Moja
fascynacja Marią Skłodowską – Curie trwa już dobre półtorej dekady, starannie
śledzę rynek wydawniczy i łakomię się na to, co nowego wychodzi o naszej dumie
narodowej. Czasami są to pozycje
kiepskie, innym razem naprawdę dobre a ja jestem ciekawa kiedy uznamy, że wiemy
już dosyć i nie będziemy próbowali wycisnąć ze skąpego materiału źródłowego
kolejnego ujęcia tematu, na który nie mamy źródeł. Życie Marii Skłodowskiej –
Curie było życiem jednym, zmieści się spokojnie w jednej biografii, tymczasem,
jak w pięćdziesięciu twarzach, tym razem
Skłodowskiej, wychodzą nowe książki, a to relacja z córkami, a to życie
uczuciowe, boję się co dalej. A jednak na nową książkę Iwony Kienzler napaliłam
się i postanowiłam podejść bez uprzedzeń, chociaż słyszałam, że autorka lubuje
się w erotycznych skandalach. Chciałam być jednak bezstronna i niezawisła i
dziś od razu z rana zaczęłam czytać. Co
ciekawe książka tak mnie wciągnęła, że czytałam ją podczas posiłków, a
zwykle na tę okoliczność przerzucam się na specjalnie wybrane lektury.
Maria Skłodowska-Curie była wybitną osobowością: jako pierwsza przedstawicielka płci pięknej w 1893 roku uzyskała licencjat nauk fizycznych i matematycznych na Sorbonie, była pierwszą kobietą-profesorem Sorbony, pierwszą kobietą i jedną z czterech osób, której przyznano dwukrotnie Nagrodę Nobla. Nasza rodaczka jest też pierwszą i jedyną kobietą, spoczywającą w paryskim Panteonie i jednocześnie pierwszą osobą tam pochowaną, o innej niż francuska, narodowości. Publikacja Iwony Kienzler opowiada o Skłodowskiej nie tylko jako o wybitnej uczonej i jej odkryciach, ale o kobiecie, kochającej i odtrąconej przez ukochanego, której przyszło przełamywać kłamliwe stereotypy, która kochała i dla miłości gotowa była wiele poświęcić. Autorka przedstawia Skłodowską także jako żonę i samotną matkę, bardziej lub mniej udanie łączącą obowiązki wychowawcze z pracą naukową, wiele miejsca poświęcając jej skomplikowanym relacjom z córkami.
Maria
Skłodowska urodzona w XIX wieku, podlegała wszelkim ograniczeniom nakładanym
przez ówczesną kulturę, a raczej podlegałaby, gdyby przyszła na świat w
rodzinie bardziej tradycyjnej. Miała to szczęście, że wśród jej najbliższych
krewnych, kobiety nie były postrzegane jako ładne towarzyszki, które miały
rodzić dzieci i milczeć. Jej matka zarabiała długo o wiele lepiej niż jej
ojciec, była inteligentną pracowitą kobietą, chociaż to nauki ojca, człowieka
renesansu, ukształtowały ją jako naukowca. Biografii noblistki streszczać nie
będę, bo i autorka, chciała pokazać jej kobiecość. Krzykliwy i chwytliwy tytuł,
to miano jakie nadała Marii prasa, gdy na jaw wyszedł romans noblistki z innym
naukowcem. Życie Marii, było wypełnione pracą, która nie przyniosła jej
bajkowego bogactwa, chociaż dała jej pewnie nieśmiertelną sławę. Ponieważ o jej
życiu napisano wiele, ciężko oczekiwać czegoś nowego, chociaż, owszem kilka
wiadomości mnie zainteresowało. Miłość, czy też miłości Marii, nie są tematem
rzeką, wiemy o trzech mężczyznach, których darzyła uczuciem, wprawdzie panegiryczna
biografia pióra jej córki, jeden, słynny i skandaliczny romans, stanowczo
dementuje. Bałam się dlatego bardzo tej książki, bałam się, że będzie wtórna i
nudna, albo autorka poluzuje cugle swej wyobraźni i dośpiewa za wiele, robiąc z
Marii erotomankę, babrającą się w romansach, na przysłowiowe prawo i lewo.
Nic
z tych rzeczy. Oszczędna w formie(fotografie, umieszczone jedynie na początku
każdego rozdziału). Wadą wszystkich biografii o Skłodowskiej, jest to, że
chociaż Ewa Curie napisała biografię bardzo hagiograficzną, to jednak umiała
pisać. Chociaż niektóre ze zdań, które konstruuje są kiczowate, to jednak robią
swoje a więc chwytają za serce. Po piętnastu latach, nadal pamiętam jak
szlochałam, czytając o żałobie Marii. Nie da się napisać więcej i bardziej
poruszyć. Na dodatek materiał źródłowy nie jest wielki, o tym co tworzyła Maria
można pisać więcej, ale sądzę, że zagadnienia promieniotwórczości nie znalazłyby,
wielu fanów, wśród laików. Dlatego od pewnego czasu mając w ręce jakąś nową
biografię, mam wrażenie, że znowu czytam to samo, podobnymi słowami i zdaniami.
