Thorwald przenosi czytelników w czasy, gdy zarówno znieczulenie, jak i przekonanie, że mycie rąk przed zabiegiem zmniejsza ilość zakażeń, były wyśmiewane jako bzdury. zmiany rozpoczęły się dopiero 16 października 1846, kiedy to w Massachusetts przeprowadzono pierwszą udaną operację pod narkozą. To początek tytułowego stulecia żywiołowego rozwoju chirurgii, której odważne i często ryzykowne poszukiwania porywająco kreśli Thorwald. Barwnie i intrygująco napisana książka wciąga niczym najlepsza powieść nic więc dziwnego, że doczekała się już wielu wydań i przekładów na całym świecie, a kolejne pokolenia czytają ją z wypiekami na twarzy
Z Thorwaldem spotkałam się przy
okazji książki o hemofilii „Krew królów” mnie zachwyciła. Po prostu. Od tamtej
pory polowałam na pozostałe jego książki, ale po pierwsze – cenowo są dosyć
ekskluzywne, a i bywało, że nakład się wyczerpał. Dzięki spotkaniu z Joasią w
Sandomierzu kupiłam „Godzinę detektywów” 50% taniej. Później promocja w Znaku
sprawiła, że dokupiłam trzy brakujące(teraz będę polowała – ale to jak
przeczytam te- na „Męską plagę”). Ponieważ długo na nie chorowałam, od razu
chwyciłam „Stulecie chirurgów” i utonęłam – na w międzyczasie czytałam inne książki,
dlatego tyle mi zeszło. Jeśli zastanawiacie się czy nabyć Thorwalda – to niesłusznie.
Autor korzystając z notatek
dziadka po kądzieli śledzi kamenie milowe chirurgii. Jego dziadek miał szczęśćie żyć w czasach, gdy
chirurgia zmieniała się z dnia na dzień, miała miejsce rewolucja i chociaż w
poró1)naniu do wieków wcześniejszych
zmiany te były prędkie to i tak dla wielu nadchodziły zbyt późno. Niektóre z
opóźnieniem trafiały do świata z powodu zaślepienia mędrców chirurgii, którzy
nie chcieli wierzyć, że coś co sprzeczne było z duchem w którym wzrastali, może
być prawdziwe.
Książka momentami przejmująca
dreszczem, odkrywająca przed nami koszty postępu. Mamy okazję dowiedzieć się,
jakie ofiary trzeba było ponieść, aby medycyna doszła do tego punktu w którym
jest teraz. Większość z Nas idąc do dentysty nie pozwala nic zrobić bez
znieczulenia, a wyobraźcie sobie operacje, regularne operacje na żywca. Można
zemdleć czytając opisy wycinania kamienia z pęcherza moczowego – na żywca,
amputacja piersi – na żywca. Wycięcie języka z przypaleniem naczyń? Też na
żywca. Zresztą nie tylko ogromny ból był przeszkodą. W ciemnych latach
chirurgii wiedza o ludzkim ciele tyle ile zaobserwowano w czasie sekcji, znano
więc budowę, ale funkcjonowanie i zasady działania były czarną magią. Taki stan
rzeczy był źródłem wielu przesądów, nieznajdujących w niczym uzasadnienia.
Przez lata panował przesąd, że otwarcie otrzewnej zawsze zakończy się śmiercią,
każdy chirurg, który odważyłby się na złamanie tej reguły narażony był na
wykluczenie z lekarskiego grona i nie mógł liczyć na ich solidarną pomoc w
przypadku, gdyby sprawa zawisła przed sądem. Gdyby nie ogromna desperacja
pacjentki i zbieg okoliczności, jeszcze długo wierzono by, że otwarcie
otrzewnej to śmierć. Zresztą – często postęp medycyny dokonywał się za sprawą
ludzi na pograniczu życia i śmierci, tak zdesperowanych, że woleli zaryzykować,
dla strzępka nadziei.
Thorwald miał talent do
opisywania historii medycyny, czyni to tak sprawnie, że książkę czyta się jak
najlepszą powieść. Przyssałam się do tej książki i nie miałam ochoty jej
porzucić. Dla wszystkich fanów medycyny, historii, seriali medycznych, pozycja
obowiązkowa, na pewno się nie zawiodą. Cieszę się, że na półeczce czekają
jeszcze cztery książki Thorwalda, a jeszcze kilka muszę dokupić.
|
historyczne czytanie ;-) |
Brakuje mi słów, że tę książkę opisać,
jest po prostu świetna, chociaż trudna, co wrażliwsze osoby mogą mieć kilka
kryzysów, ale to na początku, później jest już bardziej cywilizowanie. O ile
można cywilizowanymi czasami można nazwać okres, gdy aseptyka nie istniała, gdy
narzędzia wycierało się w surdut, a fartucha używano do czasu gdy stał się
sztywny od krwi i ropy. Ach! I jeszcze odór ropy i zaropiałych ran był oznaką
zdrowienia i uznawany był za nieodłączny zapach szpitali.
Znajomość tej książki, warunków
szpitalnych pozwala zrozumieć głęboko zakorzeniony w świadomości ludzkiej lęk
przed szpitalami. W „Nocach i dniach” jest scena, gdy ludzie uciekają na widok
nadchodzących lekarzy, jakby zobaczyli diabła. Po tej lekturze wcale mnie to
nie dziwi. Zresztą, doceniłam lepiej czasy w których żyję.
Bardzo Wam tę książkę polecam!!
|
Czytanie z widokiem na piękno |
Mam te same książki Thorwalda; dostałam je na urodziny w zeszłym roku i teraz czekają. Jej, kiedy ja się za nie wezmę?!
OdpowiedzUsuńJa Ci już odpowiadam! Teraz i natychmiast :D :D
OdpowiedzUsuńKsiążka mrożąca krew w żyłach! Niemniej na pewno po nią sięgnę, bo niesłychanie mnie zaciekawiłaś :)
OdpowiedzUsuńBo jak sobie tylko wyobrazisz to o czym Thorwald pisze i masz świadomość, że tak było przez lata, to krew krzepnie w żyłach.
UsuńDokładnie, jest tak jak piszesz!
UsuńTeż niedawno zaopatrzyłam się w tę książkę, jakaś promocja w Znaku była - póki co wystarcza mi, że leży na półce i świadomość, że mogę po nią sięgnąć w każdej chwili. Cieszę się, że tak cię wciągnęła i zachwyciła, nie wątpię, że ze mną będzie tak samo:)
OdpowiedzUsuńTeż mam trzy w zapasie i identyczną radość z tej świadomości jak Ty :) Spodobają Ci się, są historyczne i takie prawdziwe, a wciągają - jak bagno
UsuńTak zachęcasz, że jak tylko gdzieś zobaczę to kupię;) nie czytałam nigdy Thorwalda, ale muszę przyznać, że zostałam przekonana.
OdpowiedzUsuńCieszę się bo Facet świetnie pisał. Nie chcę reklamować, ale polecam Znak, bo książki Thorwalda drogie są pierońsko, a na Znaku można korzystnie nabyć.
Usuń