Mamy siódmego kwietnia a ja dopiero doczytałam trupa z połowy marca. Zeszło mi, ale kryzys, ciężka lektura jak również sporo zajęć skutecznie spowalniały mi lekturę. Diunę kupiłam, gdy do kin wchodziła pierwsza część, no i sobie czekała, bo zmieniałam pracę, a później wyleciała mi z głowy. Niedawno do kin weszła druga część, muzyka mi się spodobała, a wszędzie widziałam zwiastuny i sobie przypomniałam. Plus wylosował mi się ten trupik. To jest kultowa powieść i w sumie jestem wkurzona, że czytałam ją tak długo. Ale w sumie nie wiem czy wybiorę się do kina, chociaż pewnie doznania wizualne w kinie byłyby obezwładniające.
Arrakis to jedyne źródło
przyprawy – melanżu. Planeta jest pustynna
i o ekstremalnie trudnych warunkach. Woda jest tam towarem tak
deficytowym, że odzyskuje się ją z wydzielin ciała. Wydobycie przyprawy
utrudniają czerwie, gigantyczne stwory, związane z przyprawą. Do tej pory
planetą i wydobyciem rządzili Harkonnenowie, ale teraz decyzją Imperatora na
planetę przybywają Atrydzi; książe Leto Atryda i jego syn Paul. Towarzyszy im
matka Paula i konkubina księcia – Jessika, wyszkolona jako Bene Gesserit, wbrew
zaleceniom urodziła syn, chłopiec ma niezwykłe moce i ogromny potencjał, ale
nie dane mu beztrosko dorastać, bo przybycie na Arrakis staje się elementem
spisku, mającego doprowadzić do wyeliminowania Atrydów, rozpoczyna się walka na
śmierć i życie, są zdrady, śmierć, walka i lud żyjący na Arrakis, który jest
niepokorny, groźny i zmęczony ciemiężeniem.
Rzadko czytam fantastykę,
a z Diuną mam problem, początek mnie bardzo zaintrygował, czytałam
autentycznie ciekawa co będzie dalej – i już prawie kupiłam kolejne tomy-
niestety przygotowania do Wielkanocy wybiły mnie z rytmu i później było mi ciężko
odnaleźć tę ciekawość. Herbert wrzuca nas w sam środek historii, nie wprowadza
nas łagodnie w fabułę, stąd trzeba być bardzo skupionym. Są dostrzegalne
elementy, które zostały później użyte w Gwiezdnych Wojnach, ale też walka
rodów, pożądana niezwykła substancja, chłopiec który nie jest do końca zwykły,
ale ma spełnić proroctwo, to powiedziałabym klasyka, chociaż biorąc pod uwagę,
kiedy Diuna powstała, to wtedy mogło to być nowatorskie. Wiem, jak
kultowa jest Diuna jak liczne ma grono fanatycznych wielbicieli. Mnie
finalnie trochę zmęczyła, ale czytałam ją po prostu za długo, moim zdaniem
lepiej poświęcić jej trzy dni weekendu, niż czytać wieczorami resztkami sił.
Czy sięgnę po kolejne części? Prawdopodobnie tak, ale jeszcze to rozważam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.
A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )
Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.
Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)
Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.
Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy
Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.
Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.