Niezbyt często sięgam po fantastykę, ale pamiętam, że osiem lat temu zakup Igrzysk śmierci to był przypadek, szukałam czegoś na prezent i akurat ta książka wpadła mi w oko. Poleżała trochę na półce, ale jak z ciekawości zaczęłam czytać, to nie mogłam się oderwać. Filmy jakoś mnie aż tak nigdy nie ruszyły, chociaż teraz korzystając z Netflixa, znowu wzruszyłam się na dwójce, to chyba moja ulubiona filmowa część, ale w sumie może i bym książki powtórzyła, wcześniej niż na emeryturze. Póki pamiętam, strasznie mnie wkurza jak one są wydane, nie wiem co z Media Rodzina jest nie tak, że wydaje książki tak, że ciężko czytać żeby nie złamać grzbietów(co jak wiadomo w moim świecie karane jest śmiercią, lub wygnaniem). O tym, że wychodzi prequel dowiedziałam się przypadkiem, szybko zamówiłam i będąc na weselu dostałam smsa, że paczka czeka, odbierałam wracając, ale jednak te kilka tygodni musiała odczekać. Prawa rynku.
AMBICJA GO NAPĘDZA.
RYWALIZACJA GO MOTYWUJE.
WŁADZA JEDNAK MA SWOJĄ CENĘ.
Dziesiąte Głodowe Igrzyska rozpoczyna poranek dożynek. W Kapitolu osiemnastoletni Coriolanus Snow zamierza skwapliwie skorzystać z szansy, jaką jest rola mentora, i zdobyć sławę. Potężny niegdyś ród Snowów podupadł i niepewny los Coriolanusa zależy teraz od tego, czy zdoła on pokonać innych mentorów urokiem osobistym i sprytem.
Tyle że los nie bardzo mu sprzyja. W udziale przypadła mu dziewczyna z Dystryktu Dwunastego, najbiedniejszego z biednych. Losy obojga splotą się ciasno – każda decyzja, którą podejmie Snow, może prowadzić do sukcesu lub porażki, triumfu lub klęski. Na arenie rozgrywa walkę na śmierć i życie, ale poza areną zaczyna się w nim budzić współczucie… Tylko jak postępować według zasad, gdy pragnie się przetrwać za wszelką cenę?
Zbliżają się Dziesiąte Głodowe Igrzyska, jesteśmy w Kapitolu i wraz z późniejszym prezydentem Snowem obserwujemy losowanie trybutów. Snów jest synem arystokratycznej rodziny, która przed Rebelią miała wielkie znaczenie i ogromne pieniądze, ale niestety, rodzice zginęli podczas wojny, majątek stopniał i teraz Coriolanus robi dobrą minę do złej gry, udaje że ma pieniądze, że fortuna mu sprzyja, a tak naprawdę ciągle jest głodny i chodzi w za małych butach. W nadchodzących Igrzyskach ma być mentorem, liczy na Dystrykt Pierwszy, lub Drugi, to jak się finalnie dzieje, jest dla niego ciosem. A to tylko początek niespodzianek. Jak nastolatek, który w gorszych chwilach wącha puder po zmarłej matce, zamienił się w główny czarny charakter serii?
Niby widziałam dobre opinie o tej książce, ale intensywnie unikałam wnikliwych recenzji, żeby się nie zasugerować. Prequel to nie jest łatwy kawałek pola do obrobienia. Takie doszywanie materiału do istniejącego ubrania, owszem można jakieś skromne falbanki dodać, albo fikuśną kokardę, ale stworzyć kompleksowe dzieło by bohater przechodził tak mocną ewolucję? Na początku jest ambitnym chłopakiem, gdyby chodził do Hogwartu byłby w Slytherinie, później stopniowo obserwujemy jak rodzą się w nim uczucia, empatia, dobro, a wiemy, że finalnie ma być Voldemortem Panem. Jak? Nie przekonuje mnie to. Pisane to jest na siłę i chyba dlatego, że mamy kryzys i autorce przyda się złoto. Książka miała jeden walor, byłam ciekawa jak przebiegnie ewolucja bohatera, ale 90% książki to rozbudowane opisy, dużo przegadanych fragmentów, a ostatnie 10% leci na łeb na szyję, bez ładu i składu, urągając logice. Niestety czuję, że autorka sięgnie jeszcze po pióro, bo jest dużo do opisania, dała sobie sześć dekad zapasu... Może jeszcze jednemu tomo i dam szansę.
Do tej pory spotkałam się z samymi zachwytami, a jedyną osobą zawiedzioną lekturą był mój niespełna 13-letni brat i teraz Ty. Jestem ciekawa, jak mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńPamiętam bum na tę serię sprzed lat. Choć już wtedy odchodziłam od fantastyki, bliska byłam tego, żeby się ugiąć i przeczytać. Jednak nigdy tego nie zrobiłam. Kiedy wyczytałam jakiś czas temu zapowiedź prequela, przyjęłam tę informację z niemałym zaskoczeniem. Szkoda, że okazał się trochę niewypałem w Twoich oczach.
OdpowiedzUsuń