Czy wiesz, że odbierając telefon w środku nocy możesz przewrócić całe swoje życie do góry nogami? Chichot losu opowiada taką właśnie historię. Bohaterką powieści jest kobieta wyzwolona, mająca dobrą pracę i atrakcyjnego partnera...
Zapisałam się na tą książkę z głupa. Nie wiem po co bo byłam do niej tak negatywnie nastawiona, że głowa mała. Obecnie jeśli kręcą serial na podstawie książki to zwykle jedno i drugie według mnie to porażka. Więc tak się nastawiłam do książki.
Zapomniałam nawet, że się na nią zapisałam. A tu bach! Listonosz. Otwieram. A tu paczka z Włoczykijki.
No to błyskawicą zabrałam się do czytania!
Temat – ciekawy. Z zainteresowaniem go śledziłam bo jestem w podobnej sytuacji. Nie-dzieciowa. Zabiegana z milionem spraw na głowie. Ostatnia rzecz o jakiej marzę to dziecko w pokoju. Płaczące i wysuwające roszczenia. Koty kocham, wiec problem z głowy.
Nie popłakałam się, nie stanęły mi świeczki nawet w oczach. Co biorąc pod uwagę jest dziwne. Ale ubawiłam się dobrze przy tej książce i milo spędziłam czas.
Być może dlatego, ze nie oczekiwałam wiele, a może dlatego że książka jest po prostu dobrze napisana. Bez moralizowania, pouczania, górnolotnej, pełnej patosu paplaniny. Świetna książka na odpoczynek przy herbacie i zawinięciu w kocyk.
Czego można innego oczekiwać po tej książce? Na pewno nie nauki na przyszłość, bo raczej nikt sobie nie życzy takiej sytuacji. Uczy optymizmu, wprawdzie jeśli chodzi o optymizm wyniesiony z książki jestem sceptyczna, bo to zawsze fikcja i nie można tego przedkładać na szarą rzeczywistość. Ale mimo wszystko można wynieść naukę optymizmu, siły wiary w swoje siły. Bohaterka staje przed sytuacją, która ją przerasta, zdarzenia mające miejsce są z jednej strony komiczne a z drugiej straszne, bo czy ktoś pomyślałby, aby dziecko z anginą posyłać do przedszkola. Ale wszyscy uczymy się przez całe Zycie, zdobywamy doświadczenia. I na pewno co nas nie zabije to nas wzmocni a jeśli coś akurat zabije, to tak miało być i i tak będzie nam wszystko jedno.
Nie będę Wam opowiadała, że to książka na miarę nobla bo tak nie jest. To ciepła, przyjemna lektura na wieczór. Kiedy nie chce nam się myśleć i podniesienie Kuba z herbatą jest szczytem naszych możliwości.
Dzięki Włoczykijce i Dzięki Sabince za piękną przesyłkę. No zobaczcie!
Z chęcią przeczytam, gdyż zapowiada się lekko i przyjemnie.
OdpowiedzUsuńWłaściwie ze wszystkim się zgadzam. Też nie miałam wobec niej jakichś specjalnych oczekiwań i też spędziłam miło czas. Bez fajerwerków i eksplozji emocji.
OdpowiedzUsuńJa to chętnie przeczytam, ale póki co nie mam kiedy. Chociaż ciekawa jestem jak wypadnie w porównaniu z serialem.
OdpowiedzUsuńNa razie dopiero zapoznaję się z serialem, chociaż dziś przekraczam półmetek. Książka zdecydowanie lepsza.
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam dwukrotnie, kilka lat temu nabyłam okazyjnie egzamplarz "chichotu", więc znam ją jeszcze sprzed czasów serialu. Książka rzeczywiście nie powala na kolana, ale mile wspominam lekturę i także polecam.
OdpowiedzUsuńKsiążka zdecydowanie lepsza! Dobra dawka humoru i optymistyczne przesłanie - nagłe zmiany nie zawsze zmianami na gorsze!
OdpowiedzUsuń