Ostatnio odkryłam podkast Moniki Białkowskiej i chociaż już kilka razy zapomniałam włączyć odcinek na żywo, to z lubością słucham jej kojącego głosu, wyważonych wypowiedzi i zatapiam się w społeczności otwartych ludzi zatroskanych o los Kościoła. Nie fanatyków, którzy z kamieniami chcą rozpalać stosy, nie gronem faryzeuszy, którzy głoszą potępienie na prawo i lewo, a przypomniałam sobie, że na półce mam książkę o żeńskich zakonach. Kiedyś czytałam książkę o odchodzących zakonnicach, ale tamta książka była pisana pod tezę, czułam, że Monika Białkowska podejdzie do tematu uczciwie.
Czasem „najprostsza droga do nieba” wiedzie przez piekło„Zdradziły Jezusa i Kościół" – to zwykle słyszą siostry zakonne, które postanowiły odejść ze swoich zgromadzeń. Często towarzyszy temu izolacja albo w najlepszym wypadku niezrozumienie. A co jeśli to one zostały zdradzone?W wielu zgromadzeniach żeńskich w Polsce siostry przeżywają prawdziwe piekło. Miłość, jaką żywią do Jezusa i Ewangelii, bywa bezwzględnie wykorzystywana przez przełożone. Wszelkie protesty spotykają się z wyszydzeniem i przemocą. Siostry często są wycieńczone psychicznie i fizycznie, nieraz bliskie samobójstwa. Dlatego postanawiają odejść.Monika Białkowska, teolożka i dziennikarka, rozmawiała z byłymi siostrami zakonnymi, które postanowiły zawalczyć o własną godność i zdrowe życie duchowe. Ta książka, pisana z wnętrza Kościoła, kończy zmowę milczenia wokół patologii w żeńskich zakonach.Istnieją w zakonnym życiu przestrzenie, w których szczególnie łatwo o nadużycia i krzywdę. Jeśli nie zaczniemy o nich mówić, będą istnieć nadal i wciąż będą prowadzić kolejne kobiety na terapię albo na skraj samobójstwa.Tym właśnie przestrzeniami trzeba się dziś zająć – nie z niechęci do życia zakonnego, ale z troski o jego przyszłość, świętą i wolną od nadużyć. Z troski o kobiety, które to życie wybrały – o ich wolność, ich bezpieczeństwo, ich zdrowie fizyczne, psychiczne i duchowe.
Jedenaście
historii o byłych zakonnicach, które w zakonie spędziły od kilkunastu miesięcy,
po kilkadziesiąt lat. To opowieści kobiet, które wstąpiły do zakonu z różnych
pobudek, niektóre źle rozumiały powołanie, ale w większości były zakochane w
Bogu, w wizji takiej służby. Odeszły, lub zostały wyrzucone, bo nie chciały się
złamać jako ludzie. W żadnej z tych historii nie chodzi o wiarę, o Boga, nie chodziło
o śluby czystości, a rozbiło się o źle pojmowane posłuszeństwo. Dzięki tej
książce wchodzimy za klauzurę, poznajemy życie w żeńskich zakonach, które
bardzo powoli i niechętnie poddaje się zmianom. Postanowienia soborowe? Prawa
człowieka? Zdrowy rozsądek? To nie ma wstępu za furtę. Rozmówczynie Moniki
Białkowskiej nie negują idei zakonu, nie stały się wojującymi ateistkami, nadal
żyją w zgodzie z Bogiem i widzą że niektóre zakonnice odnajdują się w tym drylu.
Jednak absurdy jakie pokazują sprawiają, że naprawdę ze zdziwieniem i podziwem
patrzę na te zakonnice, które wytrwały. Nawet jeśli kiedyś myślałam o zakonie,
to zawsze powstrzymywała mnie wizja tego że musiałabym wyrzec się własności
moich książek, teraz widzę że wyleciałabym w tydzień. Tłumaczenie bzdurnych
obyczajów, tym że zawsze coś tak się robiło, albo wolą bożą, powoływanie się na
argument smutnego Jezusa? Dorosłe kobiety? Załamała mnie ta książka. Jestem
ciekawa, czy na świecie też tak to wygląda, czy po prostu polski kościół żyje w
swoim gnijącym światku, ale obwinia wszystkich tylko nie siebie?
Zupełnie
się nie zawiodłam. Wiedziałam że Monika Białkowska podejdzie do tematu z
szacunkiem, empatią a jednocześnie gniewem człowieka wierzącego, oburzonego tym
co ludzie robią z Kościołem. Nie wiem co mnie najbardziej wzburzyło?
Molestowanie? Najłatwiej o to się zdenerwować, bo przecież te zamknięte kobiety
powinny być chronione przez swoje przełożone, a tymczasem one chronią często
oprawczynie. Jednak chyba najbardziej oburza mnie brak empatii, takie myślenie,
że skoro ja nie miałam łatwo, to ty też nie możesz mieć lekko, z tego bierze
się całe zło. Z braku empatii i braku
ewangelicznej miłości bliźniego.
Ciekawa
jestem, czy dożyję jakichś zmian. Ta książka to oryginalny wybór lektury na
święta, ale warto było po nią sięgnąć, tym bardziej że raczej nie mam kontaktu
z zakonnicami, więc ciekawie było zajrzeć do środka.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.
A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )
Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.
Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)
Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.
Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy
Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.
Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.