Marek Gaszyński, znany dziennikarz, napisał powieść korespondującą ze "Zbrodnią i karą". Raskolnikowem Gaszyńskiego jest Piotr Pawłowicz, peerelowski ubek a potem esbek, prześladujący przeciwników politycznych w imię wyższych racji. Dopiero jako bardzo stary człowiek zaczyna mieć on wyrzuty sumienia. Akcja powieści toczy się od roku 1945 do 2006.
Opis książki mnie zaintrygował, chociaż tytuł zastanowił. Już tłumaczę. Tytuł nasuwa skojarzenia iż będzie to książka poświęcona rozważaniom właśnie na temat zbrodni i kary, że będzie to książka dla pasjonatów prawa karnego filozofii. Ale opis mnie zaintrygował. Treść książki był żywą reklamą. Zapowiadała się świetna książka z dynamiczną akcją. Książka o życiu ze wszystkimi dramatami doprawionymi łyżeczką szczęścia.
Bo mamy Norberta, studenta trzeciego roku polonistyki. Mądry, rozsądny chłopak, po przejściach nie ma nikogo poza dziewczyną z którą niedługo planuje ślub. Przypadek, ułamek chwili i wszystko się sypie.
Nie chcę zdradzać fabuły, bo mimo, że można się domyślić, to jednak dochodzenie do tego i to zaskoczenie jest ważnym elementem książki.
Książka to historia burzliwych, lub jak kto woli, ciekawych czasów, ludzie giną, zmieniają tożsamość bez śladu. Dzieją się wielkie dramaty człowieka, które pozostają w cieniu tak zwanej historii. I tak dwoje przeznaczonych sobie ludzi z winy tego a nie innego ustroju zostaje na całe życie rozłączonych. Bardzo mi żal Kasi i Norberta, Norbert wiele wycierpiał, ale osiągnął coś w życiu, zaś Kasia opuszczona przed ołtarzem, wyszła za mąż za kogoś kto jej nie kochał i chyba żyła samotnie. Zasmuca mnie to. Jest to powieść wielowątkowa, ale Kasi i jej dalszym losom poświecono moim zdaniem za mało miejsca. Zwłaszcza, gdy później jest sucho i lakonicznie wspominana jako „żona” nawet jej imię nie pada.
Czasami można się pogubić w gąszczu postaci, raz akcja przyspiesza, raz jest powolna i spokojna jak bieg rzeki w dolinie, ale zawsze towarzyszy jej cień tajemnicy i tragedii, nie ma tu ludzi doskonale szczęśliwych, książka ciekawie oddaje realia ludzkiego życia.
Kolejną zaletą tej książki, dla mnie nie do przecenienia jest język. Autor operuje przepiękną polszczyzną, buduje niesamowicie melodyjne zdania, które czyta się z prawdziwą przyjemnością. Czuć, że Autor jest postacią, która doskonale włada piórem. W obecnych czasach wulgaryzmów, zapożyczeń i kolokwializmów, taka książka jest niczym oaza na pustyni.
Książka jest naprawdę wciągająca, wczoraj wieczorem zostało mi do końca jakieś 200 str. Bo niestety będąc na wyjeździe nie miałam okazji a i praca nie sprzyja pochłonięciu przez lekturę, jednak dotarłam do takiego miejsca, że po powrocie do domu jak złapałam za książkę tak musiałam ją wykończyć, bo ciekawość wykończyłaby mnie. Dlatego naprawdę polecam, bo skoro wczoraj przy tak niskim ciśnieniu, z bolącą głową i padnięta na twarz MUSIAŁAM skończyć tą książkę, to znaczy, że naprawdę jest wciągająca.
Za ksiazkę dziękuję Wydawnictwu NOWY ŚWIAT
Skoro tak bardzo polecasz, nie pozostaje nic innego jak usłuchać twojej prośbie, tym bardziej, że przypadła mi do gustu twa recenzja.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :)
OdpowiedzUsuń