"Saga Sigrun" to pierwsza część cyklu "Północna Droga".
"Saga Sigrun" to tętniąca energią życia wytrawna i porywająca narracja, wysmakowany wizerunek psychologiczny postaci, niezwykła uroda detalu. Opisowość jednak nie nuży, wręcz odwrotnie - wciąga wyobraźnię czytelnika, włada jego czasem i nie pozwala zapomnieć o sobie. To książka, która rozrasta się w czytelniku jak drzewo. Nie jest typową sagą z aurą sentymentalizmu w tle, ucieka od banału, stroni od uproszczeń nie tylko fabularnych, ale i filozoficznych.
Cherezińska ma u mnie wyjątkowo długie okresy nabierania mocy urzędowej, leżakuje jak dobre wino. O „Sadze Sigrun” było swego czasu bardzo głośno na forum na którym się udzielałam. Polecały osoby bardzo wiarygodne, odniosłam wrażenie, ze kobieta ma już niemalże grupę wyznawców, więc przy okazji postanowiłam nabyć. Leżała sobie książka przy łóżku, czekając aż się nad nią zlituję, nie kusiła okładką, gdyż ta jest wyjątkowo oszczędna, nie krzykliwa, nie obiecuje nawiązań do dzieł wybitnych twórców, tył zaś drobno zadrukowany każe się spodziewać dobrej skandynawskiej sagi. Po przykrych doświadczeniach z „Krystyną córką Lavransa”, która to zawiodła mnie okrutnie nie miałam zbyt dużo do czynienia z powieściami o tematyce skandynawskiej(bo książki Astrid Lindgren chyba się nie liczą :P ). A ksiażki z północy cieszą się ostatnio ogromną popularnością, mamy genialne kryminały, czyli potencjał niewątpliwie jest.
Polska autorka postanowiła wykorzystać ten potencjał, zimny, surowy, aby przenieść nas w czasy kiedy wyznawcy Odyna władali Północą, wyprawiali się na liczne wojny, aby wpaść w ramiona Walkirii i przenieść się do Walhalli. To czasy mężczyzn, niemalże dzikich, wokół nich unosi się atmosfera wiecznej walki, żądza krwi, silnych bitewnych emocji. To nie są czasy dla kobiet, które zostają w domu i czekają na powrót ojców, mężów, synów. Jak śpiewała Alicja Majewska:
„Bo męska rzecz być daleko, a kobieca - wiernie czekać
W takich czasach przyszło żyć Sgrun, głównej bohaterce, która opowiada nam swoją historię. Jedyna córka swojego ojca pana Północy, który na pewno wolałby mieć syna, aby ten mógł po nim przejąć władzę, ale nie dal tego odczuć córce, którą kochał nad życie i rozpuszczał ponad wszelką miarę, chociaż Sigrun jest tylko kobietą, może co najwyżej wzmocnić pozycję rodziny stając się kartą przetargową, wydanie za mąż może wzmocnić sojuszu, wiadomo nie rozsławi rodu w bitwie. Gdy staje się kobietą, ojciec zaczyna szukać jej męża, teoretycznie Sigrun ma obiecane, że może wybrać sobie męża, pójść za głosem serca, w praktyce, jak w życiu bywa inaczej. Jest córką pana, może wybrać tylko szlachetnie urodzonego, wiec daje ojcu sama z siebie wolną rękę, zdaje się na jego mądrość. Sigrun ubóstwia swojego Ojca, prosi go tylko, aby jej mąż był podobny do niego. Dziś pewnie zdiagnozowano by u niej kompleks Elektry.
Nadchodzi dzień gdy Sigrun ma poznać swojego przyszłego męża, to tylko formalność, uderzył mnie spokój kobiety, jednak ponad tysiąc lat które dzielą mnie i ją zrobiły swoje, nie wyobrażam sobie uczuć, negatywnych uczuć jakie by mną targały, przeważałaby zapewne chęć ucieczki. Tymczasem Sigrun ufa ojcu całkowicie, traktuje jako coś naturalnego, ze oto jest prowadzona na targ, aby kupiec mógł ją obejrzeć, aby formalnie przypieczętować przyszłą transakcję. Przecież to totalnie obcy człowiek!! Jednak Sigrun ma szczecie w ten nietypowy(dla mnie) sposób poznaje miłość swojego życia, mężczyznę, którego pokocha całą sobą z którym będzie kroczyć przez życie, które często będzie składało się tylko z czekanie i pożegnań a później oczekiwania na powrót a jej stałym towarzyszem będzie obezwładniający strach. Którego nie można jej okazać, bo strach kobiety zatruwa serce wojownika. Z Reginem przejdzie wszystkie etapy, od odkrywania własnej kobiecości, przez niepokoje i radość oczekiwania potomstwa, po radość macierzyństwa i dojrzałą miłość.
Nie wierzyłam, że dostanę tak świetnie napisaną książkę, że w trakcie lektury będzie targało mną tak wiele uczuć. Rzadko czytam książki rodzimych autorów, które są tak… nie bójmy się tego słowa – genialne. To przepiękna opowieść o życiu w trudnych, burzliwych czasach, gdy toczy się walka o panowanie w Norwegii. Na Północy pojawiają się również chrześcijanie i będziemy mieli okazje obserwowania jak wyznawcy Odyna będą odnosić się do wiary w nowego nieznanego Chrystusa, którego religia jest dla nich abstrakcyjna, niezrozumiała i jest przejawem słabości. A słabość to ostatnia rzecz która jest tolerowana w tej surowej krainie. Ach! Jak musiałabym się rozpisywać okrutnie, gdyż mamy niesamowitą mnogość ciekawych wątków w tej książce.
Jestem przekonana, że każdy miłośnik dobrej książki znajdzie w niej coś dla siebie. Ja niestety nie mogę u siebie w księgarniach znaleźć drugiego tomu, więc muszę zamówić i cierpliwie czekać. Bardzo mi to nie w smak. A tak chętnie bym się nie rozstawała z tymi krainami, niesamowicie malowniczo opisanymi, bo muszę nadmienić iż autorka posługuje się przepięknym, poetyckim językiem, który czyta się po prostu świetnie.
No książka ideał!! A i wzruszyć też się można ;)
Swego czasu też przeczytałam wiele peanów na cześć Cherezińskiej, ale Twój najbardziej do mnie przemówił :) Może dlatego, że najświeższy (o książce ucichło), a może dlatego, że emocjami napisałaś tak świetną recenzję :) okładka mnie nie zachwyca i nie przyciąga również, ale jak tylko natrafi się okazja to chętnie przeczytam, skoro polecasz :)
OdpowiedzUsuńBo ja zawsze zapoźniona jestem :P Okładka jest ascetyczna - to prawda, w księgarni nawet bym na nią uwagi nie zwróciła, ale kryje za sobą morze emocji we wszystkich kolorach życia.
UsuńA emocje po lekturze wciaż mam silne... a skończyłam czytać ponad 12 godzin temu więc jest niesamowicie.
Ja odwrotnie - po latach powracam do czytania książek polskich autorów i jak narazie jestem zachwycona :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ja polskich autorów czytam wciąż, ale raczej nie miewam ogromnych oczekiwań. A tutaj taki miły zawód :)
UsuńPozdrawiam również :)
Mam w planach, mam. Czytałam świetne recenzje, twoja tylko mnie utwierdza. Ale że Krystyna Ci się nie spodobała...
OdpowiedzUsuńKsiążka mi się w miarę podobała, ale Krystyna wneriwała mnie niesamowicie...
Usuń