Tym razem w stosikowym losowaniu padło mi na książkę, która nie zalegała od dekad na moich stosach, przeciwnie to książka którą mam mniej niż pół roku. Wydaje mi się, że zamówiłam ją w przedpremierze, pod koniec kwietnia, bo chciałam wczuć się w klimat rocznicy końca wojny. Dlaczego więc nie przeczytałam w maju? Ano dlatego, że premiera się opóźniła i książkę wysłano kilka dni po ósmym maja. Gdyby nie to losowanie, jest szansa, że czekałaby na kolejny maj. Bardzo lubię wątek końca wojny i czytałam już wybitne pozycje jak chociażby 1945 Wojna i pokój czy Wielka trwoga, zatem poprzeczka była zawieszona wysoko.
Volker
Ullrich bierze na tapet maj 1945, a konkretnie dni poprzedzające kapitulację
III Rzeszy. Prolog to 30 kwietnia, a więc samobójstwo Adolfa Hitlera,
testament, nowy układ władzy, wypadnięcie z łask Goeringa i Himmlera,
przygotowania do zbiorowego samobójstwa Gobbelsa z rodziną. Kończy się
kwiecień, zaczyna się maj, władzę obejmuje admirał Donitz, którego kojarzymy z
procesu w Norymberdze, ale mniej wiemy co się z nim działo, gdy został
prezydentem III Rzeszy. Zaczyna się maj, a sytuacja w Niemczech była skrajnie
różna, bo na Zachodzie aliantów wita się jak zbawicieli, Berlin jest
ostrzeliwany, Wrocław walczy w najlepsze, a nadejście Rosjan witane jest
przerażeniem. I tak mamy rozkładany na czynniki pierwsze każdy z ośmiu dni
maja. Skaczemy po całym terytorium Rzeszy i płynnie poruszamy się w czasie,
autor to cofa się, by ukazać genezę jakiegoś zjawiska, a czasami wybiega w
przyszłość, by pokazać jaki był finał danej sytuacji. Taki trochę misz-masz, o
wszystkim i o niczym. Nie jest to książka, która zmienia życie, chociaż może – jeżeli
ktoś uważa, że w maju 1945 to w sumie tylko III Rzesza Kapitulowała, a reszta
czasu to była nicość, to wtedy mogą się otworzyć oczy.
Oczekiwałam
po tej książce dużo, bo naprawdę lubię temat kapitulacji III Rzeszy, te dni
maja mają ogromny potencjał, ale tutaj autor chyba chciał za dużo powiedzieć w
zbyt krótkiej formie, skutkiem czego, książka bardziej przypomina poszarpany
kolaż niż spójną opowieść. Dużo oczekiwałam po kapitulacji Wrocławia, ale
lakoniczność mnie zawiodła. Ciekawy wątek to na pewno Berlin i sytuacja po
wyzwoleniu, analiza Kobiety w Berlinie, chociaż to jak autor radzi sobie
z tematem gwałtów na niemieckich kobietach jest dziwna: kobiety były
gwałcone, ale nie aż na taką skalę jak się mówi, ale jednak te gwałty były, ale
kobiety sobie jakoś próbowały z tym radzić.
Spędziłam
z tą książką pół soboty i pół niedzieli i nie żałuję tego czasu, chociaż mogłam
poczytać jakiś romans.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.
A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )
Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.
Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)
Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.
Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy
Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.
Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.