W
ostatni dzień starego roku sięgnęłam po książkę, która na półce leżała już
jakieś trzy lata. Kupiłam ją pod wpływem padmy z miasta książek. Była to ongi
najlepsza książka roku według niej. Później trochę się zafrasowałam bo Atlas chmur mnie uśpił i jeszcze go nie
przeczytałam i zaczęłam wątpić, czy to na pewno był dobry zakup. Padma to
ambitny czytelnik i gdzie mnie, wiejskiej gęsi do takich wysublimowanych
czytelniczych gustów. Gdy jeszcze Marysia zaczęła książkę zachwalać, zaczęłam się
łamać. I tak poszłam do Rodziców i z półki zdjęłam dwie książki, które długo
tam leżały. Ta była pierwsza, zobaczymy jak długo będzie czekać numer dwa. Czy
było warto. Na pewno bardziej korzystną opcją było czytanie do trzeciej w nocy,
niż analogiczny czas imprezowania, już ja pamiętam dokładnie, jak się czułam
rok temu w Nowy Rok po Sylwestrze z naszą tenisową paczką.
Nowa powieść autora Atlasu Chmur.
• Książka Roku wg New York Times• Nagroda 2011 Commonwealth Writers' Prize• Nominacja Man Booker Prize for Fiction 2010• Best Books of the Year wg Magazynu Time.
Wyobraź sobie imperium, które na półtora wieku odcięło się od świata. Nikt nie może go opuścić, obcokrajowcy nie są wpuszczani, ich religii zakazano, a ich poglądy są traktowane głęboko nieufnie. Mimo to nadal istnieje wąskie okno do wnętrza tego kraju-twierdzy: sztuczna, ogrodzona murem wyspa, połączona z portem na stałym lądzie i obsadzona jedynie garstką kupców z Europy. Jednak zamknięta Brama Lądowa nie może zapobiec spotkaniom umysłów – ani serc.
Tym narodem była Japonia, portem Nagasaki, a wyspą Dejima, dokąd zabiera nas panoramiczna powieść Davida Mitchella. Dla holenderskiego urzędnika Jacoba de Zoeta rok 1799 to początek mrocznej opowieści o obłudzie, miłości, winie, wierze i morderstwie – podczas gdy ani on, ani jego poróżnieni krajanie nie wiedzą nawet, że na świecie zmienia się układ sił…
Przenosimy
się do Japonii do schyłku XVIII wieku, na małą wysepkę, która jest strefą
buforową pomiędzy Japonią zamkniętą na kontakty ze światem, a resztą tego
świata. To na tej małej wysepce odbywa się handel, przypływają statki, również
w ograniczonym zakresie. Obowiązuje zakaz wwożenia jakichkolwiek symboli kultu.
A przybywający na wyspę Holender, Jakcob de Zoeta wiezie ze sobą Psałterz,
będący rodzinnym talizmanem. Ta książka staje się katalizatorem pewnych zdarzeń,
zwłaszcza przyjaźni z tłumaczem, który przymyka oko na ten zakazany przedmiot. Jacob
jedzie do Japonii by się wzbogacić i zarobić na poślubienie pewnej panny.
Jednak na wyspie spotyka oszpeconą dziewczynę, którą początkowo bierze za
kurtyzanę, a która jest w istocie dziewczyną uczącą się medycyny, biegłą
położną. To ona sprawia, że Jacob powoli zapomina o swej ukochanej a oddaje się
coraz częstszym marzeniom o pannie Aibagawe. Tymczasem dziewczynę czeka smutny
los, po śmierci ojca, który zbytnio się zadłużył, macocha oddaje dziewczynę do
klasztoru cieszącego się specyficzną sławą w której panują ciekawe obyczaje.
Cała ta powieść jest popisem talentu pisarskiego Davida Mitchella, pokazuje
zamkniętą społeczność, konfrontację Wschodu z Zachodem i naprawdę warta jest uwagi.
Warto
sięgnąć po tę książkę by odkryć nieznane światy. Japonia końca XVIII wieku to
kraj izolacji, zamknięty na wpływy obcych kultur, zazdrośnie strzegący swojej
kultury, a jednak prowadzący, chociaż szczątkowy handel. Ta książka jest
uchylonym oknem, dzięki któremu możemy podejrzeć coś o czym mało wiemy i
chociażby zainspirować do dalszych poszukiwań. Nawet jeżeli ktoś średnio
interesuje się Japonią, to warto książkę przeczytać dla samego stylu pisania
Davida Mitchella, naprawdę zasługuje na miano wirtuoza pióra, za to w jaki
sposób łączy różne tematy, za sposób w
jaki prowadzi narrację, w równy sposób, stale przykuwający uwagę czytelnika
jakimś detalem. Naprawdę dobrze napisana książka, która sprawi, że jeszcze raz
przymierzę się do Atlasu. No i już
Marysi i Padmie będę wierzyć zawsze.
Od tego roku wprowadzam oceny(w tagach)
Ocena: 9
"Tysiąc jesieni Jacoba de Zoeta" - David Mitchell, tytuł oryginału: The Thousand Autumns of Jacob De Zoet, tłumaczyła: Justyna Gardzińska, liczba stron: 617
Cieszę się, że Ci się podobała. To dla mnie niezwykła i magiczna książka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Chiara76
O książkach tego pana słyszałam tak skrajne opinie, że jakoś straciłam ochotę na lekturę. Na początku też docierały do mnie głosy, że jego powieści są rewelacyjne, potem znów pojawiły się opinie, że to nuda jakich mało i tak jakoś zraziłam się. Muszę sprawę przemyśleć, bo może czas dać Mitchellowi szansę i wyrobić sobie własne zdanie.
OdpowiedzUsuńCzytałam jakiś czas temu, fantastyczna książka.
OdpowiedzUsuń