Nakatomi Plaza, Los Angeles. Trwa gwiazdkowe przyjęcie dla pracowników Nakatomi Corporation. Radosny nastrój zmienia się w paraliżujący strach, kiedy w ciągu kilku minut budynek zostaje opanowany przez grupę terrorystów. W "Szklanej Pułapce" tylko jedna osoba umknęła uwadze przestępców. John McClane (niezapomniana kreacja Bruce'a Willisa), nowojorski policjant, znalazł się tam właściwie nieprzypadkowo. Jest zmęczony. Ma przy sobie tylko mały pistolet. Ale jest jedyną nadzieją na wyzwolenie dla sterroryzowanych zakładników, wśród których jest jego żona. Podejmuje samotną, nierówną i brawurową walkę.
Już raz próbowałam oglądnąć ten film, ze względu jednak na fakt, że było wtedy coś koło drugiej w nocy, we wsi latarnie zgasły a ja byłam sama to i bałam się bardzo(bom tchórzem podszyta), wymiękłam już przy scenie wsiadania terrorystów do windy(nawet seksowny Alan mnie nie dał rady zachęcić). Dziś jednak, opatuliłam się kocem, odsłoniłam okno(żeby światło ulicy mnie na duchu podtrzymywało), przytuliłam się do misia i hajże.
Jestem nowicjuszem filmów akcji i pewnie dużo wody w polskich rzekach musiałoby upłynąć nim sięgnęłabym po „Szklaną pułapkę”, pewnie nie sięgnęłabym nawet po nią wcale, gdyby nie Alan Rockman, grający tu znów czarną postać. Niesamowicie seksowną czarną postać pragnę dodać. Kolejny raz moje sumienie stanęło przed poważnym wyborem i to nie z powodu syndromu helsińskiego, który każe sympatyzować z porywaczami. A skądże! Wszystkich tych porywaczy mogło licho porwać, wszystkich tylko nie Alana! I to był kolejny powód, dla którego nie dokończyłam za pierwszym razem seansu. Wiedziałam, że Alana jako czarną postać spotka smutny koniec. I może dobrze, że wtedy nie oglądnęłam tej sceny….
Film, zapewne dla normalnego człowieka nie jest bardzo straszny, mnie jednak łatwo torebką przestraszyć, więc wymolestowałam pluszaka nieźle…. Bez wątpienia trzyma w napięciu… jest dużo strzelaniny, ale nie ma czegoś co dziś jest normą w tego typu filmów, krwi, której to ilości pozazdrości każdy punkt krwiodawstwa, lejącej się kaskadami, oraz widoku wnętrzności tak częstego, ze człowiek się zastanawia, czy nie trafił na salę operacyjną…
Jakoś to wszystko stosunkowo łagodnie jest pokazane…
W sumie polecam
Ale Alana mi żal, bo pokazał niesamowitą klasę, i to była fenomenalna kreacja aktoska. No i miałam ochotę go zjeść…
O nie, nie, dziękuję bardzo, ale nie ;P
OdpowiedzUsuńDla Alana wiele jestem w stanie znieść...
OdpowiedzUsuńOglądałam "Szklaną pułapkę" mnóstwo razy, szczególnie lubię część trzecią. Na pierwszej byłam w kinie... 20 lat temu? Niemożliwe, że czas tak ucieka.
OdpowiedzUsuń