Comtosook, Vermont, Stany Zjednoczone. Firma deweloperska chce wybudować galerię handlową w miejscu pochówku Indian Abenaki. Kiedy właściciel ziemi podpisuje odpowiednie papiery, mimo protestów Indian, zaczyna się budowa. Mniej więcej w tym samym czasie miasteczko nawiedza seria niewyjaśnionych zdarzeń: z nieba spadają płatki róż, w powietrzu unosi się zapach owoców leśnych, ziemia zamarza, chociaż jest środek lata, a jedna z dziewczynek widzi duchy…
Do miasteczka przyjeżdża Ross Wakeman, który odkąd stracił narzeczoną w wypadku samochodowym, pragnie za wszelką cenę udowodnić istnienie świata nadprzyrodzonego… Czy dziwne wydarzenia w miasteczku to zemsta przodków? Kim jest intrygująca, tajemnicza kobieta, którą poznaje Wakeman?
Dawno, dawno doprawdy tak nie męczyłam książki. To było moje drugie podejście do książki i gdyby nie fakt podjęcia w swoim czasie postanowienie, czyszczenia pólek z nieprzeczytanych książek i dopisania tej książki do listy na styczeń, rzuciłabym ją w diabły.
Na pewno jest to najsłabsza książka Picoult jaką czytałam, autorka – co powtarzam na każdym kroku i w każdej dyskusji na temat autorki – miewa słabsze momenty, gorsze książki, pamiętam, że „jesień cudów”, „Deszczowa noc” to między innymi te książki, które mnie nie zachwyciły, ale nie znudziły aż tak. Tutaj lektura sprawiała mi po prostu niemalże fizyczny ból. Za każdym razem gdy kładłam się do łóżka z tą książką usypiałam po pięciu minutach – tak silne są reakcje obronne organizmu!!
Książka to jak zwykle u Picoult wielowątkowa opowieść, skupiona, mimo wszystko wokół jednego, główniejszego. Tutaj tym głównym tematem, jest sprzeciw na budowę galerii, handlowej, centrum handlowego(jak zwał tak zwał) na terenach cmentarza rdzennych Amerykanów. Wiadomo nie od dziś, że tereny które teraz zamieszkują różni Amerykanie, kiedyś były pod panowaniem Indian, których biali Amerykanie wykurzali z namiotów, wyganiali z rodzinnych ziem, usiłowali wykorzenić wielowiekową tradycję. I kiedy biały znowu zaczyna czynić zakusy na nieswoją własność(chociaż odkupioną legalnie, od prawowitego właściciela) duchy wracają by bronić swojego dziedzictwa, w mieście zaczynają dziać się przedziwne rzeczy. A mała dziewczynka widuje kobietę. W mieście zjawia się Ross… poszukiwacz duchów, który straciwszy ukochaną kobietę szuka miejsca, w którym zasłona między światami jest słabsza, aby odnaleźć tą którą kocha. Tymczasem okazuje się że nie wszystko jest takie oczywiste jak założono na początku, każdy dzień odkrywa nową tajemnicę i ukazuje smutną przeszłość tego domu… otóż w latach 30-tych mieszkało tam małżeństwo, On – profesor eugeniki, amerykański Hitler, snujący plany jak ulepszyć rasę ludzi i wyeliminować najsłabsze ogniwa, uczeń innego profesora eugeniki, który o traf chciał! Jest ojcem jego żony. Ona – młoda kobieta, która w ciąży przeżywa silną depresję, związaną z tym, że jej matka zmarła przy porodzie i ona jest przekonana, ze ją czeka taki sam los, więc kilka razy próbuje popełnić samobójstwo. Ten idealny dom, pełen miłości, oczekiwania i nadziei wydaje się być sielankowy, dlatego współcześni bohaterowie nie mogą pojąć tragedii jaka rozegrała się w nim przed laty. A prawda ma okazać się jeszcze bardziej okrutna niż przypuszczali.
