Wyczekiwałam kontynuacji powieści Wioletty Sawickiej Oleńka. Panienka z Białego Dworku bo tom pierwszy połknęłam jednym tchem i chociaż moim zdaniem autorka nie ustrzegła się kilku mniejszych, lub większych błędów, to jednak czytało mi się dobrze, a książka skończyła się w takim momencie, że naprawdę chciałam wiedzieć co dalej, zwłaszcza, że rozwój akcji wskazywał, że nie będę narzekała na nudę. Książka przyszła do mnie w poniedziałek i po pracy od razu wzięłam się za czytanie. Mam świadków, że siedziała we mnie ta powieść. Teraz skończyłam tom drugi, no i cóż czekam co będzie dalej, jednak mam nadzieję, że autorka w następnej części się poprawi, bo tutaj pojechała, jak mawia młodzież, po bandzie. Uwaga, będą spojlery bo to jednak drugi tom.
Co zrobi matka dla ratowania dzieci?
Oleńka, teraz już Franka Wyrobek, dla ratowania dzieci poświęca wszystko, co dla niej najważniejsze - przeszłość, to, kim jest, a także kobiecą godność. Panna z dwojgiem maleńkich dzieci, pozbawiona dachu nad głową, pracy i środków do życia, poszukiwana przez żandarmów, bierze ślub z człowiekiem z obcego jej świata, kowalem Ignacym. Franka przenosi się do mężowskiej chaty w Mickunach. Jedynie dzięki ciężkiej pracy udaje jej się nie myśleć o nocach z mężczyzną, którego nie kocha. Ignacy rządzi w domu twardą ręką, tylko troska o dzieci i skrywane na dnie serca wspomnienie utraconego Joachima pozwalają dawnej hrabiance Ostojańskiej wytrwać pod cudzym dachem. Tymczasem wielka wojna rzuca ich za Wołyń, gdzie do głosu dochodzą ukraińscy nacjonaliści. W świecie ogarniętym nienawiścią młoda kobieta robi wszystko, by ocalić dzieci, resztki człowieczeństwa i miłość.
Przewrotny los szykuje jej jednak niespodziankę.
Oleńka ukrywa się przed Rosjanami, wydała ją jej służąca, która wcześniej zostawiła jej dziecko, czyje ono jest to już się pogubiłam, bo Józka wskazuje ojca, w zależności od tego jak zawieje wiatr. Kowal Ignacy, który od dawna kochał się w Oleńce, ocalił ją i hołubi przychodzi z pomocą, jeżeli dziewczyna go poślubi, przyjmie jej dzieci, będzie im ojcem i zajmie się całą rodziną. Ola się na to godzi, a później dopada ją życie na wsi, wojna, najróżniejsze koleje losu. Autorka pcha ją w każde tarapaty i niestety o ile w poprzednim tomie Ola była młodą, infantylną dziewczyną, tak tutaj jest irytująca i trochę żałuję zmarnowanego potencjału.
Książka zaczyna się w momencie, gdy Ola, obecnie Franciszka(bo się ukrywa) bierze ślub z Ignacym, najlepszą postacią tej powieści i tego co mu zrobiła Wioletta Sawicka nie mogę łatwo wybaczyć. To jest jedyna realistyczna postać tej książki. Zakochany facet, ale z krwi i kości, więc wiadomo że chodzi na baby. Bierze ślub z dziewczyną, na którą ma ochotę, od dawna, no i ma zamiar przejść do rzeczy, to żona daje mu po pysku i go wyzywa. Później gra na jego honorze, robi jakieś dziwne podchody, na które on się nie łapie i po prostu robi co jego, Oleńka będzie tylko męczennicą, nie próbuje jakoś go poznać, porozmawiać, on jej to w końcu wyrzuci, że widzi że jest jej wstrętny. Dochodzi do kryzysowej sytuacji i tu był fajny moment, żeby autorka poszła w stronę nawiązania jakiejś fajnej relacji, ale wybrała dramę. Okolice Wilna stają się miejscem walk, więc działo się będzie ogromnie dużo. Bardzo dużo, jak na 400 stron może aż za dużo. No ale co Wam mam powiedzieć tom drugi skończył się tak, że ja MUSZĘ się dowiedzieć co będzie dalej, chociaż taki scenariusz obstawiałam, ale jest jeszcze wiele do wyjaśnienia.
książka recenzowana dla portalu Duże Ka
Ja od początku czytania Twojej opinii odniosłam takie wrażenie, że autorka za wszelką cenę chciała chyba wszystko udramatyzować na ile się da...
OdpowiedzUsuń