
Ach!!
Uwielbiam lody!! Dla mnie jest to deser nie tylko na lato. Właściwie w lecie
najrzadziej je jadam. Zwykle, w środku zimy, wyciągam przyjaciółkę i wsiadamy w
MPK i jedziemy po lody do supermarketu na drugim końcu miasta, bo tam mają.
Zawsze. Wielkim zagrożeniem dla okolicznych sufitów, stało się wprowadzenie
moich ukochanych lodów do oferty marketu obok mojej pracy, a później do sklepu
u mnie na wsi. A później przyszło lato i lodów mi się odechciało. Teraz znowu się ochłodziło… a ja naprawdę
kocham lody. Czy mogłam się nie skusić na książkę o tak cudownej okładce?
Abstrahując od tego loda na bruku, to ta soczysta zieleń ten brązowy fartuszek spod którego wygląda
haft richelieu. Poezja. Okładka sugerowała mi lekką powieść, która w
towarzystwie lodów, albo czekolady(tej jestem mniejszą fanką) zapewni mi
idealne popołudnie. Słodkie i doskonale odprężające. Tymczasem opowieść z
początku XX wieku, która przeprowadzi nas przez
lata i dekady, trudne i w życiu
bohaterki i w skali globalnej, nie jest słodka… jest jak sorbet cytrynowy…
potrafi nieźle schłodzić i skwasić minę. Co nie zmienia faktu, że jest pyszny :
P
W roku 1913 Malka Treynovsky, jeszcze jako dziecko ucieka z rodziną z Rosji do Nowego Jorku. Zaraz po przyjeździe ulega wypadkowi i zostaje porzucona na ulicy. Przygarnia ją włoska rodzina sprzedawców lodów, od której uczy się fachu. Musi ciężko pracować i udaje jej się przetrwać tylko dzięki sprytowi i pomysłowości. Kiedy dorasta zakochuje się w niepiśmiennym radykale Albercie – wsiadają razem do furgonetki z lodami i wyruszają w podróż po Ameryce. Powoli dziewczyna staje się Lillian Dunkle, nieugiętą bizneswoman stojąca na czele lodowej fortuny. Jej droga do wielkich pieniędzy i sławy jest nieodłącznie spleciona z dziejami Ameryki. Śledząc jej losy stajemy się świadkami prohibicji, drugiej wojny światowej czy czasów disco.Przenikliwa i wartko napisana powieść. Czytając ją lepiej zaopatrzcie się w pudełko lodów, możecie ich bardzo potrzebować!
Malka
jest Żydówką, pochodzi z Rosji, chociaż obecnie byłyby to tereny polskie,
okolice Białegostoku. Wraz z rodziną ucieka przed pogromami, w wyniku których
traci życie jej dziadek. Uciekinierzy trafiają do Hamburga, skąd mają
wyemigrować na południe Afryki, gdzie brat matki Malki ułożył sobie życie.
Bilety kupione, statek czeka, chociaż wszyscy zachęcają do wyjazdu do Ameryki,
który jawi się jak ziemia obiecana, złote drogi, fontanny tryskające mlekiem. I
a historia nigdy by się nie wydarzyła, gdyby siostry Malki i matka, nie
zachorowały i nie zostały poddane kwarantannie. Ojciec dziewczynki wymienia bilety
i cała rodzina, ku wściekłości matki jedzie do Stanów. Tam zaczynają nowe
życie, ale bynajmniej nie mlekiem i miodem płynące. Bo Ameryka to kraj nowych
możliwości, ale równocześnie będący miejscem, które błyskawicznie pożera
słabych, trzeba płynąć, iść po trupach by – nie tyle być na czele, ale by – nie
dać się zmiażdżyć.

Akcja
powieści toczy się dwutorowo. Mamy losy Malki w teraźniejszości i to co widzi,
gdy wspomina: początek swego życia w Stanach, trud, tragedie i następny,
jeszcze jeden początek, gdy jej życie splotło się z lodami. Malka, jest
kobietą, która odniosła sukces, teraz jej życie upływa na odcinaniu kuponów
oraz procesowaniu się z ludźmi, których kiedyś spotkała na swej drodze.
Ponieważ
Malki życie nie rozpieszczało, ona teraz nie uważa, że komukolwiek należy się
taryfa ulgowa. Ten brak empatii, czy też tak silne zahartowanie sprawia, że
Malka, pomimo materialnej stabilności sprawia wrażenie bardzo nieszczęśliwego
człowieka. Nikt jej nie nauczył kochać, wychowała się w stadzie dzikich zwierząt,
rządzonych przez imperatyw przetrwania. Uważajcie, ta optymistyczna okładka to
tylko pozory.
To
kolejna książka, jak chociażby Sieroce pociągi, pokazująca, że
życie w Ameryce, owej Ziemi obiecanej nie było takie rajskie jak nam się jawi. To
jest, momentami bardzo gorzka, ale mimo wszystko interesująca opowieść, którą
bardzo dobrze się czyta.
Naprawdę
jestem zadowolona z tej lektury! Oby więcej takich!!
Cieszę się, bo właśnie zaczynam :)
OdpowiedzUsuńNo to się nie zawiedziesz :)
UsuńNie zawodzę :) Jestem w połowie i chyba połknę :)
Usuńdo połknięcia jest super :)
UsuńJest na mojej liście! Tylko nie wiem na której pozycji:P Ale bardo cieszy mnie fakt, że Tobie się podobała :)
OdpowiedzUsuńJaj już jest na liście to wiesz - co się odwlecze to nie uciecze ;)
UsuńTytuł już zanotowany i masz rację, że okładka sugeruje lekką, wakacyjną nawet opowiastkę, a tu taki temat! Akurat ja się ciesze, że to poważniejsza książka, ale pewnie niejeden czytelnik będzie zgrzytał zębami, jeśli zasugeruje się wyłącznie ładnym obrazkiem.
OdpowiedzUsuńSama też się nabrałam wielokrotnie na cukierkową okładkę i tutaj też byłam przekonana, że to będzie inny gatunek. Ale było jajko z niespodzianką.
UsuńNie słyszałam o tej książce, ale będę pamiętać. Okładka z żółtymi butami.
OdpowiedzUsuńi uroczym fartuszkiem ;)
UsuńKsiążkę polecę mojej dziewczynie:)
OdpowiedzUsuńRecenzja książki Terry'ego Pratchett'a & Stephen'a Baxter'a - ''Długa Ziemia'' już na moim blogu :)
Zaczynam Cię obserwować i zapraszam do mnie:)
Recenzjonistycznie
No Longer Nightmare
Grzegorzu, bardzo mi miło Cię polecić, ale proszę następnym razem, zwróć uwagę na inskrypcje pod spodem, co do zasady wywalam wszystkie komentarze z linkiem.
UsuńPozdrawiam
Kasiek
Nie słyszałam o tej książce ale na pewno będę chciał przeczytać, narobiłaś mi na nią apetytu :)
OdpowiedzUsuńI cała radość po mojej stronie :))
Usuń