"Sieroce pociągi" to pasjonująca historia o przyjaźni, poszukiwaniu bliskości i swojego miejsca w świecie.Molly Ayer zostaje przyłapana na kradzieży książki z biblioteki. Staje przed wyborem: kilka miesięcy w poprawczaku lub praca społeczna – uporządkowanie strychu leciwej wdowy. Dziewczyna wybiera drugą opcję i trafia do domu Vivian Daly. Nie spodziewa się tego, co przyniesie jej los…Na początku XX wieku, tysiące samotnych dzieci wywożono „sierocymi pociągami” z głodującego Nowego Jorku na farmy Środkowego Zachodu USA. Vivian była jednym z nich. Kobieta próbowała wymazać z pamięci trudne lata, jednak kufry na strychu przechowały świadectwa jej przeszłości.Wizyty Molly przywołują wspomnienia wielu tragicznych wydarzeń, porzucenia, wyobcowania. Pomimo różnicy wieku kobiety zaprzyjaźniają się ze sobą, odkrywając że ich losy i charaktery nie są tak różne, jak mogłoby się wydawać. Obydwie spędziły dzieciństwo samotnie, na wędrówce z jednego domu zastępczego do drugiego, wychowywane przez obcych ludzi. Obie noszą w sobie wiele pytań dotyczących przeszłości, na które nie znają odpowiedzi…
Nie od dziś wiadomo, że na kryzys
czytelniczy najlepsza jest dobra książka, taka w której zaczytujemy się już od
pierwszej strony. A jak znaleźć taki lek? Ano warto sięgnąć po sprawdzone
serie. Tym tropem poszłam i chwyciłam książkę, która ukazała się w „Szmaragdowej
serii” wydawanej przez Czarną Owcę. Zarówno
„Niewidzialny most”, jak i
„KobietyŁazarza” były książkami świetnymi. Obie odebrały mi spokój, porwały i znalazły
się wśród najlepszych książek ubiegłego roku. Wciąż wspominam je bardzo dobrze.
Gdy zaczęłam czytać „Sieroce pociągi” znajdowałam się na dnie czytelniczego
kryzysu. Rzucałam każdą książką którą zaczynałam czytać. Dopiero, impuls,
wychodząc na opalanie zabrałam tę książkę. Zaczęłam czytać i… BUM znowu odczuwałam
radość lektury, wypieki na twarzy i irytacja, gdy tylko ktoś, lub coś
przerywało mi czytanie. Prawie zaspałam na pociąg. Tylko, że kurczę… było
warto!!
Temat sieroctwa jest tematem, na
pewno niezbyt oryginalnym. Sieroctwo, z koszmarem opieki „społecznej” mamy w
okrutny sposób opisane u Dickensa. Mając na myśli „okrutnie” chodzi mi o
realizm z jakim autor do tematu podchodzi. W inny sposób motyw ten wykorzystała
Montgomery pisząc o Ani Shirley, a Baker-Kline spina te dwa sposoby opisywania
sieroctwa klamrą, sprowadza do wspólnego mianownika. Bo już Montgomery sugeruje,
że życie Ani nie było sielanką, że system adopcji bardzo kulał, ale jako ze
powieść jest adresowana do młodych panienek, to temat nie jest rozwijany, może
później delikatnie sygnalizowany(np. „Ania ze Złotego Brzegu”, gdy Ania
wspomina, że zanim trafiła na Zielone Wzgórze, wielokrotnie była głodna). „Ania
z Zielonego Wzgórza”, jest powieścią radosną, wzruszającą, ale daje ciepło,
optymizm i przypomina o radości życia. Nie doszukujemy się koszmarów, demonów z
przeszłości Ani. „Sieroce pociągi” to
inny kaliber.
Zacznę od tego, że nie słyszałam
nigdy o tym epizodzie z historii Stanów Zjednoczonych. O ile o losie imigrantów
napisano sporo, o tyle z pojęciem sieroce pociągi spotkałam się po raz
pierwszy. Nie wiedziałam, że przez 76
lat trwania akcji, około ćwierć miliona dzieci, osieroconych, bezdomnych,
żyjących dziko na ulicach Nowego Jorku zostało wywiezionych na Zachód, w
rolnicze regiony, gdzie czekało ich nieznane. Mogły to być szczęśliwe,
kochające rodziny, mogło to jednak być bicie, głód i wyzysk. Nie chcę się
skupiać na całej tej akcji, można o niej przeczytać na końcu książki i w
internecie. Polecam – ciekawa sprawa.
|
obecnie- chyba moja ulubiona seria |
Autorka zainspirowana historią
sierocych pociągów opowiada nam historię. Robi coś, co ja osobiście
uwielbiam - prawie tak jak lody bananowe
ostatnio – tworzy historię dwutorowe, a co najlepsze(i rzadkie) oba wątki się
zazębiają, intrygują i są tak samo interesujące. Majstersztyk.
