Mało kto wie, że popularny "pan od pogody", znany dziennikarz i podróżnik, jest z wykształcenia orientalistą. W ukochanych Indiach spędził kilka lat. Przemierzył kraj, mieszkał w prawdziwej indyjskiej rodzinie, długo pozostawał w romantycznym związku z indyjską aktorką... Kret pasjonująco i z entuzjazmem opisuje tamtejszą codzienność, oryginalne święta, w których uczestniczył, przybliża dawne legendy, snuje anegdoty. Książkę ilustrują fotografie, zrobione przez samego autora.
[Świat Książki, 2009]
Opłaca się mieć Mamę z szerokimi horyzontami. Mama moja otóż jest zauroczona Panem Kretem(zwanym przeze mnie dla draki Borsukiem). Toteż gdy dowiedziałam się, ze pupil Mamimny wydał książkę wiedziałam jedno „Urodzinowy prezent z głowy”. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Książka została zakupiona, wręczona wśród zachwytów i czytała się, a Mama od czasu do czasu wyrażała swoją radość. Toteż gdy mnie rozłożyła choroba zabrałam się tedy do tej książki. Ja wielbicielka(ostatnio w spoczynku) Bollywoodu i kultury Indyjskiej. I wpadłam po uszy. Dreszcze mnie telepały oczy się zamykały a ja nie mogłam tej książki zamknąć. Pan Jarosław ma bardzo przyjemny sposób opowiadania. Nie gada z wyżlością. Chociaż mniemam, ze ta książka raczej dla laików pisana była więc mógł bez problemu przybrać moralizatorski ton, pełen wyższości. A książkę czyta się po prostu fenomenalnie. Wciągająca opowieść, co tam opowieść, podróż po Indiach wpadanie w skwar, w kulturę, odwiedzanie zabytków, pociągów i… toalet. Kosztowanie potraw.
Gorąco polecam
Czeka już u mnie na półce na swoją kolejkę :)
OdpowiedzUsuńLubię Kreta, bo ma strasznie przyjazną twarz - mimo, iż nie kręcą mnie tego typu książki, to może kiedyś zajrzę:)
OdpowiedzUsuńpolecam bo naprawdę dobrze się czytało.
OdpowiedzUsuńOn faktycznie jest szalenie sympatyczny... :))