|
źródło - filmweb |
Dawno nie pisałam o filmach ani o serialach, ale ostatnio zauważyliście zmniejszoną aktywność na blogu, a spowodowane jest to tym, że wsiąkłam w pewien serial. Głupim przypadkiem dopiero teraz. Otóż onegdaj zakochałam się a niejakim Jamesie Nortonie, który grał w mini serialu Wojna i pokój z ubiegłego roku. Grał księcia Andrzeja, a więc postać, którą łatwo pokochać, chociaż na początku jest bucem. Zresztą, bywa i później tym mega bucem, ale jest i tak cudowny. I tak zanotowałam w pamięci, żeby nadrobić filmografię tego aktora. I traf chciał, że zaobserwowałam go na insagramie, a tu neews, że trzeci sezon serialu. Nagle mnie olśniło, przecież ja
czytałam książkę, na której okładce był ten młodzian!!! A że ja seriale angielskie uwielbiam, to tak na próbę włączyłam. Ładna mi próba, poszłam spać po pierwszej.
Młody wikary osiada na sennej angielskiej prowincji. Przeżył wojnę, nie jako kapelan, ale nie zatracił swojego człowieczeństwa. Pomimo swojego młodego wieku, cieszy się szacunkiem parafian, sztorcuje go tylko gospodyni, pani Maguire, w tej roli rewelacyjna Tessa Peake-Jones, która jest takim odpowiednikiem naszej Michałowej z rancza. Serce na dłoni, ale swoje wygarnąć musi. Do załogi plebanii rychło dołączy Al Weaver, grając pastora homoseksualistę, rozkosznie strachliwego, bojącego się własnego cienia, świetna rola. Rozczulająca.
Główny bohater serialu pastor Sidney Chambers, pochodzi z dobrej rodziny, nie że od razu Król Anglii to jego stryjek, ale na pewno nie jest to pochodzący z East Endu chłystek. Jednak miał pecha i zadurzył się z swojej przyjaciółce, Amandzie, która pochodzi z zacnej rodziny i raczej nie wyjdzie za zwykłego pastora. Sidney szuka więc zapomnienia w jazzie, papierosach i dużej ilości alkoholu. Nie pije jak każdy szanujący się pastor, lekkiej sherry, ale wlewa w siebie solidne ilości whiskey.
Przypadkiem dowiaduje się, że śmierć interpretowana jako samobójstwo, wcale nie musi nim być. Sidney zaprzęga swoje szare komórki, wskakuje na rower(nie godzi się bez roweru być duchownym detektywem :P ), zwraca się do Georgiego Keatinga, policjanta, który jest ateistą o dość specyficznym sposobie bycia. Rodzi się duet marzeń. Ateista i pastor, razem będą zapijać smutki whiskey, za dużo palić i grać w tryktraka. Chociaż czasami pojawią się zgrzyty, innym razem na twarz spadnie cios, jeden skoczyłby za drugim w ogień.
|
źródło filmweb |
Jestem bezgranicznie zauroczona tym serialem. Klimat jest wspaniały. Odwzorowanie lat pięćdziesiątych, tak wierne jak w przypadku Downton Abbey, po prostu czuje się te czasy, a nie że ogląda się serial. Wszystko jest realistyczne, problemy ludzi, czasami czuć smród, brud, a po stopach jakby przebiegł nam szczur, a czasami po prostu przemierzamy sielskie, zielone łąki, lub chronimy się w chłodnym zaciszu kościoła.
Nie ukrywam, że dla mnie ogromnym atutem jest James Norton, zakochałam się, nadrabiam inne filmy i seriale z nim i po prostu napawam się jego grą, chociaż moja Mama mówi, że mi odbiło bo facet jest szpetny. A nie jest szpetny!!! Jest piękny, a im bardziej jest nieszczęśliwy, tym kocham go bardziej.
Został mi do oglądnięcia specjalny odcinek świąteczny, dobrze, że trzecia seria już prawie, do oglądania... Nie mogę doczekać się jak oglądnę.
Naprawdę, wszystkich fanów kryminałów z Poirotem i angielskich serialów kryminalnych zachęcam. Bardzo warto!!!
Tak fajnie o tym serialu (i aktorze) piszesz, że chętnie się zapoznam :)
OdpowiedzUsuńNa pewno się nie zawiedziesz!!
UsuńGdzież James Norton szpetny! Cudny on! :) Serial oglądałam i bardzo lubię, szczególnie za postaci drugoplanowe, no i oczywiście naszego przystojnego pastora ;)
OdpowiedzUsuńWiesz, ja też nie mogę pojąć, jak można go tak określić. On jest cudowny!!
Usuń