Przyznacie, że fabuła jest ciekawa? Owszem wątek, że tak powiem duchowy kłoci się z moim racjonalizmem, b o nie wierzę, że duchy wracają. Ale moje przekonanie nie przeszkadzały mi w oglądaniu serialu Supernatural, więc zapytacie co mnie odrzucało w tej książce. Może sposób w jaki jest napisana? Wydawało mi się jakbym pracowała przy wydobyciu węgla w kopalni podczas czytania. Wciąż mienię się wielbicielką Picoult, ale ta książka jest tak nie w jej stylu, pisarskim, język, styl to nie jest książka którą połyka się w jeden wieczór, a myśli się o niej przez następny tydzień. Owszem, mamy charakterystyczną cechę książek tej autorki czyli maksymalne zgłębienie tematu i przekazanie czytelnikowi wiedzy o problemie, o jego genezie.
Nota bene niesamowity zbieg okoliczności, w jednym pokoju ja czytałam o eugenice, w drugim rodzice oglądali teatr telewizji BBC o eksterminacji Żydów w III Rzeszy. Genetyka jako środek ulepszania rodzaju ludzkiego, ogólnie – zabiegi mające na celu kontrolowanie cech przychodzącego na świat potomstwa to jeden z tematów książką ki, eugenika w takiej formie, w jakiej funkcjonowała w dwudziestoleciu międzywojennym została potępiona, przyczyniły się do tego bez wątpienia rozwój nauki, odkrycia związane z kodem DNA, a także zakończenie II wojny światowej i odkrycie nazistowskich prób stworzenia rasy nadludzi, poprzez eksterminację, ludobójstwo „ludzkich elementów, uważanych za gorsze i szkodliwe”. Zaprzestanie sterylizacji, która w sytuacji opisanej w książce wypełnia znamiona zbrodni przeciwko ludzkości, mianowicie ludobójstwa jest ze wszech miar słuszne, oczywiście to nie podlega wątpliwości, jednak moim zdaniem autorka stawia również inne pytanie, kiedy majstrowanie przy DNA, projektowanie przyszłego dziecka staje się czymś złym, kiedy człowiek stawia ten jeden krok za daleko?
Ross jeździ po całych Stanach szukając dowodu na istnienie duchów. Dlaczego? Bo jeśli jakiś duch wrócił z zaświatów, to znaczy, że jego ukochana też może. I tu mamy kolejny problem, stanie w miejscu i oglądanie się wstecz. Ross jest nieszczęśliwym człowiekiem, który przenosi się bardziej do świata bytów, których szuka, coraz mniej żyje w realnym świecie. Na dodatek z przyczyn oczywistych jego praca przynosi Malo widoczne efekty. Mamy tak uwielbianą miłość za grób, pytanie tylko czy to ma sens, w takiej formie, czy to jeszcze miłość, czy już obsesja.
Nie chcę rozkładać tej powieści na czynniki pierwsze, bo bez wątpienia stawia ona tych pytań o różnym stopniu ważności – wiele. Nie zmienia to faktu, że w trakcie czytania zmęczyłam się strasznie i nie mogłam się w książkę wciągnąć…
Może Wam spodoba się bardziej…
Wynotowałam sobie kilka cytatów, ładnych z tej książki:
„Miłość może nie być racjonalna, ale nie jest paranormalna.”
„Na jawie widzimy tylko to, co jest nam potrzebne. Dopiero we śnie możemy zobaczyć jak jest naprawdę.”
„Mężczyźni to taki sam dodatek jak pasek, buty czy torebka. Niekoniecznie musisz go mieć, żeby dopełnić swojego wyglądu.”
I oklepane już :P
„Miłość nie ma nic wspólnego z nauką. Nie kocha się za coś, tylko mimo wszystko.”
Czytałam na temat tej książki wiele niepochlebnych recenzji. Dlatego ja sobie odpuszczę. Z twórczości Picoult zostało mi do przeczytania jeszcze kilka książek, ale ta zostawię sobie na sam koniec. Jakoś nie zachęca mnie ten wątek z duchami.. No cóż zmuszać się nie będę:P
OdpowiedzUsuńPierwsze moje spotkanie było tuż po polskiej premierze, wtedy nie czytałam żadnych opinii bo ich nie było... no i tak przeczekałam, aż nadejdą lepsze czasy, później nie chciałam się spojlerować... no za dużo nie straciłam...
