Nowa, porywająca powieść świetnie przyjętej w Polsce Katherine Webb, autorki bestsellera "Dziedzictwo". Anglia, rok 1937. Czternastoletnia Mitzy Hatcher wychowuje się samotnie w Blacknowle, wsi na wybrzeżu Dorset. Dla nieokrzesanej, odrzuconej przez lokalną społeczność dziewczyny przyjazd słynnego artysty Charlesa Aubreya, jego egzotycznej kochanki i ich córek na letnie wakacje jest niczym powiew świeżego powietrza. Jako muza Charlesa, Mitzy wchodzi w głęboką, trwałą relację z rodziną Aubreyów na trzy kolejne lata. Mitzy stopniowo zaczyna widzieć przed sobą przyszłość, o jakiej nawet nie marzyła. Rodzi się w niej potężna miłość, która ewoluuje razem z nią – niewinne uczucie przeradza się w obsesję, dziecinne zauroczenie ustępuje znacznie bardziej skomplikowanym emocjom. Upłynie blisko siedemdziesiąt pięć lat, zanim konsekwencje tej wielkiej namiętności ujawnią się w pełni dzięki młodemu właścicielowi galerii sztuki, zapatrzonemu w pośpiesznie naszkicowany portret i zdumionemu jego intensywnością. Próby rozwikłania tajemnicy obrazu zawiodą go do Blacknowle, gdzie odkryje prawdę o tamtych gorączkowych, letnich miesiącach sprzed kilkudziesięciu lat.
Ongi zachwyciło mnie „Dziedzictwo”,
lubię książki w których przeszłość przeplata się z teraźniejszością. Wiem, że temat jest nieco oklepany, że po „kodach”
mamy już troszkę dosyć tajemnic dzieł sztuki, szukania korzeni, rodzinnych
tajemnic. Czy „Echa pamięci” mogły dać nam coś nowego, a jeśli nie nowego to
chociaż poruszyć, zainteresować czytelnika?
Cóż… przekonajmy się.
Zach jest na życiowym rozdrożu,
jego żona odeszła od niego, zabrała córkę i wyjechała do Stanów. Ojciec tęskni
za córką, na dodatek jego życie zawodowe, dalekie jest od doskonałości.
Mężczyzna prowadzi galerię sztuki, ale trzy obrazy które są najcenniejsze dla
niego są stałą ekspozycją, nie do sprzedania. Wyszły spod ręki Charlesa Aubreya, słynnego malarza, który
chociaż zginął na plaży Dunkierki wciąż jest ceniony, a jego prace zyskują na
wartości. Życie Zacha od najmłodszych lat upływało w cieniu tego artysty. Babcia chłopca zwykłą sugerować, że gdy w
1939 roku poznała nad morzem malarza, połączyło ich coś więcej. Zach postanawia
pojechać do Blacnowle i zobaczyć czy znajdzie tam jakiś ślad po artyście, jakąś
inspirację, która pchnie prace nad jego książką do przodu. Może znajdzie też
swoje korzenie? Nie spodziewa się na pewno takiego kalibru odkrycia.
Katherine Webb ma wspaniałe
pióro. Dzięki niej trafiamy na wybrzeże, bryza muska nam twarz, sól wplątuje
się we włosy, oszałamia nas huk fal a zapach ziół odurza. Gdyby Webb postawiła
na romans, pewnie byłaby to pierwszorzędna chałą. Tymczasem to co napisała
autorka to powieść obyczajowa, opowieść o różnych ludzkich losach, które nawet
po latach przeplatają się i przenikają. Efekt motyla. Lwia część historii jest
opowiadana z perspektywy Mitzy, nadmorskiej muzy malarza. Gdy poznaje artystę
Mitzy jest jeszcze dzieckiem, niekochanym, zaszczuty, dzikim zwierzątkiem.
Przywykła do rozkazów, do połajanki, do szyderstwa. Rodzina, która przybywa z
wielkiego świata, życzliwa, wesołą, emanująca miłością jest novum prędko Mitzy zakochuje się w tym
cieple. A jeszcze prędzej zakochuje
się w malarzu. Czy to prawdziwa miłość? Pozostawiam Wam to pod rozwagę. Dla mnie
to wielki dramat człowieka, nienauczonego ciepła i dobra, które w pewnym
momencie zatraca swoje człowieczeństwo, granice dobra i złą są płynne a nad
wszystkim panuje przerażający relatywizm. Ta książka ma głębię, nie spodziewałam się w z
pozoru lekkiej książce, takich dylematów, że stanę przed koniecznością osądu.
