Harry znów spędza nudne, przykre wakacje w domu Dursleyów. Czeka go piąty rok nauki w Hogwarcie i chciałby jak najszybciej spotkać się ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi, Ronem i Hermioną. Ci jednak wyraźnie go zaniedbują.
Jestem z pokolenia które czekało
na kolejne tomy Pottera. Akurat pierwsze cztery tomy czytałam jeden po drugim,
na piąty musiałam poczekać. Byłam w pierwszej klasie liceum i razem z gronem
nowych znajomych z nowej szkoły potrafiliśmy przegadać przerwy, spekulując co
będzie w kolejnym tomie. Do tego stopnia byłam zaintrygowana, że w sobotę wolną
od lekcji pojechałam bladym świtem do miasta aby czekać na świt, bo o świcie
miał być dostępny „Zakon feniksa”. Wróciłam do domu z nosem w książce, a w
sobotę wieczorem Mama kazała mi iść porozmawiać z bratem bo nie da się tyle
czytać… przynajmniej – nie powinno się. Z musu zgodziłam się, po czym wróciłam
do lektury z wypiekami na twarzy.
Harry Potter to dla mojego
pokolenia wspomnienia, młodość, lata gdy byliśmy nastolatkami, gdy czekaliśmy
na kolejne tomy… „Zakon feniksa” to największy – objętościowo – tom. Tom
mroczny – jak mroczny jest odcień niebieskiego koloru na okładce. Tajemniczy, smutny
dla mnie szczególny. Przyznam się szczerze, że tym razem inaczej spojrzałam na
tę książkę. Dalej uważam ją za
wyjątkową, dobrą, ale inaczej patrzę na Pottera.
Po zakończonym z przytupem tomie
czwartym, długo musieliśmy czekać na tom szósty, co się stało ze światem
czarodziejów? Jak magiczna społeczność odpowiedziała na powracające zagrożenie
ze strony Voldemorta? Okazuje się, że pełna niedowierzania i negacji reakcja Korneliusza Knota w „Czarze Ognia” nie
zmieniła się… jeśli już to na gorsze… Ministerstwo neguje powrót
Sami-Wiecie-Kogo, przeczy słowom Dumbledora i niszczy jego wiarygodność,
pozbawiając go stanowisk. Potter jak zwykle wakacje spędza u wujostwa i odcięty
jest od informacji, bo na pierwszej stornie, kontrolowanego przez Ministerstwo,
Proroka Codziennego, nie znajduje interesujących wiadomości, jego życie w świecie
jugoli jest nudne i nijakie. Nagle ni z tego ni z owego… na mugolską uliczkę
niespodzianki spadają jak deszcz meteorytów. Pojawiają się de mentorzy, okazuje
się że Pottera obserwuje grupka czarodziejów, dom Dursleyów zostaje zalany
sowią pocztą z wyjcem włącznie, Pottera wyrzucają ze szkoły, a w końcu przybywa
tajemnicza Straż Przednia. Jest Potter – jest impreza.
Potter zostaje zabrany do Londynu
do tajemniczego domu, ociekającego czarna magia, mrocznego i ponurego, okazuje
się, że to dom jego ukochanego Ojca chrzestnego i głównego konkurenta boskiego
Severusa w walce o niewieście serca. Dom ten został zamieniony w Kwaterę Główną
Zakonu Feniksa, na co rodzina Syriusza, będąca fanami Voldemorta przewróciliby
się w grobie. Syriusz tylko tyle może dać z siebie, bowiem Ministerstwo wciąż
go próbuje schwytać. Czym jest ów mityczny Zakon Feniksa? To tajne stowarzyszenie
które stworzył Dumbledore, mające walczyć z Voldemortem. Jak oni walczą? W tym
tomie skupiają się na pilnowaniu mitycznej broni. Tutaj troszkę koncepcja
Joaśki się rozjeżdża… bo jak przeczytamy książkę, dowiemy się, że to nie jest
żadna broń… zresztą cała książka ma dziury, co nie zmienia faktu, że jest
bardzo dobra, bo i Severus pokazuje się nam od różnych stron i od strony tej
jaką doskonale znamy, czyli Mistrz Sarkazmu i Ironii i Sarkazmu. Ale też mamy
pewne sygnały, z jego przeszłości , dlaczego stał się tym kim jest. Jest Umbridge, która jest cudownie napisana
postacią, wredną, zakłamaną ale wnosząca wiele do akcji, dzięki temu możemy zaobserwować
jak silną nauczycielką jest Minerwa i jak charakterna jest babeczką. Zakon
Feniksa jest obszernym tomem, ale też nie sposób się nudzić podczas czytania.
