Rosja to żywioł, stan umysłu i ducha, potęga pełna słabości, przekleństwo historyczne i szaleństwo w jednym. Ten kraj to ocean patologii, humoru, nieszczęścia, miłości i brudu, których żadne środki wyrazu nie opiszą w pełni. A jednak Rosja silnie uzależnia. Po prostu jest jak narkotyk. Chcąc ją poznać w całości, w pewnym sensie zdobyć i okiełznać, z góry jesteśmy skazani na porażkę. Ciężko jest oswoić chociaż ułamek, jakąś niewielką część tej potęgi. Zrozumieć Rosję można próbować, jedynie starając się osiodłać jej fragmenty. To właśnie starał się zrobić Igor Sokołowski w tej książce.
W książce Spokojnie. To tylko Rosja autor pokazuje Rosję tak, jak ją widzi współczesne pokolenie Polaków. Spogląda na nią oczyma chłopaka, który zna historię, ale nie jest nią osobiście obciążony. Potrafi być w stosunku do Rosji bezlitośnie krytyczny, ale też jest nią zafascynowany.
Wydawnictwo
MG ostatnimi czasy zasłynęło i zasłużyło się literaturze, wydając klasykę, w
nowych szatach graficznych. Piękne, przyciągają oko oraz zachęcając do
sięgnięcia po książki, którymi już od lat zaczytują się pokolenia. Jednak nie
samą klasyką stoi świat i misją wydawnictwa, o czym przeczytałam w wywiadzie z
założycielką MG, jest odkrywanie współczesnych pisarzy. Rok temu dzięki MG
odkryłam Igora Sokołowskiego. Powinnam w sumie go zhejtować, młodszy ode mnie,
przystojny, podróżuje, o Białorusi napisał fantastyczną książkę. Powinnam was
zniechęcić, nie kupujcie tej książki, czy coś w tym stylu. A ja was zaskoczę,
zakochałam się w Sokołowskim, chyba bardziej, niż po lekturze książki o
Białorusi, mogłabym z autorem pójść na wódkę, chociaż mam chwilową separację z czystą i szlachetną.
Jednak taka okazja złamałaby moją abstynencję. Ktoś kto tak pisze!! Wielki
talent mojego pokolenia.
Igor
Sokołowski, młody wielbiciel, wszystkiego co za wschodnią granicą, zamiast jak
setki ludzi z naszego pokolenia wybrać się na modny Zachód, bierze wysłużone
autko i kieruje się w przeciwnym kierunku. Wkracza na ziemię szatana, bo tak
czasami przedstawia się Rosję, wszystko co złe, tam ma początek i koniec. Chcesz pojechać do Rosji? A rozmawiałaś z
lekarzem?, pytają mnie znajomi. Sokołowski nie tylko chce, ale wybiera się
na Wschód i dzięki temu my również możemy zobaczyć… mały wycinek kraju, wokół
którego, narosło u nas wiele stereotypów. Oczywiście, w tak niewielkiej
objętościowo książce nie sposób omówić każdego rosyjskiego fenomenu. Mam
nadzieję, że to jest początek pisarskiego cyklu tego naprawdę obiecującego
autora. Ja w ciemno biorę wszystko. Druga książka, w tak młodym wieku, a nowa,
świeża, po prostu WOW.
Przyznam
Wam się szczerze, że niezbyt lubię czytać reportaże. Zwykle autorzy wpadają w
patetyczny, melodramatyczny ton, jeśli chodzi o Rosję. Piszą o milionach osób
niszczonych przez komunizm, a jednak zawsze się czuje, że ta Rosja to taki
zbuk, niewiadomo jak do tego podejść, bo te relacje Polska-Rosja, takie
skomplikowane, to może wcale tam nie jechać? Może nie pisać, bo jeszcze ktoś
nas zamknie za to, że podoba nam się na Wschodzie? No podobać się może, ale
krajobraz, ale ludzie? Ci otumanieni przez reżim wielbiciele Stalina? Niee.
Lepiej nie pisać.
Igor
Sokołowski, jest z mojego pokolenia, komunizm, socjalizm znamy z podręczników i
opowieści rodziców, nie widzieliśmy radzieckich czołgów, nie czciliśmy wodzów rewolucji. Rosja jest
naszym sąsiadem – w sumie jak każdy inny, na Wschodzie, więc wiadomo, że dużo
wódki, inne poglądy, ale my nie wysysamy nienawiści do Rosji z mlekiem matki –
ja na pewno – większą część niemowlęctwa, byłam karmiona butelką. Sokołowski
pokazuje, że można pojechać do Rosji, wrócić stamtąd żywym i całym… znaleźć
życzliwe dusze, zobaczyć inny świat. Inny, ale nie gorszy, wiadomo że są
regiony zacofane, ale czy przez to gorsze? Tekst o cmentarzach pamięci, jest piękny. Igor Sokołowski, unika patosu,
pisze od serca, słowa jakie wypowiada nad ruinami cerkwi, są szczere,
odzwierciedlają moje przeżycia, gdy widzę zrujnowane budynki, to taka refleksja
nad wiatrami historii, smutek, pytanie o kierunek zmian. A jednak książka nie jest melodramatem, Igor
Sokołowski, ostrzy sobie ironiczny język, na tym co widzi, co przeżywa, nawet
na sobie samym. Te żarty są bliskie każdemu dwudziestokilkulatkowi, to odniesienia do popkultury, to tego co jest
trendy, autor wie co jest sucharem,
dlatego nie przytacza dla równowagi żartów o Wąchocku, tylko częstuje nas
żartami o mieście Czechowa, które są rozbrajające. Inteligentne poczucie
humoru, duża inteligencja oraz pasja odkrywania Wschodu, to znaki rozpoznawcze
Igora Sokołowskiego.
Bardzo
polecam książkę tego autora, pisze on tak, że sama mam ochotę rzucić wszystko i
pojechać do Rosji, ach jak chciałabym stanąć pod statuą Wzywającej
Matki-Ojczyzny.
Mam nadzieję, na dwie rzeczy, po pierwsze, że
Igor Sokołowski napisze jeszcze kilka tak dobrych książek(przynajmniej), a po
drugie, że dotrę na jakieś spotkanie autorskie.
Jestem bardzo ciekawa tej książki - reportaże bardzo lubię czytać i chętnie odkrywam nowych autorów ;) Mam nadzieję, że i mnie ten tytuł przypadnie do gustu :)
OdpowiedzUsuńJestem o tym przekonana!!
UsuńJestem ciekawa. Temat Rosji zawsze jest bardzo intrygujący, więc tym bardziej :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Mnie właśnie też. I dałam Mamie i już jej się podoba
Usuń