Dobra literatura kobieca! W ten śnieżny styczniowy wieczór miasteczko Pogodna, leżące gdzieś między Koszalinem a Kołobrzegiem, wyglądało niczym z bajki Andersena. Płatki śniegu wirowały w świetle pięknych, kutych przez miejscowego artystę-kowala latarni, opadały na strome dachy przedwojennych kamieniczek, na kasztanowce i świerki, rosnące wzdłuż alejek niewielkiego parku, na ławeczki okalające fontannę i lśniły we włosach spieszącej chodnikiem kobiety. Ta zatrzymała się przed drzwiami Sklepiku z Niespodzianką, zatupała czerwonymi kozaczkami i otrzepała z białego puchu długie srebrne futro. Nacisnęła klamkę i po chwili znalazła się w ciepłym jasnym wnętrzu, pachnącym herbatą Przy Kominku i szarlotką z cynamonem. Sklepik z Niespodzianką to wciąż miejsce spotkań kręgu zaprzyjaźnionych kobiet: uroczej właścicielki Sklepiku — Bogusi, pięknej i humorzastej tap madl — Konstancji, energicznej femme fatale — Adeli, zagubionej pani weterynarz — Lidki, dobrej duszy miasteczka — Stasi. Jednak w małej nadmorskiej miejscowości nastał czas zmian. Niespodziewany i tajemniczy powrót zaginionej Anny, żony Wiktora, wiele komplikuje. Pogodna i jej mieszkańcy zdają się skrywać więcej sekretów, niż Bogusia mogła przypuszczać. Między przyjaciółkami rośnie napięcie, do tego także kapryśny los ich nie oszczędza. Przyjaźń Bogusi, Adeli, Konstancji, Lidki i Stasi zostanie wystawiona na ciężką próbę. Oprócz barwnych losów mieszkańców Pogodnej autorka gwarantuje wzruszenia, emocje, miłość i nienawiść. Poszukiwanie własnej drogi i własnego miejsca w życiu. Problemy zwyczajne i niezwyczajne. Małe radości i smutki...
Wiele jest plusów mieszkania na prowincji, minusów też są – jednym z nich są wieczne opóźnienia w docieraniu książek po premierach do księgarni. W bibliotekach się nie zaopatruję to nie wiem… w sklepach innego rodzaju premiery mnie nie obchodzą… ale zrobiło mi się smutno gdy 26 rano zadzwoniłam do mojej ukochanej księgarni a tam „Adeli” nie było. Ale później się zjawiła… i mogłam pobiec, nabyć, ucieszyć oka zieloną okładką, i zmacać roskoszując się miłą w dotyku okładką. Jednym słowem mogłam pofetyszyć.
Widzę, że mamy podobne odczucia :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJeszcze z książkami Pani Kasi się nie zapoznałam, ale bardzo bym chciała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
trzeba szybko ndrobic. Warto
UsuńAdela w ostatnich dniach opanowała blogi. Tą serię mam jeszcze przed sobą.
OdpowiedzUsuńpodstepna Adel :P
UsuńA ja właśnie zaczęłam Bogusię, chociaż bardzo nie w moim stylu ta lektura, ale czytam teraz dwie inne pozycje o Syberii i wielość nieszczęść tam zawarta mnie przytłacza, musiałam coś lekkiego. Ja na razie mnie nie zawiodła, w innym czasie może ta ilość słodyczy by mnie zemdliła, ale na te teraz akurat
OdpowiedzUsuńBogusię czytałam i teraz czekam z wytęsknieniem, aż przyjdzie do mnie Adela
OdpowiedzUsuńciekawość potrafi zeżreć człowieka ;]
Pierwsza część bardzo mi się podobała, ale była właśnie taka "słodka", większość rzeczy układała się po myśli Bogusi. Cieszę się, że w Adeli jest inaczej i już się nie mogę doczekać kiedy będę miała okazję ją przeczytać ^^
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki pani Kasi. Adelę niedługo przeczytam, we wtorek powinnam mieć ją w swoich łapkach :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, dodaję do obserwowanych i zapraszam do siebie :)
tulipanowo.blogspot.com