Miałam
już kilka nauczek, aby nie kupować całej serii, jeśli nie wiem, czy książka mi
się spodoba. Jak nie mam kupionych kolejnych tomów, ten przymus dokańczania,
trochę przycicha, owszem, przypominam sobie o konieczności doczytania, ale
zwykle w miejscach, typu księgarnia, gdzie przecież prawie nie bywam ; )
Pierwszy tom Końca defilady kupiłam
prawie rok temu, bo znajome polecały, bo Benedict, bo lubię tę epokę. Książka
leżała, czekała aż się nad nią zlituję, dopiero pojawienie się w domu tomu
trzeciego sprawiło, że sięgnęłam po jedynkę. Tom drugi, zaś swoje musiał
odczekać, bo niestety tom pierwszy nie porwał mnie jak lawina błotna. Na
szczęście trzeci tom miał lepszą pozycję startową i jakoś szybciej się za niego
zabrałam.
Trwa
pierwsza wojna światowa, akurat trafiło się zawieszenie broni. Christopher
Tietjens wraca do Londynu i potrzebuje pomocy od Valentine Winnop. To dla
obojga szansa, aby się do siebie zbliżyć, ich epoka jednak nie sprzyja takim
zbliżeniom A Christopher jest dżentelmenem. No i zawieszenie broni nie będzie
trwało wiecznie
Dużo
opisów, jeszcze więcej przemyśleń i śladowa akcja. Tak mogłabym streścić tę
powieść. Oczywiście, że zdaję sobie sprawę z tego, że na świecie istnieje sporo
miłośników, właśnie dobrych opisów, ale przy tej książce naprawdę usypia się
koncertowo. Ta część, już trzecia, jest zdecydowanie bardziej refleksyjna,
jakaś taka byłam smutna. Gdy przebije się przez tony przemyśleń docieramy do
prawdo bohaterach, o ludzkim życiu, sposobie postrzegania.
Tetralogia
Koniec defilady, jest jedną z
ważniejszych powieści brytyjskich, już sam tytuł zwiastuje koniec jakiejś
epoki, jest równie dramatyczny jak Zmierzch
bogów wojna przynosi ze sobą nie tylko śmierć i cierpienie, ale także
koniec pewnej epoki, kres pewnego stylu życia. A nie wszyscy są w stanie to
zaakceptować, chociażby Tietjens, jawi się jako taki bardzo nie dzisiejszy
człowiek. Bardzo jestem ciekawa jak pokazali to na filmie.
Trzeci
tom okazał się najlepszy jak do tej pory. Przemyślenia autora, jakoś
najbardziej do mnie dotarły i nawet skłoniły mnie do refleksji. Coraz bardziej
doceniam to jak skonstruował Christophera Tietjensa, który jest refleksyjny,
niedzisiejszy, ale wzbudza sympatię, bo czytelnik wie, że z takim nastawieniem,
to jedyne szczęście jakie go może spotkać, to tylko to, wynikające z życia w
zgodzie z własnymi przekonaniami. A to bywa kiepską namiastką.
Cieszę
się, że dotrwałam do tego tomu. Było warto. Bardzo było warto, chociaż na
początku, absolutnie nie byłam o tym przekonana.
Książka recenzowana dla portalu Duże Ka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.
A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )
Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.
Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)
Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.
Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy
Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.
Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.