Facetów, którzy chętnie „wpadną na kawę”, nie brakuje. Ale potrzebny jest ktoś na stałe!
Renata, Izabela i Dorota, czyli nie całkiem poważne przyjaciółki, które są w całkiem poważnym wieku, jadą do Krakowa, gdzie ma się odbyć tytułowa impreza – wieczór panieński. Organizuje go mieszkająca tam koleżanka, która właśnie odkryła, że życie zaczyna się po czterdziestce, bo tyle mniej więcej lat potrzebuje kobieta na odnalezienie normalnego i godnego siebie partnera. Pełne beztroskiej radości „dziewczynki” wsiadają do pociągu, nie podejrzewając, że podróż będzie brzemienna w skutki. Już na miejscu okazuje się, że Renia zgubiła w podróży portfel wraz z dokumentami. Szczęśliwie, niedługo potem, znalazł go nieznajomy, który wracał do domu nocnym pociągiem. Dostarczył zgubę znajomej Renaty, która twierdzi, że facet jest przystojny, a ponad to deklaruje chęć bliższego zapoznania się z Renią. Jej ładne zdjęcie w dowodzie ponoć go zauroczyło... Cała sprawa wydaje się podejrzana, ale ciekawość randki w ciemno przeważa szalę. Co z tego wyniknie?
Tak to już jest
na weselach byłam wielu, wybieram się na kolejne a na żadnym panieńskim
wieczorze nie byłam. Pomyślałam przeto, że skoro to wesele które przeżywam
bardziej niż to byłby mój ślub z takim Ikerem, lub np. Severusem, to może
wypadałoby sobie samej jakiś wieczór panieński urządzić. Zwłaszcza, że okazja
sama wlazła do domu i czekała przy łóżku. Toteż skoro miałam cały boży dzień
siedzieć na przepustkach to musiałam w obfitą lekturę zaopatrzyć się. Wybór
padł na „Wieczór panieński”. Wyboru nie żałowałam, a swoje obśmiałam.
Książka opowiada
o przyjaciółkach, głownie szkolnych, żyjących sobie w Szczecinie, pędzą one
szalone życie w tym urokliwym mieście, utrzymują stały kontakt, za pomocą forum
internetowego i spotkań w Realu. Grunt, że trzymają się razem, mimo
przeciwności losu, niekorzystnych wiatrów, odchodzących mężów, przejściowych
kryzysów. Udowadniają, że mimo, niekiedy skrajnych, charakterów, jeśli się chce
można utrzymywać stare przyjaźnie, a brak czasu to tylko wymówka, bo jak się
chce, to się może.
Dziewczynki, jak
siebie wzajemnie nazywają, w większości
są przetrącone przez życie nieudanymi związkami. Są już w wieku, kiedy wie się
w miarę dokładnie czego oczekuje się od życia, wie się, że nie jesteśmy tu by zbierać ochłapy. Tylko
gdzie spotkać pełnowartościowego, ale nie takiego modyfikowanego genetycznie
chłopa?
Nasze bohaterki
jadą do Krakowa na wieczór panieński, swojej nabytej przyjaciółki, która miłość
swojego życia poznała w samolocie i dwie godziny wystarczyły, aby chemia
zadziałała, żeby wiedziała, że chce spędzić z nim resztę życia.
Jadą, ale nie
spodziewają się jakie to będzie miało dla nich konsekwencje.
Jak jestem
wielbicielką romansu tak miłosna historia z tej książki mnie nie uwiodła,
ruszyła, ale nie uwiodła, za to – co rzadkie i ważniejsze ubawiłam się podczas
lektury jak norka. Kilkakrotnie pisałam Wam, że chamsko i głośno śmieję się w
życiu, ciężko pobudzić mnie do śmiechu książką, z płakaniem jest odwrotnie,
ciężko mi się rozpłakać w życiu, za to nade książkami zużywam tony chusteczek.
Ta książka
sprawiła, że się śmiałam, odzywki dziewczyn, ich rozmowy, metafory, aluzje do
trochę mniej współczesnej popkultury, sprawiały, że będąc w domu i czytając –
turlałam się po łóżku ze śmiechu, a w pracy śmiechem parskałam(dzięki Eru, że
dyżurka jest dźwiękoszczelna), lub wciskałam pięść do gęby i gulgotałam.
Nie wiem jaka
pogoda jest u Was u mnie jest zimno i deszczowo z powodu niedoboru dobrych
wieści i światełek w tunelu cierpię na permanentną depresję, a ta książka
przeniosła mnie do Krakowa i sprawiła, że dostałam zakwasów z najszczerszego
śmiechu…
Czy mogłabym nie
polecić?
I na pewno
sięgnę po drugą książkę Autorki
brzmi bardzo zachęcająco :) czuję, że mogłabym się na nią skusić :)
OdpowiedzUsuńno ja bawilam sie przednio :)
UsuńCzytałam tę książkę, ale mnie osobiście nie przypadła ona do gustu aż tak bardzo.
OdpowiedzUsuńmnie po prostu ubawila i rozerwala
UsuńMnie fabuła raczej nie ciekawi. Na wieczorze panieńskim nie byłam i po cichu liczę, że nigdy mnie taka "atrakcja" nie spotka. Fajnie, że Tobie się podobało, jednak ja spasuje.
OdpowiedzUsuńmnie juz raczej tez wieczor panienski nie grozi :P
UsuńNo wiesz, nigdy nic nie wiadomo :P Ja się będę zapierać rękami i nogami przed króliczymi uszami na głowie, striptizerami w klubach itd. Bo niestety o takich wieczorach panieńskich najwięcej słyszałam.
UsuńWątpię, aby spodobała mi się - tematyka tej powieści nie wydaje się dla mnie zbyt interesująca... Ale wierzę, że wielu osobom może przypaść do gustu :)
OdpowiedzUsuńJa również nie bywam na wieczorach panieńskich, a na hasło "wesele" doznaję fizycznej reakcji alergicznej. Natomiast mam czasem potrzebę przeczytania zabawnej i lekkiej powieści, więc będę miała na uwadze Twoją recenzję.
OdpowiedzUsuńJa mam do dzisiaj dreszcz obrzydzenia, gdy o tej książce pomyślę :D
OdpowiedzUsuńNie przepadam za książkami o "nowym życiu pań w dojrzałym wieku", więc mimo Twojego polecenia, raczej spasuję ;)
OdpowiedzUsuńale tu akurat nowego zycia o jakim myslisz nie ma
UsuńBardzo dużo złego o tej książce czytałam i chyba jednak nie zaryzykuję, chociaż tematyka lekka i przyjemna.
OdpowiedzUsuńA ja lubię takie lekkie, łatwe i przyjemne, więc musze się rozejrzeć za nią
OdpowiedzUsuńto ta nie powinna Cie zawiesc
UsuńNie pamiętam kiedy tak bardzo się uśmiałam. Czytalam książkę po operacji z raną podbrzusza, bałam się, że szwy popuszczą 😊
OdpowiedzUsuń