Jest
piekielnie gorąco, już mało która książka jest w stanie oderwać me myśli od
narzekania na temperaturę, na parnotę, na to że żyć się chce wieczorem, gdy z
dobrą muzyką wskakuję na rower. A już na pewno odechciewa mi się jeść.
Naprawdę, na myśl o jakimkolwiek gotowaniu cierpnie mi skóra, pieczenie tak
przeze mnie lubiane, wywołuje odruch ucieczki. A jednak sięgnęłam po książkę o
jedzeniu. Skusiła mnie do niej osoba Jerzego Bralczyka, którego wywodów lubię
słuchać, lubię go czytać. A gotować… cóż idzie jesień, więc częściej będę w
kuchni, no i wrócą programy kulinarne z których czerpię inspirację, albo
oglądam jako tło do pracy. Trochę ta książka była strzałem w ciemno, bo
pozostałych interlokutorów nie znałam, ale intuicja podpowiadała mi, że to może
być fajna przygoda.
Katarzyna Lengren, Jerzy Bralczyk i Jacek Wasilewski zapraszają czytelników do rozmowy przy stole… Książka zawiera ciekawe, a zarazem humorystyczne rozważania w formie dialogu o szeroko pojętej kulturze biesiadowania i stołowania się.
Trzy
osoby: Katarzyna Lengren. Jacek Wasilewski i Jerzy Bralczyk, gromadzą się by
rozmawiać o jedzeniu. O biesiadach, kulturze jedzenia, tradycji spotkań,
różnych zwyczajach i nawykach, ewolucji kulinarnej. Każda z tych osób ma inne
doświadczenia, inne upodobania, inne nawyki. Dzięki temu dostajemy do rąk,
naprawdę wymarzoną książkę na wakacje, bo możemy poczytać i o odniesieniach
kulinarnych w literaturze i o kuchni staropolskiej, o kuchni przedwojennej, jak
również o tej z czasów PRLu są nowości, np. kanały o jedzeniu na YT, są
wycieczki etymologiczne, jest masa ciekawostek w fantastycznym stylu. Ciężko
opisuje się fabułę takiej książki która jest rozmową,
o wiele lepiej się ją czyta.
Całe
życie zmagam się z piętnem jedzeniowego dziwaka. Więcej rzeczy nie lubię jeść
niż lubię, a i samo jedzenie nie jest dla mnie przesadnie ważne. Jem, bo jem.
Nie przypuszczałam, że książka aż tak przypadnie mi do gustu. Niewątpliwie
największa zasługa to cudowni rozmówcy, którzy poruszają ciekawe tematy,
czasami offtopują, wpada dygresja, ale wszystko kręci się dookoła stołu i
kultury jedzenia, która jak każda reguła w naszym życiu, jest zmienna. Kiedyś
niedziela bez rosołu była niewyobrażalna, dziś zasadniczo i w większości tylko
Wigilia i Wielkanoc mają swoje stałe, tradycyjne potrawy, a i z tym bywa
różnie, bo nie brak osób, które tak bardzo chcą zerwać z tradycją i jedzą na
Wigilię suszi na ten przykład. Ongi dzieci jadały oddzielnie, a mimo to przy
stole siadało wiele osób, posiłki były długie, gwarne, wręcz biesiadne. Właśnie
czym się różni przyjęcie, od biesiady, o tym również w książce.
Ta
książka to świetny pomysł na takie upalne popołudnie, gdy brakuje nam sił na
wszystko, jeść się nie chce(odechce się jeszcze bardziej, gdy przeczytacie,
dlaczego w kuchni staropolskiej używano tyluuuuu przypraw), dowiecie się czegoś
nowego i przede wszystkim posłuchacie rozmowy na wysokim poziomie.
Naprawdę
polecam, ciekawie ilustrowana, ładnie wydana książka na poziomie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.
A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )
Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.
Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)
Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.
Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy
Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.
Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.