Znalazłam przepis na tym blogu
Przystąpiłam do tarcia marcheki, tarłam, tarłam. Później wsypałam do miski składniki i postąpiłam według przepisu. Po dodaniu marchewki przeżyłam chwilę grozy. Byłam pewna, że nie da się tego połączyć na w miarę gładką maskę. Ale kilka energicznych ruchów łyżką i miałam, niezbyt apetyczną - takie są fakty, masę. Wylałam do formy na muffiny, wyłożoną silikonowymi foremkami. Zaczęłam piec.
Teraz jestem ciekawa czy przetrwa coś do jutra. Są pyszne.
Składniki:
- 1 i 1/2 szkl mąki - 1 łyżeczka sody
- nie cała łyżeczka soli
- 1 i 1/2 łyżeczki cynamonu
- 1/2 szkl cukru
- 3 jajka
- 3/4 szkl oleju
- 4 duże marchewki starte na grubych oczkach
Składniki sypkie umieszczamy w misce, dodajemy jajka, olej i marchewkę, następnie mieszamy wszystko łyżką. Nakładamy ciasto do foremek muffinkowych. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na ok. 25 minut.
Przyznacie, że przepis jest banalnie prosty i nie wymaga użycia wyszukanych składników. Wszystko co potrzeba jest na pewno w każdej kuchni.
Bardzo subtelnie czuć cynamon. Chociaż nie jestem jego zwolenniczką w innym połączeniu niż szarlotka, tutaj bardzo mi zasmakował
Widzę, że obie dzisiaj mufinki zamieściłyśmy:) Pysznie twoje wyglądają.
OdpowiedzUsuńByłaś kamyczkiem, który przyczynił się do wyboru tych muffinów, bo myślałam o sernikowych jeszcze :D
UsuńJa kamyczkiem? To teściowa piekła i nasze (a dopisze sie do nich niech będzie;)) są z czekoladą i orzechami:)
UsuńSpisałam twój przepis genialne marchewkowe.
Ja to się o coś innego delikatnie i mega subtelnie upomnę- o miłości to już nie będzie? dziś środa?!!!
Ale widziałam na twoim blogu i przypomniałam sobie, że pod schodami mam wór marchwi, która w sobotę mało mi ręki nie wyrwała z barku :P
UsuńBędzie o miłości wieczorem. Ale bardzo nietypowo ;]
O kurcze to mnie zaintrygowałaś:) Jutro zajrzę. Nie zawsze komentuję, ale z przyjemnością czytam:)
UsuńKoniecznie muszę je zrobić bo rzeczywiście łatwiutkie i składniki takie, które zawsze są w domu ;]
OdpowiedzUsuńAaa, szukałam takiego przepisu! I na muffinki i na ciasto marchewkowe, w którym kiedyś się zakochałam! Wykorzystam to, jak będę mieć okazję. Dziękuuuuję! :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę polecam i życzę smacznego :)
UsuńWyglądają apetycznie. :) Chociaż ja nie robię w kuchni nic, co nie jest absolutnie konieczne. Może kiedyś mi się odmieni. ;)
OdpowiedzUsuńJa piec uwielbiam, więc możesz mnie zaangażować :D
UsuńNie lubię ciasta marchewkowego, więc muffinki odpadają w tym wydaniu... :(
OdpowiedzUsuńDługo byłam do niego uprzedzona, aż Mama zrobiła cisteczka z marmoladą i były pyszne, a w tych muffinach nie czuć marchwi, ale mogę być stronnicza, bo marchewkę lubię:D
UsuńWłaśnie spowodowałaś, że kliknęłam na allegro blaszkę do tych pyszności. Aż się nie mogę doczekać, aż przyjdą :D
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze zrobiłaś. Moją blachę kupiłam ponad dwa lata temu w TESCo(tana była) i na swoją cenę już zarobiła kilkakrotnie. Żeby nie wyrzucać kasy na papierowe papilotki popatrz za silikonowymi foremkami, chyba że silikonową blachę kupiłaś, bo inaczej będziesz musiała masłem/margaryną smarować dołki
UsuńJakiś czas temu próbowałam ciasta marchwiowego - pyszne było. Muffiny bardzo lubię, zatem na pewno skorzystam z Twojego przepisu. Muffiny wyglądają świetne i z pewnością smakują jeszcze lepiej! :)
OdpowiedzUsuńno proszę, jaka z Ciebie kulinarna, wszechstronna kobieta! A ja się chciałam zareklamować, że wreszcie mam blog na Waszym podwórku, bo może jeszcze nie wiesz, choć trąbię o tym wszem i wobec, pozdrawiam serdecznie, szkoda, że nie mamy już swoich cotygodniowych czwartków
OdpowiedzUsuńJakich czwartków? ;> się pogubiłam :)
UsuńKulinarna, ani wszechstronna nie jestem. Dobrze piekę, to fakt, ale za gotowaniem już nie przepadam, nie ma dla mnie poezji.
No i nienawidzę zmywać :D