W połowie maja wylosowałam sobie kolejnego trupa z półki. Tym razem padło na „Baśń o wężowym sercu”, kupiłam ją dwa lata temu, gdy wygrała Nike. Wtedy był wielki bum na Radka Raka a ja prawie kupiłam wszystko co było dostępne, ale w ostatnim odruchu rozsądku uznałam, że najpierw przeczytam jedną, a później ocenię czy to mój typ literatury. Jestem dumną mieszkanką Galicji, a losy Szeli mnie intrygowały, ostatnio częściej myślę o tym jak doszło do rabacji, jak później się żyło. Wiedziałam, że ta książka to nie jest kronika, wiedziałam, że będzie specyficzna, ale gdy pierwszy raz zaczęłam ją czytać byłam tak skołowana, że porzuciłam lekturę na dwa tygodnie.
Baśń jest próbą stworzenia na nowo mitologii Galicji. Nie jest powieścią historyczną, i choć napisana z dużym szacunkiem dla ówczesnych realiów społecznych, obyczajowych i politycznych, to zawieszona pozostaje między historią a mitem. Wyrasta z legend, w które obrosła postać chłopskiego przywódcy – tych prawdziwych i tych stworzonych przez Radka Raka.Śledzimy losy młodego Kóby Szeli, wzrusza nas miłość, jaką obdarzyła go Żydówka Chana, czujemy razy pańskiego bata, przeżywamy zauroczenie zmysłową Malwą, wędrujemy przez krainę baśni, żeby zamieszkać we dworze i poczuć zapach krwi rabacji 1846 roku.Radek Rak napisał powieść o dobru i złu, które czają się w każdym z nas, o nierównych szansach, o Galicji i o Polsce. Powieść pełną rozbuchanego erotyzmu, ironii i humoru, nakarmioną mrokiem ludzkich serc.*Posłowie:Arkadiusz S. Więch - O galicyjskich krwawych zapustach czyli chłopskim zrywie Jakuba Szeli
Przenosimy
się do Galicji, gdzie żyje sobie na komornym Jakób Szela, nie ma nikogo, trzyma
się ze Starym Myszką, wysługuje się Żydom, mimo że nie ma ziemi swoje musi
dziedzicowi odsłużyć. Jego życie to praca i zbieranie cięgów. Może nic by się
nie stało, gdyby dziedzic nie kazał obić Kóby bardziej niż nakazywało prawo
Kajzera, może gdyby nie zakatował Starego Myszki. A na pewno nic by się nie
stało, gdyby nie to, że uratował węża z trujących oparów. Wędrując później
przez las, zawędruje do groźnej krainy i w ramach wężowej wdzięczności wypowie
życzenie, które zmieni porządek świata i będzie wymagało od niego ofiary.
Rzadko
czytam tego rodzaju książki, nie jestem zatem znawcą. Nie była to na pewno
łatwa przygoda, na pewno miałam trudne momenty, kiedy myślałam, że sam autor
łyknął tęgo absyntu i bez wprowadzenia się w analogiczny stan nieważkości nie
nadążę za jego koncepcją. A jednak książka mnie wciągnęła, bo bawiłam się odnajdywaniem
nawiązań do mitów, do innych tekstów, do tradycji i to było bardzo ciekawe.
Fantastyczna jest w sumie to w jakie kierunki biegną myśli i wątki. Baśniowa
kraina, zmiana porządku świata, wszystko snuje się na granicy magii, ale w
pewnych momentach człowiek zapomina o tym, że to jest fantastyka a bardziej
wczuwa się w klimat Galicji pod zaborami. Będę myślała na pewno długo o tej
książce, bo zrobiła mi chaos w głowie. Warto czasami się przełamać i wyjść poza
schematy.
A
Wy czytaliście tę powieść? Jak wrażenia?
Jeszcze jej nie czytałam, ale mam w planach, podobnie jak nową powieść autora.
OdpowiedzUsuń