Tak
to już jest, że nosząc jakieś nazwisko odpowiadamy za nie. Jeśli macie
rodzeństwo na pewno pamiętacie, że nauczyciele, często do braci bądź sióstr się
odnosili. Bywa, że ktoś nam zaszedł za skórę, poznajemy tego kogoś np. siostrę
i jakoś drzemie w nas pewna nieufność. Niczym oczywiście nieusprawiedliwiona.
Dlaczego o tym piszę, ani dlatego, że gdyby nie Nicpoń literacki, pewnie po
książki Luisa Montero Manglano długo bym nie sięgnęła, a może i wcale, a to z
tego powodu, że wcześniej czytałam powieść jego siostry i cóż, nie zachwyciła
mnie. Mam trzy inne jej powieści w domu i czekają na mój czas, ale to Bartek
tak zachęcał, że stwierdziłam, a co, coś mi się od życia należy. Skutkiem czego,
w ciągu ostatnich 48 osiem godzin przespałam jakieś 10 bo MUSIAŁAM czytać.
Pełna inteligentnego humoru i zagadek powieść osnuta tajemnicą, w której śmierć i niebezpieczeństwo czają się na uliczkach współczesnych miast i w podziemiach średniowiecznych zamków
Tirso Alfaro, doktorant na wydziale historii sztuki, podczas praktyki w muzeum w Canterbury jest świadkiem kradzieży zabytkowej pateny. Po powrocie do Madrytu odpowiada na enigmatyczną ofertę pracy i bierze udział w osobliwym procesie rekrutacji, nawet nie podejrzewając, że na próbę wystawia go tajna organizacja - Narodowy Korpus Poszukiwaczy, którego celem jest odzyskanie cennych dzieł sztuki należących do dziedzictwa Hiszpanii. Wkrótce Tirso włączy się do szaleńczej pogoni za mitycznym Stołem Salomona, który wedle legend może przynieść tylko nieszczęście. Tym samym zostanie wciągnięty w oszałamiającą spiralę niebezpieczeństw, zdrady i śmierci.
Poznajemy
Tirsa chłopca, który wychowuje się w dziwnych warunkach, jego matka goni za
karierą archeologa, a ojciec jest pilotem. Obojga nic nie łączy, ot przydarzyła
się ciąża. Ojciec czasami zabiera syna do muzeum i opowiada mu historie.
Pewnego dnia ojciec ginie. Chłopiec zostaje z matką wyzutą z czegokolwiek co
kojarzymy jako macierzyństwo, ale jest przystojny, inteligentny. Kończy studia,
jak każdy po tak praktycznym kierunku jak historia sztuki, ma problem ze
znalezieniem pracy, więc jak każdy, kto staje przed takim dylematem w końcu
zaczyna rozważać doktorat. Tak trafia do małego angielskiego miasteczka, gdzie
ma badać bardzo starą patenę, jednak stamtąd zostaje zwolniony, musi wracać do
Madrytu. Trafia mu w ręce dziwne ogłoszenie o pracę. Tirso stara się dostać
tajemniczą pracę, a sam proces kwalifikacyjny przypomina tor przeszkód. Poznaje
Narodowy Korpus Poszukiwaczy, organizację, której zadaniem jest odzyskanie
dzieł sztuki, które kiedyś zrabowano Hiszpanii. Praca niebezpieczna, ale na
pewno nie nuda.
Dawno
aż tak się nie wciągnęłam, żeby odmówić sobie obiadu, kolacji, pospania pół godziny
dłużej, bo muszę czytać. Książka jest sprawnie napisana, że od razu czytelnik
wpada w intrygę, chce zgadywać, szukać rozwiązań. Według mnie jest to książka
dla wszystkich lubiących gatunek typu Indiana Jones, o wiele lepsze to niż
Brown, w stylu Skarbu Narodów.
Bartek
Wam może potwierdzić jak przeżywałam tę książkę, bo snułam przypuszczenia,
końcówkę przeżywałam tak, że chyba wyłączył komunikator i miałam wielkie WOW,
chociaż kilka moich pomniejszych hipotez się potwierdziło.
Strasznie
lubię takie odniesienia do wierzeń, legend, do kabały. A tutaj dodatkowo za
sprawą pewnych Bliźniaków jest super kurs z łaciny i antyku.
Jest
to sprawnie napisana powieść, pełna barwnych postaci, nie ma tam nikogo
nijakiego, może prócz głównego bohatera, który sprawia wrażenie straszniej
ciamajdy i mentalnego siermięgi, ale w trakcie książki jednak ewoluuje i
chociaż dalej bywa lotny jak worek cementu i czasami chce się nim dotelepać, to
jest jakiś taki pocieszny. Miewa przebłyski. Najchętniej zabrałabym się już za
drugi tom, ale chyba zrobię sobie weekend z rodzeństwem Montero, bo tych
książek w sumie mam pięć, przy czym tylko niestety dwie z tej serii. Zresztą to
podobno ma być tylko Trylogia. Z jednej strony dobrze, bo już dobiegły mnie
głosy, że drugi tom jest słabszy, ale mimo wszystko jestem ciekawa, ale nie
wytrzymam kolejnego dnia w pracy, chora z niewyspania.
Ocena:
9
*tłumaczyły: Katarzyna Okrasko i Agnieszka Ostrowska
Ta siostra to autorka 'Szmaragdowej tablicy?"?
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam takich przygodówek sensacyjnych z wątkami historycznymi, zachęciłaś mnie :)
OdpowiedzUsuń