrze i szybko,
nie na zasadzie „o Boże aby mieć to już za sobą”, ale „ojej zagubiłam się w
czasie”. Moim zdaniem ta książka będzie świetnym pomysłem na prezent, jest o
niebo lepsza od książki Danuty Wałęsy, nie jest tak przegadana, jest szczersza,
jest… po prostu lepsza. Tamta mnie męczyła i irytowała, przy tej miałam miłe
uczucie, że oto do Mamy przyszła koleżanka i opowiada Jej swoje życie, pachnie
herbatą i ciastem. Domowo.
Mam wrażenie, że mogłaby mi przypaść do gustu. Wspomnienia p. Wałęsy uważam za jedną z bardziej irytujących książek, a o tej napisałaś wyjątkowo zachęcająco. Akurat z p. Tusk mogłabym się dzięki tej miłości do książek polubić :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie wspomnienia p. Wałęsy są słabsze i bardziej irytujące, mimo że p. Tusk jest młodsza, jest zdecydowanie mniej egzaltowana.
UsuńKasiek, Ty to poważnie mówisz? Wałęsa egzaltowana? Jestem w połowie tej książki i już widzę, że się nie umywa do wspomnień Wałęsowej, a irytuje mnie jak nikt dotychczas, więc chyba mamy diametralnie inny gust
UsuńAno nie mam. Ona mnie tak wkurza jednak (patrz wyżej), że musiałam oddryfować w kierunku innej, żeby sobie wszystkich włosów z grzywki nie wyrwać. Przeczytałam jednym tchem Przewrotność dobra Kwiatkowskiej, już daaaawno nie miałam tak dobrej książki w ręku
UsuńTu mamy wyjątkowo różny gust, zwykle mam podobne odczucia co Ty. Ale nie będę się wycofywała, książka Wałęsowej w ogóle do mnie nie trafiła. Nie i nie. Moją Mamę zachwyciłą, mnie wkurzyła. :P
UsuńJa jestem ciekawa tej książki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :>
Jestem skłonna po nią sięgnąć
OdpowiedzUsuńKto wie, może po nią sięgnę? :)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad tą książką, jak robiłam zamówienie w Znaku, ale jednak ostatecznie jej nie wzięłam. Za to mam tę o Danucie Stence, chyba zaraz się za nią zabiorę :D
OdpowiedzUsuń"Flirtując z życiem" Ci już spokojnie polecam :)
UsuńJa też czytałam. Zgadzam się całkowicie. Bardzo mnie pochłonęła i już jest kolejka po nią w rodzinie do przeczytania. Niestety książkę Stenki też przeczytałam i się nią bardzo zmęczyłam. Zagadnienia związane z teatrem nie interesują mnie tak bardzo.
OdpowiedzUsuńA ja czytam Stenkę i się zachwycam. Taka refleksyjna, spokojna. Ale ja bardzo Panią Danutę lubię :))
Usuńjestem w trakcie
OdpowiedzUsuńNo to będę czekała aż skończysz, chociaż wiem Biedulko, że spokoju do czytania ostatnio nie masz. Ściskam i dobre myśli przesyłam!!
UsuńSzczerze mówiac, nie jestem ciekawa tej ksiązki i nie sądzę, abym coś wartościowego z niej wyniosła.
OdpowiedzUsuńWiadomo to taka medialna książka, a nie traktat filozoficzny, ale mi czytało się dobrze :)
UsuńMimo wszystko chyba nie przeczytam. Nie sympatyzuje z Tuskami, "Kasia" i jej blog mnie ogromnie irytuje, więc jakoś nie mam ochoty czytać o Małgorzacie i Donku.
OdpowiedzUsuńDaj spokój, pisząc recenzję weszłam na tego bloga. Załamałam się ;/
UsuńBlog jest tragiczny, a na dodatek niedawno poszła plotka, że "Kasia" ma ochronę z pieniędzy podatników, bo jest zasypywana nachalnymi propozycjami matrymonialnymi. Jak chce niech ma i tabun ochroniarzy, ale nie za państwową, czyli naszą kasę :/
UsuńZ czystej ciekawości bym zajrzała. Ale to jak znajdę przypadkiem w bibliotece;)
OdpowiedzUsuńPewnie będzie i to dosyć szybko, ma znaną autorkę i będzie cieszyłą się popularnością.
UsuńMoże się skuszę i nawet przeczytam, bo też lubię wspomnienia. Mam też w planach książkę o Wałęsowej, więc potem sobie porównam. :)
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy będziemy miały podobne odczucia :)
Usuń