Ten tydzień zaczął się tak źle,
jak tylko mógł. No nie, bądźmy szczerzy, mogło być zdecydowanie gorzej.
Dzisiejszy dzień to już całkiem. Weltschmerz,
kłótnia i po prostu dno. A na dodatek kryzys czytelniczy. Jak mam więc leczyć
ból istnienia, skoro nie mogę go zaczytać?? Wracałam z Uniwersytetu, mojej Alma mater, który w okolicach sesji
boleśnie uświadamia mi upadek obyczajów i fakt, że być może lekkomyślnie
wybrałam zawód. Tachając siatkę z zakupami, teczkę z materiałami dydaktycznymi,
protokołem egzaminacyjnym i książką, która zamiast mnie porwać, raczej mnie
przygnębia, odbieram telefon. Oto dzwoni moja ulubiona Mateczka i donosi Listonosz przyniósł Ci Szymborską. A ja
naprawdę nie miałam ochoty na czytanie. Zajrzałam, stwierdziłam, że do obiadu
zerknę na stroniczkę, no ewentualnie dwie… trzysta stron później, mój stan
ducha znacząco się poprawił. Ksiażka wobec, której byłam raczej obojętna, sceptyczna,
napisana przez I Sekretarza Poetki, który mnie – polonistycznemu troglodycie –
znany jest raczej z awersji do witam
na początku mejli oraz z bycia
Sekretarzem Noblistki, zamiast wycyckiwaniem
nazwiska, okazała się balsamem, cudowną lekturą, która dokonała tego, co udało
się jeno dosłownie kilku książkom, rozbawiła mnie. Niekiedy i do łez.
Pozdrawiam w tym miejscu moją Rodzinę i znajomych z FB, pierwsi musieli słuchać
mego śmiechu i co zabawniejszych fragmentów, drugich; raczyłam zdjęciami
stroniczek. Nielicznych – bo telefon się rozładował. No i uważam, że książkę trzeba
kupić, czytać, bawić się i wzruszyć.
Wisława Szymborska, której do tej pory nie znaliśmy.
Piętnaście lat sekretarzowania takiej osobie? Doprawdy, nie było w tym nic zwyczajnego.
Ona – świeżo upieczona Noblistka, On – magister filologii polskiej. Miał jej pomagać przez trzy miesiące, między przyznaniem a wręczeniem nagrody w 1996 roku. Został dłużej. Poetka i jej Pierwszy Sekretarz.
W tej książce spotykamy Wisławę Szymborską, której do tej pory nie znaliśmy.
To portret osoby nieprzeciętnej, damy o niezwykłym poczuciu humoru, a zarazem umiejętności mówienia o sprawach najistotniejszych. Portret, który pozwala zbliżyć się do niej i istoty jej poezji.
Ekscentryczna starsza pani. Rozchichotana, czasami frywolna, lubiąca językowe zabawy i „practical jokes”. Wolała rozmowy ze zwykłymi ludźmi niż kongresy poetów i dyskusje z intelektualistami.
Depresyjna. Melancholijna. Surowa w sądach o sobie i innych. Perfekcjonistka, nie znosząca rozmów o błahostkach i marnowania czasu na spotkania z ludźmi, które nic jej nie dawały oprócz, jak mówiła, pustych kalorii.
Po Noblu powtarzała, że zrobi wszystko, żeby nie stać się osobistością, lecz pozostać osobą. Kiedyś rozpoznał ją taksówkarz i powiedział: „To dla mnie zaszczyt wieźć taką osobliwość”. Trochę racji miał: była dość osobliwym przedstawicielem naszego gatunku.
Z takim taktem, subtelnością i wnikliwością mógł o Noblistce napisać tylko jeden Autor.
W 1996 roku On skończył studia
magisterskie, Ona dostała Nagrodę Nobla. Inni nobliści ostrzegają, że zaleje ją
powódź listów, że potrzebuje biura, sekretarki. On idzie na studia
doktoranckie, a jak wiadomo(co zresztą Michał Rusinek przytacza), różnica pomiędzy
doktorantem a balkonem jest taka, że balkon utrzyma rodzinę(jako doktorant –
śmieję się przez łzy). Jego promotorka poleca Szymborskiej Rusinka – na sekretarza.