UsuńNo to mnie zaciekawiłaś. Każdy autor ma gorsze chwile i aż się zastanawiam, jak moja odbierze "Drugie spojrzenie" ;) Jak tylko skończę sesję, to postaram się po nią siegnąc.
OdpowiedzUsuńP.S. Wkradł Ci się chyba błąd w tym zdaniu: "Na pewno jest to najsłabsza książka Picoult jaką czytałam, autorka – co powtarzam na każdym kroku i w każdej dyskusji na temat autorki – miewa słabsze momenty, gorsze książki, pamiętam, że „jesień cudów”, „Deszczowa noc” to między innymi te książki, które mnie nie zachwyciły, ale nie zachwyciły."
To kończ szybko sesję, bo ciekawam twojej opini!!
UsuńDzięki za zwrócenie uwagi, tak to jest jak za duzo myśli klębi się i obija o ściany wśród pustki xD
We wtorek mam ostatni egzamin, więc tego też dnia wezmę się za czytanie książki. Rozbudziłaś moją ciekawość i ciekawa jestem co z tego wyjdzie. Zazwyczaj książki Picoult czyta się super, chociaż mój lekki niepokój wzbudzały chyba "Czarownice z Salem Falls", chociaż to bardziej ze względu na irytujące bohaterki.
UsuńJeśli zaś chodzi o "Jesień cudów", to byłam nieco rozdarta, bo sam pomysł na powieść był całkiem niezły, jednak coś mi w niej nie grało.
To trzymam kciuki za egzamin, żebyś jak najszybciej mogła usiąść do lektury.
UsuńPamiętam, że "Jesień cudów" ze względu na tematykę i zjawiska, które nie znajdują wytłumaczenia i mój realizm nie może ich przyjać tak o! byla dla mnie bardzo trudną lekturą... ale w porównaniu z "Drugim spojrzeniem" czytało się fenomenalnie :P
Zgadzam się z Tobą co do tej książki, mnie denerwował Ross, który próbował się zabić za wszelką cenę i nie mógł...Za dużo wątków autorka upchnęła w tej powieści.
OdpowiedzUsuńGdyby upchnęła je bardziej umiejętnie to chyba bym łyknęła, zrobila to na siłę i nie wyszło...
UsuńRoss i Lia o pasowali do siebie... tyle razy próbowali a nie wyszło...
Tej książki jeszcze nie czytałam,a uwielbiam Jodi Picoult,więc muszę to zrobić,mimo tego,że słaba;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego przemęczyłam sie do końca, to była moja ostatnia ksiażka Picoult na połce, teraz czekam na wydanie jakiejś kolejnej i oby lepszej.
UsuńWprawdzie miałam do czynienie tylko z jedną pozycją tej autorki, mianowicie ,,Tam gdzie ty'' i podobała mi się owa książka. Jestem więc ciekawa, czy rzeczywiście "Drugie spojrzenie" tak bardzo przeciętnie wypadło jak piszesz. Mam ochotę sama się o tym przekonać.
OdpowiedzUsuń"tam gdzie Ty" jest o niebo lepsza, szłyszałam wprawdzie o niej krytyczne opinie, ale naprawdę to dobra ksiażka. Ciekawa jestem Twojej opinii, może akurat Tobie sie spodoba i jeszcze otworzysz mi oczy :) ja Picoult nie skreślam, bo napisała za dużo dobrych książek, żebym wyrzuciła ją z serca i półek za jedną gorszą.
