Zbliża się druga środa miesiąca, a co za tym idzie, trzeba zabrać się za lekturę książki na Dyskusyjny Klub Książki. Tym razem padło na cienką książkę, mniej niż dwieście stron, poetycki tytuł, zagadkowy opis. Zaczęłam czytać w sobotę rano i tak naprawdę lektura zajęłaby mi pół dnia, ale musiałam zająć się ogrodem, domem. Książka porusza tematykę życia z perspektywy starości, co samo w sobie jest trudne i pełne goryczy. Jest bardzo niewiele takich książek, bo my chyba nie chcemy ich czytać, stawać przed pytaniem co będzie, gdy jesień życia zapuka do drzwi. Jak spojrzymy wtedy w przeszłość?
Na szczęście nigdy nie jest za późno!Wzruszająca opowieść o dojrzałej miłości i nadziei zekranizowana przez NETFLIX.Addie i Louis to samotni, owdowiali siedemdziesięciolatkowie, mieszkający w niewielkim miasteczku. On ma córkę, ona syna i wnuka. Ma także dom, a w nim duże łóżko, w którym co noc kładzie się sama. A przecież noce są najgorsze… Pewnego razu postanawiają spędzać je wspólnie. Nie chodzi im o seks, ani nawet romans. Chodzi o doskwierającą samotność. Wieść o tym dziwnym związku szybko rozchodzi się po okolicy. Jak zareagują najbliżsi?Nasze dusze nocą to przepiękna i wzruszająca historia, która dzięki swej prostocie nabiera niemal symbolicznego wymiaru. Kameralna opowieść o lęku przed samotnością, starością i śmiercią, którą w brawurowy sposób odegrali Jane Fonda oraz Robert Redford w ekranizacji Netflixa.Kent Haruf, wielokrotnie nagradzany amerykański pisarz zmarł tuż po napisaniu powieści, nie doczekał ani doskonałego przyjęcia książki, ani jej ekranizacji. Prawa sprzedane do kilkunastu krajów oraz ogromna popularność filmu świadczą o uniwersalności i ponadczasowości poruszanego tematu.
Addie przychodzi do
swojego dalszego sąsiada Louisa, wdowca z którym do tej pory nie miała bliższej
relacji i proponuje mu sypianie ze sobą. Bynajmniej nie chodzi tu o stosunki
cielesne, które zresztą u dwójki wdowców nie byłyby czymś aż tak nagannym.
Addie prosi o nocowanie w jednej sypialni, bo wdowieństwo to dla niej samotne
noce, długie i ciche wieczory. Louis o dziwo się zgadza i tak zaczyna się ich
dziwna relacja. Relacja dwójki starszych ludzi, którzy przeżyli już
najważniejsze momenty swojego życia, zakochali się, rodziły im się dzieci,
tracili bliskich, teraz spędzają razem czas, rozmawiają, wspominają, opowiadają
sobie o życiu. W pewnym momencie będą musieli zmierzyć się ze światem.
Wzruszająca i gorzka opowieść o tym jakie daje nam prawa na starość świat.
Strasznie zasmuciła mnie
ta książka. Paradoksalnie, Addie i Louis nie wracają w swych wspomnieniach do
szczęśliwych chwil. Tak sobie wyobrażałam starość, jestem na emeryturze i
patrzę wstecz, myślę o chwilach, gdy żyłam pełnią życia, dla których warto było
zarwać noc, tańczyć do białego rana. A nasza para wspomina najgorsze chwile,
nawet gdy rozmawiamy o zdradzie, to widzimy że przyszło z niej zło. Relacja tej
pary jest sprawdzianem dla ich dzieci. To jest najsmutniejsze, że dzieci, które
od rodziców zawsze chciały przyzwolenia na życie pełnią życia, swoim rodzicom
na starość chcą odmówić wszystkiego. Zawsze mnie smuci, gdy słyszę, że ktoś
uważa że na emeryturze rodzice z automatu mają zajmować się wnukami i być
wsparciem dla dzieci. Podróże? Hobby? Absolutnie nie. W tej książce mamy
oburzone dzieci, ale córka Louisa w końcu przytomnieje, natomiast syn Addie
jest antypatycznym człowiekiem z pretensjami, który niszczy syna, jest podły
dla matki, ale wygrywa. To mnie zasmuciło, całe życie robimy coś co inni nam
każą, liczymy się z opinią rodziców, dziadków, dlaczego na starość nie możemy spędzać
wieczorów z innym człowiekiem, żeby nie słyszeć echa pustych ścian, pośród
których rozbrzmiewa echo tragedii. Poruszająca jest ta książka… smutna, gorzka,
pokazująca że nie ma co czekać, trzeba realizować siebie od razu. Nikt za nas,
nie obroni swoich marzeń!
Jedyny zarzut jaki mam do
tej książki, to jak została napisana. Jednym cięgiem, kwestie poszczególnych
osób nie są wyznaczone myślnikami. Tworzy to wrażenie chaosu i bywa męczące.
Nie rozumiem tego zabiegu, może był jakiś zamysł, ale dla mnie to było chaosem.
Chyba masz rację, że takie opowieści nie są chętnie czytane. Jak wspomniałaś o swojej wizji starości to złapałam się na tym, że podobnie wyobrażam sobie ten czas i uwiera mnie myśl, iż mogłoby być zupełnie inaczej. Zamiast szczęśliwych wspomnień dających radość i pocieszenie to gorzkie refleksje i rodzina z pretensjami. Zastanowię się czy sięgnąć po tę książkę.
OdpowiedzUsuń