Dwa ciężkie reportaże pod rząd mogą wydrenować psychicznie, zatem świadomie sięgnęłam po książkę autorki którą znam. Ten tom czekał na półce od marca 2023 zatem można śmiało powiedzieć, że od wczoraj(zaczynam tęsknić za czasami, gdy wracałam z księgarni i od razu w autobusie zaczynałam czytać). Janette Oke pisarka z Ameryki Północnej pisze powieści z gatunku prozy religijnej. Teoretycznie jest fabuła, ale są mocno osadzone w świecie religii. Na podstawie tej serii nakręcono serial na Netflixie, ale serial jest nader luźną wariacją, zatem tak jak ja możecie sięgać po książki po serialu. W sumie zgadza się imię i nazwisko i zawód głównej bohaterki.
ŚLUB Z WYNNEM BYŁ WSZYSTKIM, O CZYM MARZYŁA – A POTEM…Elizabeth, młoda, wychowana w mieście nauczycielka ze wschodu, odważyła się na wyjazd na zachodni kraniec Kanady i spędziła rok ucząc w niewielkiej, wiejskiej szkole.Teraz razem z Wynnem planują ślub oraz dalsze wspólne życie na placówce przydzielonej mu na dalekiej północy. Wynn jest przyzwyczajony do życia w tamtych rejonach, ale Elizabeth ani trochę. Czy ich miłość przetrwa srogą zimę, samotność i trudy życia - bez żadnych udogodnień, do których są przyzwyczajeni w mieście?Oto druga część bestsellerowej serii GŁOS SERCA.
Elisabeth i Wynn doszli do
porozumienia, mężczyzna zmienił swoje zdanie na temat żon policjantów na dalekiej
Północy i właśnie trwają przygotowania do ich ślubu. Na jesieni, we wrześniu
mają zawszeć związek małżeński a Elisabeth czyni drobiazgowe przygotowania, do
czasu, gdy po pierwsze nie uświadomi sobie, że więcej czasu poświęca
przygotowaniom niż narzeczonemu, a po drugie okazuje się, że ślub trzeba
przesunąć z za kilka tygodni na dosłownie za klika dni. Niniejszy
tom to skondensowana historia przygotowań do ślubu, ślubu i podróży poślubnej
oraz przeprowadzki na dziką Północ. Jest sporo modlitwy, zawierzenia i uczenia
się pokory.
Czytając Oke lubię się zastanawiać
nad tym jak wyglądałby taki gatunek pisany w Polsce. W Polsce nie mamy powieści
tak zakotwiczonych w wierze. Jakoś się przyjęło, że bohaterowie, którzy są
wierzący, o ile nie są starsi, są przedstawieni jako odklejone oszołomy. U Oke
mamy konkretną epokę, więc te tyrady o mężu jako głowie rodziny, o
podporządkowaniu się, nie drażnią, ale dydaktyzm nie jest subtelny. Niestety po
książce o tym jak niszczono rdzennych mieszkańców, zapędy Elisabeth by się
zaprzyjaźnić z Indianami, by ich nauczyć czytać i pisać nie brzmią uroczo. Mnie
rozdrażniły.
Jednak książka spełniła swoją terapeutyczną
rolę, oderwała mnie od trosk przeniosła do łagodnego, chociaż trudnego świata.
Na pewno mam trzeci tom. Chętnie dowiem się co u bohaterów, właśnie skończyła
się ich pierwsza zima. A akcja musi się rozwijać.
Ja mam własnie tak, jak napisałaś - takie ciężkie historie drenują mnie psychicznie ;/
OdpowiedzUsuń