Usuńejjj, to ja teraz mam zagwozdkę:/ mam ta książkę na półce, z Picoult czytałam tylko "Bez mojej zgody", ta miała być następna. Ale teraz nie wiem, czy jej póki co nie odpuścić, żeby się nie zniechęcić. I co ja biedna mam teraz zrobić? ;)
OdpowiedzUsuńAle powinnaś przeczytac, wyrobić sobie własne zdanie, przekonać się jakie są Twoje odczucia :)
UsuńCoś mi się wydaje, że nie będę mieć w najbliższym czasie problemu z czytaniem tej książki :D Po sprawdzeniu bazy okolicznych bibliotek okazuje się, że we wszystkich filiach w których jestem zapisana, wszystkie egzemplarze są wypożyczone i teraz nie wiem, czy powinnam się cieszyć, czy nie, bo:
OdpowiedzUsuń1) jestem "świeżakiem" w kwestii Picoult i mam za sobą dopiero jedną jej książkę - wrażenia miłe, dlatego chciałabym więcej;
2) napisałaś, że się wymęczyłaś i to wzbudza we mnie obawy, że i mnie będzie męczyć, a ja nie potrafię doczytać do końca książki, która po prostu mi się nie podoba.
W razie gdybym kiedyś na nią trafiła, odnajdę ten wątek i mam nadzieję, że nie będę musiała podpisywać się pod nim rękami i nogami :D
O Picoult jest rozchwytywana.
UsuńZazdroszczę Ci bycia świeżakiem, ja już przeczytałam wszystko co po polsku można tej autorki przeczytać. :/
To że ja i ileś innych osób się wymęczyło o niczym nie świadczy, na pewno są osoby, którym ksiażka się podobała :)
Dobrze więc, w takim razie jeśli już ją dopadnę (a znając życie NIGDY nie będzie dostępna, o ile jej nie zarezerwuję), dam znać o moich wrażeniach :P
UsuńBtw, powiedz mi, w jaki sposób robi się te kolorowe tła do komentarzy? Widziałam je na kilku blogach, przeglądałam swój panel nawigacyjny, ale nie znalazłam niczego, co choćby nazwą sugerowało, że właśnie O TO CHODZI. To jakaś magia, czy co? :D
OdpowiedzUsuń"Drugie spojrzenie" czeka na półce na swoją kolej, ale trochę się martwię, czy mnie też nie zanudzi tak jak Ciebie... Chociaż "Świadectwo prawdy" podobało mi się bardzo, bardzo, bardzo! Więc może nie będzie tak źle ;) A nie chciałabym się zrazić do Picoult... Najwyżej potraktuje to jako jej słabszą książkę.
OdpowiedzUsuńPo "Świadectwie prawdy" ta książka może się wydawać słabsza... zdecydowanie.
UsuńJa niestety nie przepadam za tą autorką. Drugie spojrzenie jest jedyną jej książką którą przeczytałam w całości i bardzo mi się spodobała. Niestety do pozostałych nie mam serca. Próbowałam już Bez mojej zgody i Kruchą jak lód, ale nie przemawiały do mnie i rzucałam je po kilku rozdziałach.
OdpowiedzUsuńTo faktycznie chyba nie zgrasz się z Picoult, bo według mnie te ksiażki, które do Ciebie przemówiły są dla mnie jednymi z lepszych w jej dorobku :)
UsuńZgadzam się w 100%. Też męczyłam i męczyłam tą ksiązkę. Jeszcze w miarę szybko ogarnęlam ten rodział o przeszłości ale to wszystko co dotyczyło teraźniejszości mordowałam strasznie. I tak samo jak Tobie bardzo przeszkadzały te wszystkie duchy (mimo tego że też kocham Supernatural :) ).
OdpowiedzUsuńTe rozdziały o przeszlościo - dokladnie jeszcze znośne były i jak też lubiłam SPN tak tej ksiażki... no nie wspominam za dobrze.
UsuńA mnie się ona bardzo podobała :) Podeszłam sceptycznie, bo nie lubię gdy mi się miesza wszystko na raz. Ale w pewnym momencie zaczęło mi się podobać i tak zostało do końca :)
OdpowiedzUsuńSą różne gusta :) Cieszę się, że Ci się podobała. Nie lubię gdy ktoś zawodzi się na książkach ;)
Usuń