Autorka pilnuje, żeby ciągle coś się działo i ani przez chwilę nie można się
nudzić. Zakończenie jest MOCNE!! To jest taki przytup, pierwszy zgon kogoś kogo
mogliśmy pokochać, przywiązać się. Śmierć ta jest pierwszą z całego Dance macabre który będziemy obserwować,
nim ta seria się skończy. Ta śmierć wstrząsnęła wieloma osobami i była tematem
rozlicznych dyskusji… na szkolnych korytarzach, bo ja wtedy Internetem nie
dysponowałam : P
Pewnie jesteście zdezorientowani,
bo napisałam, że zmieniłam zdanie o tym tomie a tu walę – bądź co bądź – raczej
pochlebnymi emocjami. Co mnie drażni w Zakonie Feniksa? Potter. O Borze
Wszechpolski, jaki ten chłopak jest irytujący, Joaśka Rowling stworzyła Emo-chłopaka,
zanim świat uczynił modnym bycie Emo. Finałowa śmierć jest winą li i jedynie
Pottera, który cierpi na pottrerocentryzm i zawsze uważa że jego osąd jest
najsłuszniejszy, że to zawsze chodzi o Pottera. No Potter na prezydenta. Ach! Gdybym
mogła to dotelepałabym chłopaka solidnie. Coś co było bardzo irytujące w tomie
pierwszym i drugim, ale nieco przybladło w tomie trzecim i czwartym, tutaj nas
po prostu zalewa.
Na pewno będę wracała do Zakonu
Feniksa jeszcze nie raz, ani nie dwa razy(jak dożyję oczywiście), ale patrzę
nieco inaczej. Może proces starzenia się
mojego sprawia, że inaczej odbieram ten tom. Oczywiście i za pierwszym razem
rzucało mi się to w oczy, ale jakoś nigdy nie wysuwało mi się to aż tak na
pierwszy plan.
Czytaliście? Znacie? Co myślicie?
Zgadzacie się z moimi przemyśleniami? Zdarzyło się Wam zapłakać nad tym tomem?
Uwielbiam Harry'ego! ;) Też jestem z pokolenia, które czekało na kolejne tomy. Moje ulubione tomy to te ,,ostatnie - dorosłe", które mają w sobie więcej mroku i niepokoju. Szczerze mówiąc, ja chyba nie umiem być obiektywna, jeśli chodzi o tę serię. Nie mam serca szukać w niej wad, bo chcę żeby ta magia z dzieciństwa jak najdłużej się utrzymała :)
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem, ja pomimo drobnych niedoskonałości, w gruncie rzeczy jestem dla tej serii bezkrytyczna :))
UsuńZ Harrym mam tak, że mnie nie ciągnie do niego. Filmy lubię, ale są mi raczej zbędne. Nie widzę w nim niczego dla siebie,aczkolwiek szanuję osoby które widzą w nim coś i go kochają :)
OdpowiedzUsuńWidziałam wszystkie filmy, ale każdy jest uboższy, ale rozumiem, że może Cię nie ciągnąć ;)
UsuńJa też musiałam czekać na kolejne tomy, a "Zakon" czytałam chyba z milion razy, bo przez długi czas była to jedyna książka z serii, którą miałam na własność. Ale ja zawsze akurat tę część lubiłam najmniej. Może dlatego, że właśnie znałam ją na wylot, może przez Umbridge, a może przez coś jeszcze innego.. Ale o Potterze jako o emo dziecku nie pomyślałam nigdy :P
OdpowiedzUsuńAle on jest emo. On jest wiecznie biedny, pokrzywdzony, jest pępkiem świata a nie każdy chce to uznać. Nawet tnie się, z inspiracji Umbridge, ale zawsze :P
UsuńAch ten Potter:) Również razem z nim rosłam i mam do tych książek ogromny sentyment:) Są części lepsze i gorsze, piąty tom należy - według mnie - do tych lepszych:)
OdpowiedzUsuńBo jest lepszy, zdecydowanie, dużo się dzieje, jest klimat. To jest super książka.
UsuńKocham tę serię.
OdpowiedzUsuńA da się nie kochać?
