Wiosną 1941 r. grupa przeszkolonych w Wielkiej Brytanii polskich żołnierzy Związku Walki Zbrojnej Armii Krajowej została zrzucona na teren okupowanej Polski. Nazywano ich Cichociemnymi. Mieli przeprowadzić w rodzinnym kraju szereg akcji dywersyjnych wymierzonych przeciwko okupantowi i prowadzić walkę o niepodległość ojczyzny. Byli młodzi, odważni i wolni. Wolni mimo wojny toczącej się wokół nich. Pięknie żyli i pięknie ginęli. Z godnością. Bronek, Janek, Michał, Władek. Żyli w czasach, kiedy życie ludzkie było niemal bezwartościowe, a najcenniejszy był honor. To właśnie o ich losach i losach ich najbliższych opowiada Czas honoru. Książka autorstwa Jarosława Sokoła – scenarzysty popularnego serialu Czas honoru. Serial emitowany od 2008 r. na antenie TVP zyskał ogromną popularność wśród widzów. Obecnie emitowana jest jego IV seria.
Czas Honroru to jeden z nielicznych polskich seriali, który mnie porwał bezgranicznie. Pisałam nawet jakiś czas temu na blogu o tym jak bardzo lubię oglądać zmagania Polski Podziemnej z Okupantem. Oczywiście nie jestem ślepa na niedociągnięcia tego serialu, jako historyk amator, pewne rzeczy mniej, lub bardziej kują mnie w oczy. Ale nie można zawsze być drobiazgowym. Toteż oglądam i się wzruszam i przeżywam. Książka chodziła za mną intensywnie od grudnia, kiedy niemalże wpadła mi w ramiona w lubelskim Matrasie. Ale byłam silna. Moja Mama jest mniej silna i dała się namowić na sprezentowanie mi papierowej historii Chochociemnych. Już kupując książkę jedna z klientek ostrzegła mnie, że raczej się zawiodę, że książka jest niezła, ale tylko gdy nie widziało się serialu. A ja przecież serial uwielbiałam.
Mając ostatnio mniej czasu na lekturę wybrałam „Czas Honoru” na lekturę podróżną. Było to strzałem w dziesiątkę. Od książki wręcz nie mogłam się oderwać. I na szczęście nie musiałam. Nie wierzcie, w to że to kiepska książka, że zła i be! Moim zdaniem jest wręcz niezbędnym dodatkiem do książki. Poznacie wiele faktów, które w serialu są pominięte, lub wspomniane półsłówkami.
Ale tradycyjnie… zacznijmy od początku. Książka zaczyna się prawie tak jak serial… jedynie jeśli chodzi o lata, książka rozpoczyna się później. Podczas gdy atak Hitlera na ZSRR ma miejsce w drugim sezonie, bodajże , tak główna akcja powieści toczy się już w czasie wojny Wschodu z Zachodem. Pierwszą sceną książki jest egzekucja z której udaje się wydostać Karolowi Ryżkowskiemu, którego przedwojenne losy poznajemy lepiej niż w serialu. W serialu daje się poznać jako kanalia, ale raczej z konieczności. Książka nie tylko szkicuje powierzchownie jego postać, ale wręcz odmalowuje wyraźniejszy obraz człowieka pozbawionego sumienia. Zresztą każdego bohatera poznamy lepiej niż w serialu
Dowiemy się jak rodziła się miłość Janka i Leny. Zmieniono również historię Wandy i Bronka, nieznacznie, ale w sposób czyniący z Bronka prawego człowieka, a nie bawidamka uwodzącego mężatkę. Na pewno jego historia jest bardziej wzruszająca i pełna pewnego tragizmu. Poznamy nieco lepiej rodzinę Konarskich, bo tutaj też dokonano pewnych modyfikacji. Bohaterowie staną się nam bliżsi nim dostaną się na prestiżowe szkolenie w Anglii, długo przed zrzuceniem do okupowanej Ojczyny.
Na pewno książka jest o wiele mniej cukierkowa niż serial, któremu zarzuca się nieprawdopodobne zbiegi okoliczności, wręcz cudowność, do którego sceny krwawych przesłuchań są doczepiane niemalże na siłę. Tymczasem książka oddaje lepiej wojenną rzeczywistość, może przez to, że kamera nie podstawia nam gotowego obrazu, tylko za to odpowiada wyobraźnia, cała groza, silniej oddziałuje na czytelnika. Ten chłód, strach, krew i zapach prochu, są niemalże realne, jakby dochodziły zza ściany.
