Nie wiem co mnie wzięło na słuchanie o katastrofie promu Heweliusz, pamiętałam to zatonięcie z dzieciństwa. Miałam mniej niż sześć lat i jakoś to bardzo w głowie mi to zapadło. Pamiętam, że w 1998 jak płynęliśmy stateczkiem po Wiśle, intensywnie szukałam kół ratunkowych. Rok później podczas rejsu po Bałtyku zastanawiałam się, jak uda mi się zdobyć kamizelkę ratunkową, skoro były zamknięte za kratą. Pojawiła się zapowiedź książki i ją zamówiłam, a lekturę przyspieszyła informacja, że ma być serial o tej największej powojennej katastrofie morskiej w Polsce. Zginęli wszyscy pasażerowie, a ocalało tylko dziewięciu członków załogi. A tej książce dowiemy się co się wydarzyło.
„Mayday, mayday! Jan Heweliusz” – kapitan nadaje komunikat, który na całym świecie oznacza wezwanie pomocy na morzu. Jest 14 stycznia 1993 roku, godzina 4.36. Prom coraz bardziej pogrąża się w wodzie i staje się jasne, że to ostatnie chwile na ucieczkę. Pasażerowie skaczą do lodowatego Bałtyku, choć na pokładzie nie ma dla nich kombinezonów termicznych. Wkrótce do statku zaczynają się wlewać setki ton wody, odcinając drogę pozostałym.Adam Zadworny opowiada historię największej katastrofy morskiej w powojennej Polsce: z ponad sześćdziesięciu osób, które były na promie, przeżyło zaledwie dziewięć – wyłącznie załoga. Próbując ustalić, co się stało, przegląda stare akta, szuka ocalałych marynarzy, rozmawia z rodzinami ofiar i ekspertami, dociera nawet do ówczesnych decydentów. Interesuje go nie tylko przebieg katastrofy, którą odtwarza niemal minuta po minucie, ale także mozolne śledztwo w tej sprawie i skrywana historia promu. Zawinił wiatr, zły stan techniczny, błędy załogi, a może coś innego? Dlaczego kapitan zadecydował, że pójdzie na dno ze swoim statkiem? Komu najbardziej zależało na ukryciu prawdy? I dlaczego nawet dzisiaj tak trudno się do niej zbliżyć?
Prom
Heweliusz powstał w stoczni Brevik, był bliźniaczym promem dla Kopernika. Od
początku prom miał mnóstwo pecha, pożary, stłuczki, wywrotki. Kilka dni przed
fatalną nocą w porcie uszkodził furtę, czyli tą wielka bramę, przez którą
wjeżdżały na prom auta i wagony. Było już po transformacji ustrojowej, a
odstawienie promu do naprawy generowałoby straty finansowe, zatem postanowiono
reperować prom z doskoku. Jakiś czas wcześniej, na promie wybuchł pożar, aby
zaoszczędzić na remoncie, pofalowaną od pożaru powierzchnię zalano betonem, co
zmieniło położenie środka ciężkości. Nie zrobiono wymaganych testów. To
wszystko miało mieć dramatyczny wpływ na to co się wydarzyło. Prom wyszedł z
portu z opóźnieniem, prognozy pogody nie były złe, ale okazało się, że nad
Bałtyk nadciągnął huragan Junior, brakło skali. Póki prom płynął „schowany” za
wyspę Rugia, która dawała osłonę od wiatru, ale Heweliusz się spieszył, chciał
nadrobić opóźnienie i wybrał trudniejszą, ale krótszą drogę. Kapitanowie innych
promów radzili załodze Heweliusza, aby przeczekał najgorsze warunki schowany za
Rugię. Tak się nie stało. Heweliusz trafił w sam środek huraganu. Problemy
techniczne promu, czy błąd ludzki, co zaważyło? Pierwszy wyrok obwinił
kapitana, który razem ze swoim statkiem poszedł na dno. Jak to się stało, że
wszyscy pasażerowie zginęli, nawet mała dziewczynka. Jak wyglądała akcja
ratunkowa i walka o sprawiedliwość.
Bardzo
to jest ciekawa książka, utwierdziła mnie w przekonaniu, że nie mam czego
szukać na wodzie. Przerażające jest to, że załoga zajęła się ratowaniem swojego
życia, co z jednej strony jest zrozumiałe, ale z drugiej strony zostawili
ludzi, którzy pierwszy raz byli na tym promie, bezradni, z definicji słabsi.
Kapitan pokazał klasę, chociaż zapłacił za to życiem, ale ochmistrz i trzeci
oficer jednak ratowali siebie. O ile Titanic tonąc miał za mało miejsc by
uratować wszystkich, ale na Heweliuszu miejsc w szalupach było wiele. Co się
stało? Najbardziej jednak wkurzyło mnie to jak wyglądała sprawiedliwość, a raczej
jej brak. Wyobrażacie sobie że komuś rzucono pięć tysięcy odszkodowania?
Dopiero Trybunał w Strasburgu oddał sprawiedliwość, chociaż częściowo, ale i tak
w głowie mi się nie mieści, że tych ludzi zostawiono, żony, dzieci którzy
stracili jedynego żywiciela(często) w tych diabelnie ciężkich latach. Zasmuciła
mnie ta książka, tym bardziej czekam na serial i pędzę słuchać innych podcastów.
Polecam ten reportaż bardzo!

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.
A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )
Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.
Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)
Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.
Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy
Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.
Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.