Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu ma blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień.
Dziś przyszła pora na... Dziesięć najpiękniejszych historii miłosnych!
Uwielbiam romanse więc będę miała problem.
Moją miłosną historią wszechczasów jest bezsprzecznie historia Rhetta i Scarlett jego uczucie i jej głupota, jego stalowa wola, jego umiejętnośc opowiadania o tym uczuciu w słowach, które tworzą motylki. Czy jest coś piękniejszego? I coś głupszego od postawy Kasi Scarlett, w pewnym sensie mojej imienniczki?
„Głupia Krzysia! Ja bym jednego Pana Michała wolała od dziesięciu Ketlingów. Tak moi kochani historia Hajduczka i Pierwszej szabli RP wyciskała i wyciska wciąż łzy litrami, jest piękna i poruszająca. Nie tylko przez smutny koniec, mnie wzrusza fragment gdy Basia ucieka przed Azją, traci nadzieję, że wróci do domu, ale brnie nadludzkim wysiłkiem do przodu, aby skonać troszkę bliżej swojego ukochanego. To jest moja ulubiona para u Sienkiewicza.
Margaret Hale i John Thornton, zwłaszcza w serialowej wersji, ale przecież wersja książkowa jest również piękna. Dwa światy, dwa różne sposoby postrzegania spraw fundamentalnych, ogień i woda, które w końcu spotykają się i zbliżają się do siebie mimo początkowej, wręcz nienawiści.
Severus Snape i Lily. Tak! Wiem, jestem już nudna, ale od premiery ostatniej ekranizacji, wciąż chodze i przeżywam, bo jestem poruszona tą historią, wiernością i ach. No brak mi slow.
Pułkownik Brandon i Marianna. Moja ulubiona para u Austen, dobra zapewne dzięki kreacji Rickmana, ale nic nie poradzę, że wierna miłość Pułkownika mnie wzrusza i cieszę się, że Austen ich połączyła dając wyraźna nadzieję na szczęście.
Dziwne losy Jane Eyre również zajmują u mnie szczególne miejsce, chociaż przyznam Wam się szczerze, ze z Rochestera jest kawał kanalii i nie jestem pewna, czy w miłości, jak na wojnie wszystkie chwyty dozwolone
Gilbert i Ania. Od przyjaźni do dojrzałej spokojnej miłości. To chyba moja pierwsza książkowa fascynacja, gdy jako młoda dziewczynka połykałam wszystkie książki. Tak jestem w gronie osób, którym Gilbert wypaczył spojrzenie na mężczyzn. Chociaż przecież było tak blisko, aby oni się rozeszli, znowu przez głupotę kobiety. Bo Ania wzdychała za księżycem.
Arwena i Aragorn. Miłość Elfki i człowieka, długowiecznego, ale jednak śmiertelnika. Wprawdzie film rozwinął historię, ale sama kanwa tego związku jest interesująca, bo czy oddanie wieczności w samotności, ale wieczności! Za spędzenie kilku, czy niechby kilkudziesięciu lat z mężczyzna swojego życia to piękna idea.
Anna Eliot i kapitan Wentworthem. Zwłaszcza legendarny już list. Coś pięknego, znowu ważnym elementem tej historii jest wierność i cierpliwość. Wierność mimo, że wszelka nadzieja już zgasła, ze teoretycznie nie ma już szans, że nawet wspomnienia powinny już wyblaknąć na tyle, że rany są zabliźnione i nie powinny boleć. A jednak. Amor vincit omnia!
Tristan i Izolda moje pierwsze literackie wzruszenie z lektur w Liceum. Historia była taka piękna i romantyczna, idealna dla sentymentalnej szesnastolatki. Aspekt moralny oczywiście miałam w nosie, bo przecież Marek sam sobie winien a oni się kochali. Pal sześć, że za sprawą magicznego napoju, ale się kochali i powinni być razem. Wprawdzie później moje serce zmieniło front, gdy w filmie widziałam Marka tak cudownie i motylkowo odegranego przez Rufusa, wiec mimo, że stawiam na wierność, widać, ze jestem zmienna.
No to na dzien dzisiejszy to tyle, chociaż lubię historię Barbary i Bogumiła i janka i Justyny i miłosną historię z Komu bije dzwon, a z tego co widzę po blogach jeszcze cała masa wzruszeń przede mną :)
Osobiście najbardziej lubię parę : Gilberta i Anię oraz Tristana i Izoldę.
OdpowiedzUsuńNo fakt, pokryło się nam trochę :)
OdpowiedzUsuńŁadny pomysł na Severusa i Lilly. Ja ogólnie tego pana lubię, jakoś tak po prostu. A za James jako para do Lilly mnie drażnił wielce.
Osobiście wolę Lily z Jamesem;)
OdpowiedzUsuńAragorna i Arwenę też rozważałam, ale doszłam do wniosku, że tak na prawdę to bardziej lubię wersję filmową tej miłości, więc do zestawienia książkowego niezbyt pasuje. A Lily i Severus też jakąś strunę w duszy poruszyli.:)
OdpowiedzUsuńOczywiście, ze Severus i Lily poruszają strunę, oni mi wygrywająniesamowitą melodię w mej duszy, naprawdę miłość Severusa aktualnie rządzi u mnie :)
OdpowiedzUsuńJane Eyre ♥ Ania i Gilbert ♥ Aragorn i Arwena ♥
OdpowiedzUsuńTyle ode mnie :)
Oj i oczywiście Severus i Lily ♥
UsuńAnia i Gilbert <3 Muszę koniecznie całą Aniową serię przeczytać od początku!
OdpowiedzUsuń