Przyznam się szczerze, że najmniej lubianym przeze mnie był w serialu wątek Bronka i Wandy, po zmianie aktorki, znielubiłam go już po całości, tymczasem książkowa Wanda(wciąż z twarzą genialnej pani Ostaszewskiej) nie jest melancholijną pustą i naiwną panienką jak ta serialowa. To kobieta przeżywająca głębszy dramat. Godna współczucia, która nie targa się na życie tylko dlatego, że jej kochanek nie daje znaku życia.
To tylko przykład, ale każdy wątek zostaje ciekawiej rozbudowany dzięki słowu pisanemu, nabiera barw, wyraźnych linii.
Zachwyciłam się tą książką i nie żałuję wydanych na nią pieniędzy i czasu spędzonego na lekturze, zresztą czyta się ją bardzo dobrze i szybko. Jedyne zastrzeżenia jakie mam to język jest dosyć współczesny. Autor używa wyrazów typowo warszawskich, ba! Warszawskiej gwary wręcz. Wplata sprawnie słownictwo rodem z okupowanej Warszawy, ale! Moim zdaniem wypowiedzi bohaterów brzmią niekiedy zbyt współcześnie.
Polecam tą książkę nie tylko miłośnikom serialu, ale także wszystkim którzy lubią książki tego typu. Moim zdaniem książka warta jest swojej ceny i powiedziałabym, że raczej nikt nie pożałuje lektury, ale wiem, że trafiły się takie jednostki, toteż głowy dawać nie będę, tak łatwo.
Uwielbiam "Czas honoru", a ponieważ jestem miłośniczką i pasjonatką historii (niestety w dalszym ciągu ubolewam nad tym, że posiadam niezbyt obszerną wiedzę, z licznymi lukami) książką mnie bardzo zaintrygowałaś.
OdpowiedzUsuńSzczerze przyznam, że nie uważam samego serialu za jakiś nazbyt pozytywny, czy przesłodzony, pełen zbiegów okoliczności, ale raczej wydaje mi się, iż jest on mocny, potrafiący zaskakiwać i w gruncie rzeczy tragiczny - wszak Ci ludzie nie powinni walczyć tylko cieszyć się swoją młodością.
Z niecierpliwością czekam na kolejną serię telewizyjnej opowieści i coś mi się wydaje, że w między czasie skrócę sobie, chociaż nieznacznie, czas oczekiwania i zajmę się tą książką. Chociaż też nie lubię Bronka i Wandy :)
Zajmij się ksiązką, zajmij :) Tragizm, bardzo do mnie przemawia niestety, zawsze takie tematy mnie poruszają... jak sobie pomyślę, że przecież oni w moim wieku byli...
UsuńNie widziałam ani jednego odcinka tego serialu, więc wedle słów Pani Klientki książka w sam raz dla mnie. A skoro Ty piszesz, że nawet znając serial jest dobra to chyba kolejny punkt za tym, żeby ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńTo książka dla każdego, według mnie. A jak sobie przypomnę jak Klientka mi odradzała, to aż się zdziwiłam...
UsuńMam wielką ochotę na tą książke już od dłuższego czasu, tym bardziej po Twojej recenzji.
OdpowiedzUsuńTo cieszę się jak uda mi się przyczynić do szybszego sięgnięcia po książkę.
UsuńMam wrażenie, iż znam przyczyny, dla których większość chwali tę powieść, podobnie jak kiedyś Janek i Marusia wywoływali orgazmy wśród telewidzów. Dla mnie Czas honoru jest bardzo słabą powieścią. Uzasadnienie na moim blogu. Nie przytaczam, gdyż dość długie jest.
OdpowiedzUsuńTo juest duże uproszczenie. Najłatwiej powiedzieć, że kobiety oglądają CH i zachwyciły się książką, bo podoba im się Zakościelny czy Wesołowski. Podobają się bohaterowie, ale niekoniecznie chodzi o ich powierzchowność. Wśród zalewającego nas chamstwa szukamy ideałów, które przeminęły.
Usuń