A jednak Iwona Kienzler pisze bardzo ciekawie i biografię tę czyta się bardzo
dobrze.
Nawet
osoby, które, tak jak ja, czytały już o noblistce sporo, nie będą znudzone. A
to spory wyczyn. Może tytuł trochę na wyrost, ma przyciągać wzrok i szokować,
ale to jest dobra biografia. Pokazuje jak fascynującą kobietą była Maria Curie.
Po prostu.
Naprawdę
mile się rozczarowałam, bo to bardzo ciekawa książka i dobrze mi się ją
czytało. Do czego i Was zachęcam.
Ostatnio przeczytalam biografie Nalkowskiej, tej samej autorki, takze moze skusze sie na ta ksiazke rowniez, bo bardzo lubie biografie, a o Sklodowskiej nie wiem za wiele, oczywiscie wiem , to co kazdy powinine wiedziec. Z tego , co piszesz to warto, wiec dopisuje do listy ksiazek do przeczytania. Pozdrawam:)
OdpowiedzUsuńOoooo o Nałkowskiej to wiem, jeszcze mniej niż Ty o Skłodowskiej, może się rozglądnę?
UsuńDziękuję!!
Ja akurat nie czytałam żadnej biografii Skłodowskiej, a skoro tę polecasz, to chętnie po nią sięgnę. Z innych książek Kienzler byłam zadowolona.
OdpowiedzUsuńTo masz świetny pomysł na początek! Fajna była też ta co rok temu wyszła w Nova res
UsuńA mnie się tytuł nie podoba, o. Rozumiem, że nawiązuje do tego, jak mówiono o Marii w kontekście jej związku z Langevinem, niemniej jednak zredukowanie postaci noblistki do tytułowej "złodziejki mężów" jakoś mnie razi.
OdpowiedzUsuńHah, widzę, że podzielamy fascynację! ^^ Ja właściwie nie polowałam i nawet nie mam specjalnej ochoty na tę książkę, o Marii naczytałam się sporo i całkiem mnie to satysfakcjonuje, poza tym obawiałam się, podobnie jak Ty, treści tej książki. Tak, wiem, rozwiałaś moje wątpliwości, ale mimo to mam jakiś wewnętrzny opór :P Może kiedyś... ;)
Też tytuł uważam, za przegięcie, ale chcesz zaistnieć na rynku, musisz się wyróżnić, ale zgadzam się z Tobą, że sprowadzenie całego życia Skłodowskiej do jednego romansu to przesada
UsuńNo dobra, dobrze się czytało, a jak z bibliografią i inszym źródłoznawstwem? Bo z tego co pamiętam, to książki autorki w/w danymi nie grzeszą, a w przypadku biografii dla mnie to podstawa.
OdpowiedzUsuńPo każdym rozdziale są przypisy, odsyłające do artykułów i książek, więc jakaś bibliografia jest
UsuńŻycie Skłodowskiej bardzo mnie interesuje, też czytam o niej wszystko, co uda mi się znaleźć, ale nie lubię Kienzler... Zraziłam się do niej po przeczytaniu „Rozwydrzonej bezbożnicy”. Był to, niestety, zlepek innych biografii. Poza tym Kienzler podawała plotki, a biografia według mnie powinna zawierać tylko sprawdzone informacje :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, prawdziwe informacje poparte porządnym źródłoznawstwem.
UsuńOj są plotki, których też osobiście nie lubię. I jak biografia Bodo - pióra autorki w ogóle mnie nie przekonała, tak ta już owszem.
UsuńPrzyznaję, że zaciekawił mnie tytuł :) Dziękuję za tę recenzję. Książka wydaje się być interesująca.
OdpowiedzUsuńSama uwielbiam biografie, więc zawsze z zainteresowaniem po takie sięgam
UsuńNie czytałam żadnej biografii Skłodowskiej a cała moja wiedza o niej jest tylko szkolna czyli w zasadzie żadna...może się skusze na tę, jak będzie w bibliotece.
OdpowiedzUsuńSkuś się na coś o niej, wzruszające to książki bo nie miała różowo w życiu
UsuńMam w domu jakąś biografię Marii Skłodowskiej-Curie, ale nigdy po nią nie sięgnęłam; nie pamiętam nawet dobrze tytułu. Raczej nie po drodze mi z biografiami, ale teraz mi o niej przypomniałaś. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńJak masz od dawna, to zapewne książkę napisaną przez jej córkę, ehhh jak ja na niej łkałam.
Usuń