Mój osąd nie wypada na korzyść Mitzy, mimo wszystko. Jeszcze mniej dobrego mogę
powiedzieć o mieszkańcach tej wsi, którzy przyczynili się do tego, nawet przez
zaniechanie.
Bardzo niejednoznaczne to jest
wszystko, problematyczne. I będę czekała na Wasze opinie : )
Według mnie ta książka jest
świetna na lato. Czytałam ją w busie, pociągu i w domu na słońcu i to taka
fajna pozycja od której trzeba, raz na jakiś czas, oderwać wzrok i wystawić się
do słońca, przemyśleć motywy postępowania bohaterów. Dlatego nie czyta się jej
błyskawicznie. Ciężko też się w nią wciągnąć, a momentami – uczciwe przyznaję –
dłuży się nieco. Niemniej jednak uważam, że warto. Porusza ciekawe sprawy, nie
jest tak powierzchowna jak wszystkie inne książki o poszukiwaniu tajemnic dzieł
sztuki. Nie jest tak sztampowa, oklepana. Ciekawa.
Według mnie warto. : )
Spodziewajcie się konkursu, w którym do wygrania będzie ta książka. Tylko chwilowo nie mam czasu o tym myśleć, mam chałturę na głowie, dziś rano obudził mnie telefon z informacją, że zakwalifikowałam się do następnego etapu konkursu o pracę(kciuki!!) i jeszcze seminarium pod koniec miesiąca i koniec roku szkolnego.
Brzmi całkiem interesująco :) I okładka jest przepiękna... Może i nie powinno się oceniać książki po okładce, ale czyż nie jest miło coś tak ładnego otworzyć i stwierdzić, że w środku wcale nie jest gorzej? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Insignis wydaje książki w pięknych okładkach. Tak jakoś mają, że wszystko jest spójne :)
UsuńTrzymam kciuki za pracę! A książkę bardzo chcę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńNie dziękuję :)
UsuńKsiążka Ci się spodoba :) ciekawe co będziesz przy niej paliła ;)
Kciuki już zaciśnięte:)
OdpowiedzUsuńNie dziękuję. Przezornie ;)
UsuńPowodzenia w konkursie! :)
OdpowiedzUsuńA książkę chętnie przeczytam :)
Ksiązka raczej nie dla mnie, ale myślę, że wielu przypadnie do gustu :)
OdpowiedzUsuńNa pewno nie jest uniwersalna, ale mało która taka jest
UsuńTak zachęciłaś, że będę wypatrywać konkursu.
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię książki, w których teraźniejszością przeplata się z przeszłością. I to bardzo.
Tobie na pewno się spodoba :))
UsuńChętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńOkładka cudowna, aż chciałabym się tam znaleźć :) Może w przyszłości książkę przeczytam, :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie znam żadnej książki Pani Webb, ale nadrobię :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki! Książka już do mnie dotarła, bo niedawno zachwyciło mnie "Dziedzictwo", ale mama już mi ją zabrała :)
OdpowiedzUsuńKciuki są:)
OdpowiedzUsuńKsiążka mnie ciekawi już od dłuższego czasu, więc możesz być pewna mojego udziału w konkursie;)
Dotychczas nie miałam okazji czytać żadnej książki Katherine Webb, ale wydaje mi się, że na półce mam jej ,,Dziedzictwo'' (tyle książek, że już tracę rachubę hi hi). W każdym razie najpierw zamierzam poznać tę powieść co mam, a potem zastanowię się nad powyższą, bo przyznam, że jej fabuła mnie zaciekawiła.
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia w konkursie. Wierzę w ciebie, więc będę czekać na optymistyczne wieści :))
Czytaj prędko "Dziedzictwo" ciekawam Twojej opinii. Nie dziękuję za wiarę, żeby nie zapeszyć.
UsuńŚciskam kciuki z całych sił :) a co do książki, to nie jestem pewna, czy to lektura odpowiednia dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNie dziękuję :) Książka jest warta uwagi, ale nigdy nie wiemy czy się spodoba, dopóki nie przeczytamy
Usuń