I ta tymczasowa praca(wiadomo jak jest z tymczasówkami), trwa do końca życia poetki,
a owocem tej współpracy, tak cennym dla mnie; laika i poetyckiego ignoranta
jest ta naprawdę wspaniała książka. Gdy Wisława Szymborska dostała tego
Nobla(nawet, jak przez mgłę to pamiętam), chodziłam do wczesnej podstawówki,
więc gdy poszłam do klas z pracowniami
Ona tam wisiała, obok nobliwego Sienkiewicza, rozwianego Reymonta,
nachmurzonego Miłosza. Później czytałam biografię poetki – świetną, naprawdę
świetną, ale dopiero ta książka, mnie zachwyciła. Michał Rusinek kreśli ciepły
obraz pięknej znajomości. Ta książka przez 90% jest zabawna, ale jak Rusinek dowali subtelnym opisem, to mam łzy w
oczach. Niezwykle jest napisana. Tak jakby Ona wciąż żyła… jakby nadal przechadzała się po mieszkaniu z
papierosem ze słupkiem popiołu, jakby po prostu zniknęła na chwilę by zająć się
wycinankami. Jest z nami choć w innej
postaci
Pochłonęłam tę książkę. Tak…
miała być strona, góra dwie, nie mogłam się oderwać. Jest świetna. Doskonale
wyważona, inteligentnie dowcipna, nawet nie zbliża się do niebezpiecznej
granicy plotkarstwa. Pełna taktu i sympatii. Michał Rusinek, nawet pisząc o
wadach poetki, jednak przekuwa to na swoją niedoskonałość, chociaż bynajmniej
nie pcha się na pierwszy plan. Wielka subtelność.
Mogę tak jeszcze długo, bo w tej
książce nie znalazłam ani jednej wady, chociaż tak!! Ma jedną i to porządną.
Jest za krótka. Od okładki, pięknej i refleksyjnej, poprzez środek, zdjęcia,
pokazujące Poetkę nie zawsze oficjalnie i poważnie, po treść.
Gorąco polecam. Jest po prostu
świetna!!
Ciężko będzie mi teraz znaleźć książkę, która tę przebije!
To Ty taka młoda jesteś?!! Ja chyba w liceum wtedy byłam. Moja ciotka kupiła wtedy poloneza, niebieski, po policjantach. I nazwali go noblem, na cześć naszej pani Wisławy. Już dawno na szrocie. I pewnie przerobiony na żyletki. Więc może rzeczywiście czasu troszkę upłynęło.
OdpowiedzUsuńJa mam o Szymborskiej książkę 'Pamiątkowe rupiecie'. Nie wiem czy ciekawa.
Na youtube jest bardzo ciekawy film - wywiad z Wisławą Szymborską. Mogę poszukać adresu, albo zapytać koleżankę.
Młoda i ciągle głupia :P
Usuń"Pamiątkowe rupiecie" mam i gorąco polecam!
Boję się ludzi, którzy o sobie mówią, że są mądrzy. Pchają się do na świeczniki i innym krew psują.
UsuńTo dobrze więc, że sama o sobie mówisz, głupia. Jak Sokrates. To już przejaw mądrości.
Chciałam Ci powiedzieć, że wczoraj reklamowali ją w Teleekspresie.
a też widziałam :)
Usuńa do mądrości mi baaardzo daleko
I taką normalność u ludzi cenię.
Usuńcudnie jest w tej książce wszystko opisane
OdpowiedzUsuńto prawda!
UsuńZaczęłam, ale musiałam się oderwać, jakiż to był ból...
OdpowiedzUsuńdomyślam się!!
UsuńPrzeczytałam. Piękna opowieść. W zasadzie recenzja to powinna się składać z samych cytatów, tyle było cudnych opowieści w tej książce.
UsuńMiałam identyczne odczucia!
UsuńŚwietna recenzja (zresztą śledzę Twe recenzje z dużym zainteresowaniem)Miałam apetyt na tę książkę ale Ty mi go stokrotnie powiększyłaś.Teraz już nie ma odwrotu i książka za parę dni będzie u mnie:)Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
UsuńCieszę się, że zachęciłam, bo książka naprawdę godna uwagi i czyta się świetnie oraz po prostu jednym tchem :)
Witam i poproszę o radę:)
OdpowiedzUsuńSłyszałam(nie wiem czy słusznie dlatego pytam)że "Nic zwyczajnego" to super książka ale powiela wszystko z biografii.Ja "Pamiątkowe rupiecie. Biografia Wisławy Szymborskiej" mam za sobą,przeczytałam,zachwyciłam się i nie wiem....czy kupić też "Nic zwyczajnego" w takim układzie?Pewnie,chciałabym ale skoro jest tak tak wiele wątków,które są w biografii...hm....co radzisz Kasiu?Pomóż proszę:))
Czytałam również "Pamiątkowe rupiecie" i powiem Ci, że nie podzielam takiej opinii "Nic zwyczajnego" to bardzo intymna i niepowtarzalna ksiażka
Usuń