32-gi pełnometrażowy film ze studia Disneya, nagrodzony dwoma Oscarami za najlepszą muzykę i najlepszą piosenkę.
W rodzinie królewskiej lwów Mufasy i Sarabi rodzi się potomek Simba, który wedle tradycji, zostanie przyszłym dziedzicem tronu. Ojciec lwiątka każdego dnia opiekuje się swoim synem, wraz z pomocą majordomusa Zazu. Skaza - brat Mufasy, zdaje sobie sprawę, że po narodzinach Simby stał się drugim kandydatem do objęcia tronu, więc razem z podstępnymi hienami obmyśla plan zabicia swojego brata i bratanka. Kiedy Mufasa ginie, wmawia Simbie, że on jest za to odpowiedzialny i każe mu uciekać z Lwiej Ziemi. Podczas swojej wędrówki, Simba poznaje Timona i Pumbę - dwóch zwariowanych przyjaciół, z którymi potem zamieszkuje, zapomniawszy o swoim prawdziwym pochodzeniu.
Dziwię się, że jeszcze nie pisałam o tej bajce. Jest to jedna z najlepszych bajek Disneya, wyprodukowana w okresie kiedy wytwórnia ta była na szczycie swoich możliwości, po niej były jeszcze oczywiście niezłe bajki, ale również zdarzały się(coraz częściej) kiepścizny. Nie o tym jednak. Bajka ta jest perfekcyjna, kolory, postacie, humor no i fenomenalna muzyka, będąca mistrzostwem świata(marka Zimmera niewątpliwie). Piękna to bajka, jest jednocześnie jedną z najgorszych traum mojego dzieciństwa, małą dziewczynką byłam gdy oglądałam ten film pierwszy raz, i pamiętam, że przy scenie śmierci Mufasy płakałam ja i płakała ze mną Siostra(dużo starsza), widok Simby łaszącego się do martwego ojca, wchodzącego pod jego bezwładną łapę, a wcześniej biegnące antylopy(nie wiem czy nie stąd wziął się mój lęk przed dużymi skupiskami ludzi, którzy potencjalnie mogą stratować). Później dostałam książeczkę „Król lew” i uwielbiałam ją czytać, ale kartki ze śmiercią Mufasy omijałam. Kiedyś będąc w drugiej Gimnazjum z koleżankami oglądałyśmy znowu wspólnie „Króla lwa” i pamiętam, ze grupowo zasłaniałyśmy oczy…. Gdyby tak zebrać do kupy to bajkę widziałam wiele razy(kocham wręcz początkową piosenkę), ale śmierć Mufasy to góra dwa razy, zawsze przewijam.
Uważam, że na ten film powinno nałożyć się ograniczenia wiekowe. Bo to jest naprawdę, bardzo smutne, poruszające. Nie jest brutalne, krwawe, ale okropnie bolące….
I kocham tą bajkę jak niewiele innych za wszystko, ale nic nie poradzę na to, że wyciska ze mnie łzy… nie tylko w chwili gdy Murasa umiera…
:) Pewnie są gorsze, ale staram się patrzeć max 2 lata do przodu :) Na spotkaniu organizacyjnym wykładowca od prawa karnego z uśmiechem na twarzy oświadczył, że w pierwszym terminie oblewa ponad 70% studentów. Mam nadzieję,że poprostu tak straszą,hehe.
OdpowiedzUsuńA co do Króla Lwa- uwielbiam. Płakałam jako dzieciak na scenie z umierającym tatą Simby a ostatnio (gdy włączyłam początek tej bajki) wzruszył mnie początek. Szkoda,że nie ma już takich produkcji.W bajkach dla dzieci są dialogi jak pod budką z piwem. :/
Mnie wzruszyło samo wspomnienie. Chyba zaraz to obejrzę :). Chociaż zawsze wolałam drugą część. Była mi bliższa. Kiedyś produkcje Disney'a były naprawdę cudowne.
OdpowiedzUsuńKról Lew! To mi teraz przypomniałaś czasy z dzieciństwa... Najbardziej podoba mi się 2 część -pamiętam tę piosenkę na początku dwójki "Król żyje w nas" tańczyłam przy niej za każdym razem! Do tej pory ją pamiętam, aż sobie włączę na tubie :p
OdpowiedzUsuńKocham ten film! Oglądałam go niezliczoną ilość razy. Nawet stosunkowo nie dawno, wiosną oglądałam, ponieważ naszła mnie na niego wielka ochota :) A muzyka... cudo! Zawsze gdy tylko usłyszę choćby nutę z tego filmu, od razu nachodzą mnie wspomnienia filmu. Coś wspaniałego po prostu!
OdpowiedzUsuńZnam prawie wszystkie dialogi z tego filmu ;)
OdpowiedzUsuńNie potrafię powiedzieć ile raz go widziałam.
Za każdym razem jest dla mnie tak samo zabawny ale i momentami smutny.
Ponadczasowa produkcja :D
Pozdrawiam !