
Podsumowanie września.
Na blogu ukazało się 11 recenzji. Tradycyjnie jakieś jeszcze 4 są zaległe pójdą w październiku.
Najlepsza książka to chyba „Koty. Kompendium”, najgorsza… waham się pomiędzy „Buntowniczością” a „Jest dobrze”.
Najbardziej pozytywnie zaskoczył mnie „Chichot losu”, rozczarowanie… zdecydowanie „Łowca autografów”.
Kilka filmów oglądnęłam, ale za mało, aby bawić się w statystyki. Serialowo zaingerowałam sezon i z największymi wypiekami oglądam „Czas honoru”. Teraz należałoby się rozliczyć z książek które przybyły we wrześniu. A mam zaległe stosiko, które obfotografuję dziś.
Wiec oficjalnie, bez wliczania zaległego stosu. We wrześniu prezentowałam stos 15 książek. Z czego 4 nabyłam.
W październiku będzie bardzo wyrzutowo, bo oj nazbierało się, tylko na chwalenie czasu nie miałam…
Oficjalnie obiecuję sobie, że kupię w październiku tylko „Cukiernię pod Amorem” bo wyczekuję książki bardzo, żarliwie. No i góra 4 książki dla równego rachunku wolno mi nabyć. Za każdą przekroczoną bijcie mnie bezlitośnie!!
Idę na odwyk :P
He he weź i mnie na ten odwyk, razem będzie nam raźniej gdyż ja też nałogowo książki kupuje i choć stale obiecuję to już ostatnia, to jednak nie potrafię przestać :-)
OdpowiedzUsuńJa mam ograniczone fundusze, więc książki w księgarniach mnie nie kuszą. Ale za to stosik w domu, jak rósł tak rośnie. :)
OdpowiedzUsuńOdwyk? NIGDY!!!
OdpowiedzUsuń