„Polka? Od razu widać, po charakterze!” Przeszły przez piekło. Nie poddały się.Stefanię kryminaliści z łagru przegrali w karty dwa razy – przeżyła dzięki przyjaciółce.Natalia stanęła w obronie bitej kobiety – za karę miała umrzeć w lodowatym karcerze.Alinę deportowano jako jedyną z całej rodziny – trafiła do łagru dla dzieci, miała dziesięć lat.
Wszystkie pamiętają to samo: walenie kolbami w drzwi, kilka chwil na spakowanie rzeczy, płacz, wagony bydlęce i trzask ryglowanych drzwi. Kilka tysięcy kilometrów podróży w nieznane. Czekały je niewolnicza praca w sowieckich łagrach, walka o życie swoje i bliskich, głód, choroby i straszliwe syberyjskie mrozy. Doświadczyły niewyobrażalnego cierpienia, jednak nic nie było w stanie ich pokonać. Amnestia była wybawieniem. Część wyruszyła w wędrówkę z armią Andersa. Wiele zaczęło nowe życie w różnych zakątkach świata. Inne zdecydowały się na powrót do ojczyzny. Niektóre bohaterki tej książki nigdy nie opowiedziały bliskim o tym, co przeżyły na Syberii. Anna Herbich w przejmujący sposób pokazuje, jak naprawdę wyglądała walka o przetrwanie na nieludzkiej ziemi. Pozwala nam zobaczyć dramat sowieckiego zesłania oczami kobiet cudem ocalałych z syberyjskiej katorgi.
Bardzo
lubię serię Wydawnictwa Znak Prawdziwe
historie. Chociaż, nie wiem czy słowo lubię,
właściwie opisuje moje uczucia do książek, które w większości przeciągają mnie
przez wyżymaczkę. Poszłam spać o drugiej w nocy, bo nie mogłam odkleić od rąk
książki, musiałam czytać i czytać. Podczas, gdy „Dziewczyny z powstania” były
dobre, ale słusznie, niektórzy
zarzucali, że są wtórne, że o Powstaniu człowiek czytał tyle okropności, że mało co o wstrząśnie, tak teraz Anna
Herbich porusza temat, rzadko opisywanego, zwłaszcza w Polskiej literaturze,
mamy Inny świat, a wiadomo że
wszystko napisał Sołżenicyn. Tym chętniej sięgnęłam po głos kobiet zsyłanych w
tak nieludzkie miejsca… one miały zginąć, musiały zginąć, ale przeżyły… jakim
cudem? Nie wiem, ale to potwierdza to co mówi jedna z bohaterek, kobiety wcale
nie są słabą płcią.
Dziesięć
historii, jakże podobnych, pod drzwiami
staną i nocą, kolbami w drzwi załomocą.
Sowieci pojawiali się Sowiecie, groza. Czasami próbowały uciekać, na Zachód,
byle dalej… Inne za żadne skarby nie chciały porzucić polskiej ziemi. Ponieważ
nie akceptowały nowej władzy były sądzone za zdradę ojczyzny, za to dostawało
się wiele lat w gułagu i zalecenie specjalnego,
ostrego traktowania, jako wroga ludu. I nie ważne czy walczyło się w
partyzantce, czy było się kilkuletnią dziewczynką. Wróg ludu, to wróg ludu,
trzeb go wywieźć, licząc, że wśród nieprzebytych śniegów tundry, padnie budując
kraj marzeń chłopa i robotnika. Wywożone
samotnie, albo z rodzinami, różne pochodzenie, ale łączyło ich jedno,
przyjechały z cywilizowanej Polski, w środek zacofanej Rosji, do więzień w
których prym wiedli kryminaliści, kradzieże i gwałty były na porządku dziennym,
a polskie panienki musiały się w tym odnaleźć i walczyć.
|
o co chodzi z tą polityką? |
Lektura,
opowieści tego, co te kobiety przeżyły, budzi zgrozę, wyciska łzy z oczu.
Okrucieństwo systemu, do tej pory częściej omawiano zbrodnie nazizmu, ten
komunizm, prze lata powojenne był naszym
wymarzonym stanem, do którego dążyliśmy, gdy wróciła demokracja i wolność
słowa, skupiliśmy się na bezsensownych sporach o tym komu bardziej zależy na
Polsce i zapomnieliśmy o gehennie Sybiraków. Oni pamiętają… tak jak pani
Weronika, która po powrocie z katorgi, wbrew rozsądkowi, jako wróg ludu została
w Sowietach, ma już sto lat, kultywuje miłość do Polski, stawia krzyże, pamięta
– Białoruś nadal ją represjonuje. Zresztą… czy represje są potrzebne? Gdy człowiek
pamiętam, o ludziach którzy tam zostali, umarli, o umierających dzieciach,
głodzie i strachu. Strachu tak silnym, że pcha do samobójstwa?
|
wschodni trunek i drang nach Osten |
Ta
książka jest mocna, należy do gatunku książek prawdziwych, takich które chce
się mieć na półce. Opisać ją słowami, fajna, niezła, super, niesamowita to
nieporozumienie, siła tej książki nie leży w opisie, w fabule, ale w uczuciach
jakie towarzyszą przy czytaniu.
