Przeszłość. Teraźniejszość. Przyszłość. Która z nich ma największe znaczenie?
Mam problem: Widzę migawki przyszłości, jakby to były wspomnienia. Ale przeszłość jest dla mnie tajemnicą. Pamiętam, co będę miała na sobie jutro i kłótnię, która zdarzy się dopiero po południu. Ale nie wiem, co jadłam wczoraj na kolację. Radzę sobie dzięki notatkom, mamie i najlepszej przyjaciółce, Jamie, i system jakoś działa... Do czasu. Bo teraz wszystko się sypie. Jamie się buntuje. Mama nie mówi mi prawdy. I nie widzę w swojej przyszłości chłopaka, za którym szaleję. Ale dzisiaj go kocham. I chciałabym zapamiętać na zawsze, jak bardzo...
W poniedziałek przed wyjazdem
przyszły do mnie dwie książki, tą o Sokratesie zaczęłam natychmiast czytać, ale
przed włożeniem jej do torby powstrzymywały mnie jej gabaryty. Rozpoczęłam
przeto żmudny proces poszukiwań książki na drogę. Gdy jest się zamkniętym w
pociągu przez dwie godziny i nie ma możliwości odłożenia nużącej książki i
rozpoczęcia nowej, trzeba wyborów dokonywać świadomie. Zdając sobie sprawę z
wagi decyzji jaką jest zabranie książki w podróż.
„Zapomniane” trafiły do mnie
ponad rok temu, ale tak jakoś się złożyło, że książka wylądowała na półce.
Ongiś czytałam wiele, bardzo pozytywnych recenzji, to one zresztą skłoniły mnie do zakupu. Książkę wyjęłam już na dworcu, na którym musiałam
swoje odsiedzieć, dzięki genialnym, niepozwalającym się pasażerom nudzić – ani zaznać
monotonii, pomysłom PKP. Książka to historia dziewczyny, imieniem London, która
codziennie o 4.33 traci pamięć. W miarę normalnie funkcjonuje dzięki
sporządzanym na bieżąco notatkom, dodatkowo – jakby było za mało dziwnie –
London pamięta przyszłość. To co u innych jest wspomnieniem tego co było, u
niej zastąpione jest przez to co będzie. Wspomnienia z przyszłości są takie jak
u nam wspomnienia z przeszłości, są niejasności, jakieś przebłyski itp.
O jej problemie wie ograniczona
liczba osób, w walce z codziennością pomaga jej matka i przyjaciółka, pomocne
są również notatki i przypomnienia w telefonie. Wszystko zaczyna się
komplikować gdy w życie London wkracza chłopak, którego nie pamięta z
przyszłości, w tym samym czasie przyjaciółka London postanawia zaangażować się
w związek z nauczycielem, o czym London wie, że skończy się tragicznie.
Zaliczyłabym tę książkę do
gatunku dla młodzieży, osobiście uważam, że jakkolwiek osoba dorosła, może nie
uśnie podczas lektury, ale nie dozna jakichś skrajnych przeżyć. Dla mnie ta książka była nijaka, pomysł na fabułę
był całkiem niezły skłonił mnie do rozgryzania dlaczego takie odwrócenie wspomnień
i deja vu miało miejsce, ale to by było na tyle zaintrygowania. Książka jest
mdła, niby wielka miłość, niby wielkie wzruszenia, silne przeżycia. Ja tego nie
czułam. Nic a nic.
Przeczytałam ją bardzo szybko,
nie jest to ambitna książka, czyta się ją bardzo szybko i bez bólu, ale też bez
ekscytacji. Autorka ma kilka fajnych pomysłów, ale żadnego nie wykorzystuje,
zaczyna coś i gdy mamy nadzieję, ze oto może wreszcie zacznie się coś dziać,
bach! Koniec. Zamiast jakichś ciekawych
zwrotów akcji mamy za to dylematy nastolatki, które za którymś razem robią się
nudne.
Moim zdaniem jeśli nie czytało
się tej książki, niczego się nie straciło.
Czytałam dość dawno temu, taka leciutka na jeden wieczór i niewiele zostawiająca po sobie
OdpowiedzUsuńdokładnie. Lekko, może nie bardzo przyjemnie, ale w pamieci nie zostaje.
UsuńPamiętam, że najbardziej irytowały mnie te peany zachwytu na cześć jej faceta. Och, rany, ileż tam lukru się lało, to głowa mała. Gdybym była wtedy na dworcu, jak nic zwróciłabym zawartość żołądka na posadzkę...
OdpowiedzUsuńAle sam pomysł naprawdę mnie ujął, bardzo oryginalny i ciekawie zrealizowany. Muszę przyznać, że - choć już stara jestem i tak dalej - to jakoś ta historia wciąż siedzi w mojej głowie, a istnieją przecież książki, o których zapominam już na drugi dzień.
Ja pamiętam Twoją recenzję, pod jej wpływem książkę kupiłam :D
UsuńTo nie był błąd, lektura tej książki nie była pomyłką.
Po prostu tu nasze gusta się rozjechały :D
czytałam, opinie miałam całkiem podobną do Twojej...szału nie ma, wręcz byłam zła, że ją przeczytałam, choć poleciłam ją kilku nastolatkom - to coś bardziej dla nich
OdpowiedzUsuńTeż mi się wydaje, że nastolatki będą zachwycone. Nie mój styl
UsuńCzytałam tę książkę już dosyć dawno, ale pamiętam, że była ciekawa, choć nieco się na niej zawiodłam :-)
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie się zawiodłam, chociaż czytałam bez bólu
UsuńDużo słyszałam o tej książce, niemalże cały czas spotykam ją na jakichś blogach czy na innych stronach, jednak nie jestem nią aż tak zainteresowana, żeby wrzucić w najbliższe plany. :)
OdpowiedzUsuńTeraz trochę moda na nią przeszła, ale z 1,5 roku temu był szał :D
UsuńTrochę szkoda, że wielkich emocji nie ma, bo też napaliłam się na tę powieść swego czasu. Tyle że jeszcze jej nie kupiłam. Teraz zastanowię się dwa razy nad tym.
OdpowiedzUsuńNo ja właśnie kupiłam, w sumie niedługo po premierze, tylko długo czekała. teraz chyba czas na "Żonę podróżnika w czasie" podobno "Zapomniane" miało być jeszcze lepsze, ale takie polecanki dzielę na pół ;)
Usuń"Żona..." nie jest zła, ale fajerwerków w trakcie czytanie nie czułam, więc lepiej ostrożnie z oczekiwaniami, chociaż oby Tobie podobała się bardziej :)
UsuńKupiłam ją w zimie za 10 zlotych więc finansowo się nie zrujnowałam. Oby się tylko podobała.
Usuń