Zaczyna się od Molly, sieroty
indiańskiego pochodzenia, której ojciec zginął w wypadku, a matka nie umiała
poradzić sobie rzeczywistością i z
dzieckiem. Molly jest przerzucana z jednej rodziny zastępczej do drugiej w
końcu trafia do Maine i nadal pakuje się w kłopoty. Pozuje na gotkę, pyskuje, życie
nauczyło ją nieufności. Kroplą która przepełnić może czarę jest kradzież książki
z biblioteki. Siedemnastoletnia Molly ma wybór, albo poprawczak, albo praca
społeczna. Dzięki swojemu chłopakowi Molly może odpracować godziny u sędziwej
pani po dziewięćdziesiątce, która potrzebuje pomocy w posprzątaniu strychu. Na
początku Molly traktuje jako dopust boży, jednak z upływem czasu poznaje
fascynującą historię kobiety, która całe życie trzyma na strychu i korzystając
z porządków, porządkuje wspomnienia.
Niamh(wymawia się Niw), wraz z
rodziną przybywa do Stanów z Irlandii w poszukiwaniu lepszego życia. Takich jak
oni są tysiące, Ameryka miała być Ziemią Obiecaną, ale ludzi oderwanych od
rodziny, słabych pożerała, jak Saturn swoje dzieci. Rodzice Niamh do takich
należeli, ojciec się rozpił, matka wpadła w depresję. Później wybuchł pożar. Dziewczynka
dowiaduje się, że została sama w tym Nowym Świecie, a nie ma jeszcze dziesięciu
lat. Trafia do instytucji, która zajmuje się takimi jak ona. Zostaje zapakowana
do pociągu i rusza w nieznane, z innymi dziećmi niepewnymi i przestraszonymi
jak ona. U kresu podróży czeka ich występ rodem z cyrku przed ludźmi, którzy
może będą chcieli dać im dach nad głową. Różnie potoczą się ich losy. A losy
Niamh będą burzliwe i są świetnym przykładem tego co spotkać mogło dziecko z
sierocego pociągu – wszystko!
Nie chciałam Wam zbyt wiele
zdradzać tym streszczeniem, mam nadzieję że Was namówię, bo książka była po
prostu świetna. Czytałam ją z wypiekami i z emocjami przelewającymi się jak
fale Bałtyku. Nie sposób czytać tej książki na zimno. Wystarczy sobie
wyobrazić, że zostaliśmy sami a ktoś wysyła nas do ludzi, którzy najpierw
oglądają nas jak bydło na targu, a później zamiast dać dom, wyzyskują.
Straszne!!
„Sieroce pociągi” to jedna z
lepszych książek jakie czytałam w tym roku. Realistyczna i bardzo emocjonująca.
Uwielbiam takie książki, prawdziwe i poruszające!!
Polecam!!
Ja również jestem zauroczona tym tytułem.
OdpowiedzUsuńPo prostu świetna, kiedyś do niej wróćę
UsuńChętnie kiedyś poznam ją bliżej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Natalia :)
Naprawdę szczerze polecam
UsuńTo rzeczywiście jest doskonała seria książkowa. Chociaż akurat mnie 'Sieroce pociągi' tak nie zachwyciły :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam Twojej recenzji, bo lękam się spojlerów, ale raz na ruski rok musimy mieć inny gust książkowy
UsuńZaciekawiłaś mnie : ) Będę rozglądała się za tą książką :>
OdpowiedzUsuńRozglądaj się bo bardzo warto
UsuńTeż nie słyszałam wcześniej o takiej akcji. A samej książki, jak i pozostałych z serii, jestem bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńTo nie zwlekaj, naprawdę ta seria jest super
UsuńCiekawa pozycja. Widzialam równie entuzjastyczna recenzje u Padmy w Miescie Ksiazek. Do podobnego procederu, tyle ze w wydaniu brytyjskim, nawiazuje Sarah Lark w "Krainie bialych obloków", gdzie sieroty byly "eksportowane" do Nowej Zelandii. Horror.
OdpowiedzUsuńW głowie się nie mieści, jakie pomysły kiedyś mieli. Dzięki za polecankę - poszukam jej
UsuńNo jeżeli ta książka pomogła Ci pokonać kryzys czytelniczy, to koniecznie muszę się z nią zaznajomić:)
OdpowiedzUsuńBardzo mi pomogła, nie wyobrażasz sobie ile książek rzuciłam, zanim wkręciłam się w tę.
UsuńMnóstwo osób chwali, więc i ja nabrałam ochoty na przeczytanie :) o tym epizodzie z historii USA też nie słyszałam wcześniej, ciekawe ile jest jeszcze takich ważnych wydarzeń. o których nie mamy pojęcia.
OdpowiedzUsuńDzięki książkom dowiadujemy się wciąż czegoś nowego. Segregacja, teraz sieroce pociągi. Fajnie tak
UsuńOstatnio stale napotykam się na tę książkę. Kolejna, świetna recenzja. I jak tu jej nie kupić!
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Ja nie umiem oprzeć się tej serii, jak rok temu złamałam się na "Niewidzialnym moście" tak wciąż jestem pod wrażeniem
UsuńTeż nic wcześniej nie słyszałam o sierocych pociągach dlatego między innymi lektura tej książki była taka interesująca. Szmaragdowa seria trzyma poziom :)
OdpowiedzUsuńJedyną wadą tej serii, jest częstotliwość ukazywania się książek
UsuńOstatnio czytałam już jedną z recenzji tej książki i bardzo mnie zaciekawiła. Interesujący temat, chętnie przeczytam przy okazji. :)
OdpowiedzUsuńJa wstrzymywałam się z czytaniem recenzji bo bałam się spojlerów i tego, że narobię sobie smaka, a później się rozczaruję
Usuń