UsuńPottera czytałam milion razy i czułam się nawet Potterofanką. Zgodze się jednak, że główny bohater bywa strasznie denerwujący. Zakon jest moją najmniej ulubioną częścią - przez to co się stało z moim ubóstwionym Syriuszem - ale i tak książkę oceniam bardzo wysoko. :)
OdpowiedzUsuńO tak los Syriusza, obok losu Severusa był szokiem i źródłem smutku wielkiego. A Potter naprawdę jest irytującym chłopakiem...
UsuńTeż czytałam, ale najbardziej pamiętam pierwsze trzy części, pewnie je czytałam najczęściej, w oczekiwaniu na kolejne :D Jeszcze pamiętam jak mama pierwszą część podsunęła mi u alergologa, jak musiałam siedzieć 2 godziny po szczepieniu i pierwszy raz mi się tam nie dłużyło :D
OdpowiedzUsuńMuszę jeszcze kiedyś wrócić do tej serii :)
Pierwsze trzy to chyba każdy Potteromaniak zna na pamięć, ale to dobre tomy :)) Też w poczekalni u alergologa przeczytałam wieeeele książek. I znane mi szczepienia ;/
UsuńUwielbiam Pottera. Czytałam wszystkie tomy :) I chyba zacznę czytać je jeszcze raz :)
OdpowiedzUsuńBo tą serię chce się ciągle powtarzać. Ja często wracam :))
UsuńPłakałam tylko na szóstym, ale ten też był dość poruszający... i też jestem z pokolenia, które na Pottera musiało czekać (a po szóstkę to nawet stać w kolejce) :) Fajne czasy :)
OdpowiedzUsuńStanie w kolejce do księgarni, jeszcze w nocy :P Dzieciom będzie się to opowiadało. Nie zrozumieją pewnie :P
Usuńhttp://pl.wikipedia.org/wiki/Emo_%28slang%29
OdpowiedzUsuńZanim zaczniesz pisać, że jakiś bohater jest emo, dowiedź się, co oznacza to określenie. Użyłaś go niestety błędnie. No cóż, nie ulega jednak wątpliwością, że Pottera trzeba dobrze zrozumieć. Trzeba umieć zrozumieć i dobrze interpretować, zanalizować, pozostając przy tym dość obiektywnym. Na końcu piątek części sagi, Harry obwiniał się o śmierć Syriusza. Dlaczego? Bo zrozumiał, że jego decyzja była błędna. Niemniej jednak składało się na nią wiele czynników, takich jak: brak Dumbledore'a (dyrektor zmuszony uciec, aby nie trafić do Azkabany, z którego i tak mógłby uciec) w Hogwarcie, który i tak go cały rok unikał, brak McGonagall zranionej przez aurorów, a Snape nigdy nie okazywał jakiejkolwiek sympatii wobec Harry'ego i chłopak czuł do niego to samo (w 7 części jednak poznajemy prawdziwe oblicze Snape'a), więc Harry nie miał nikogo, kto sprawdziłby, czy Syriusz jest bezpieczny.
Potter emo? Nie sądzę. On się nie ciął, a pióro, które dała mu Umbridge, było narzędziem tortur. To, że nie powiedział o tym ani dyrektorowi, ani McGonagall można odebrać dość dwuznacznie, jednakże pozwolę się nie wypowiedź w tej materii.
Harry miał prawo być czasami egoistą. Każdy z nas jest egoistą, nawet jeżeli nie potrafi się do tego przyznać. Poza tym Harry martwił się o przyjaciół, co nie czyni go aż tak wielkim egoistą, jakby można przypuszczać. Potterocentrym? Tytuł książki jasno wskazuje, że to historia Harry'ego, więc akcja będzie się kręcić wokół tej postaci. Tak już po prostu jest.
Niemniej jednak każdy ma prawo do własnej oceny postaci. Do własnego zdania. Każdy inaczej odbiera wykreowaną przez autora personę. Jedne postacie lubi się bardziej, drugie mniej. Tak samo jak w życiu nie wszystkich się lubi. To naturalne.
Anna.
Aniu :) odwołałam się do tego jak postrzegani są emo we współczesnym świecie. I Potter w moim odczuciu właśnie tak się zachowuje. Dziękuję Ci za drobiazgową analizę, ja jestem tego świadoma, niemniej jednak gdyby Potter częściej słuchał Hermiony nie doszłoby do tego do czego doszło. Snape nie okazywał mu sympatii, to prawda, więc Harry na złość tacie odmroził sobie uszy.
UsuńNie mam na myśli Potterocentryzmu w kontekście tego, że to Harry jest głównym tematem, ale w tym, że on uważa że cały świat kręci się dookoła niego.
Bardzo Ci dziękuję za komentarz :)