Anna
Herbich użyła schematu znanego z poprzedniej książki, czyli krótkie słowo
wstępne, później opis dzieciństwa i młodości, który przechodzi do zsyłki,
następnie losy po uwolnieniu i doskonale puentujące słowa na koniec. Te kobiety
mówią, cenię sobie, że Herbich nie wpycha się uparcie na pierwszy plan, właściwie miałam uczucie, jakoby autorka
występowała li i jedynie jako skryba. Dzięki temu, my słuchamy bezpośrednio tych
kobiet, to spotkanie jest intymne i wzruszające, można płakać bez świadków.
Skończyłam
czytać tę książkę o drugiej w nocy, popłakałam się, wzruszyłam i długo nie
mogłam zasnąć. Przydałoby się, żeby politycy czytali te opowieści, może zamiast
kłócić się o pieniądze i o prestiż, nauczyliby się słodkiej miłości, kochanej Ojczyzny. Współczesnemu człowiekowi też
się lektura przyda, zobaczy jak mało znaczą rzeczy, a jak wiele miłość, ktoś
dla kogo trzeba żyć, do kogo trzeba wrócić.
Te
historie są wstrząsające, ale i piękne, bo opowiadają nie tylko o
zezwierzęceniu, wcielonym złu, ale też o lepszych obliczach człowieczeństwa, o
mocy miłości… Naprawdę bardzo, bardzo
polecam!! Okazało się, że piękna okładka to tylko zapowiedź, niezwykłej
treści.
A ja ciągle nie przeczytałam "Dziewczyn z powstania", ale wiem, że i tę książkę muszę mieć pilnie na swojej półce.
OdpowiedzUsuńW porównaniu z tą - powstanie jest slabsze, ale i tak warte uwagi
UsuńMam mieszane uczucia co do tej serii. Z jednej strony ważne, żeby takie historie czytać, z drugiej: jakoś się ostatnio nie mogę przełamać. Może pod inny nastrój coś przeczytam, bo na razie chyba jestem na takie tematy za bardzo zmęczona.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, drug książka pod rząd o wojnie, terrorze, trzeba robić przerwy gdy organizm się domaga
UsuńTa książka wygląda na interesującą bo lubię takie z serii ''prawdziwe'' :)
OdpowiedzUsuńta jest pięknie prawdziwa, ale bez turpizmu
UsuńBardzo chcę przeczytać tę książkę. Ciekawią mnie takie historię, które w dodatku są świetnie napisane.
OdpowiedzUsuńnie ustanę w polecaniu jej
UsuńOdkąd zobaczyłam zapowiedź tej książki na stronie Wydawnictwa, zapragnęłam ją przeczytać, na mojej półce stoją dwie z tej serii... jeszcze nieprzeczytane, ale niebawem po nie sięgnę, a "Dziewczyny z Syberii" z pewnością trafią do mnie jeszcze w tym miesiącu :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa kompletuję powoli całą serię i brakuje mi tylko jednej! Piękne i ciekawe
Usuń"Inny świat" mną wstrząsnął, aż strach mi sięgać teraz po "Dziewczyny z Syberii". Jest to jednak dla mnie w tym miesiącu pozycja obowiązkowa.
OdpowiedzUsuńOj "Inny świat" to jedna z lepszych lektur szkolnych
UsuńUwielbiam tę serię i strasznie się cieszę, że ta książka już do mnie jedzie:)
OdpowiedzUsuńWidzę, że wiosenna moda na zmiany zawitała i do ciebie:) Ślicznie:)
Ja też jej wyglądałam, niemalże tuptałam w furtce czekając na kuriera
UsuńDziewczyny z powstania przeczytałam błyskawicznie, dlatego Dziewczyny z Syberii są na mojej liście tytułów obowiązkowych.
OdpowiedzUsuńSądzę, że ta spodoba Ci się jeszcze bardziej
UsuńPrzeczytam Twoje wrażenie, gdy sama skończę książkę.
OdpowiedzUsuństarałam się niby unikać spojlerów, ale faktycznie piszę uczuciami
Usuńjuż zerkam - dziękuję
OdpowiedzUsuń