Kadyks, czas wojen napoleońskich. Hiszpania walczy o niepodległość, a równocześnie jej południowoamerykańskie kolonie walczą o swoją wolność. Na ulicach najbardziej liberalnego miasta Europy toczy się walka zupełnie innego rodzaju. Pojawiają się zwłoki młodych kobiet, zakatowanych knutem. W każdym z miejsc, gdzie znajdowane są zwłoki, wcześniej lub później spada francuska bomba. Wyznacza to złowrogi plan, nakładający się na mapę Kadyksu. Pod powierzchnią gwaru i zgiełku wielkiego miasta splatają się wątki sensacyjne, miłosne, łotrzykowskie, a nawet… botaniczne.
"Oblężenie" to smutna refleksją autora nad tym, co Hiszpania mogła mieć, a czego nigdy nie miała, i to z własnej winy. Kadyks uchwycony w powieści to miasto w momencie swojej świetności, to symbol doskonale prosperującej koniunktury; to nowoczesne miasto, mieszkańcami którego są ludzie obrotni, wykształceni, czytający gazety i książki, znający języki, podróżujący po świecie i umiejący zachować się w towarzystwie. I na własne życzenie Hiszpania się od tego kosmopolitycznego tłumu odcina w myśl idei, że obcy to wróg, a wroga należy zniszczyć.
Pérezowi-Reverte udało się to, co jest najważniejszym zadaniem autora powieści historycznej: opowieść o dawnych wiekach mówi nam coś o nas samych i o naszych czasach.
· Pérez-Reverte znów w swojej ulubionej formule - powieści historycznej
· każda opowieść musi trwać tyle, ile potrzebuje na to, by dać się opowiedzieć, a tej historii nie dałoby się zmieścić w krótkiej książce ukryj.
Po kilku latach przerwy miałam okazje wrócić do prozy Arturo Pereza-Reverte. Tym razem sięgnęłam po nowość, która mimo krótkiego stażu na polskim rynku już zdobyła wiele pozytywnych recenzji. Postanowiłam odciąć się od opinii na temat tej książki, aby nie mieć wygórowanych oczekiwań. Nie czytałam nic!
Zabrałam się za lekturę tej, pokaźnych rozmiarów, bardzo dobrze wydanej książki, twarda oprawa, szyte strony, okładka przykuwająca wzrok, ale nie monopolizująca uwagi. Opakowanie oceniłam bardzo pozytywnie i zostałam zachęcona do sięgnięcia do środka.
Autor przenosi nas do Kadyksu, w czasy gdy Hiszpania zmaga się z Napoleonem, który z Półwyspu Iberyjskiego pragnie uczynić kolejną francuską prowincję. Hiszpanie nie odnoszą spektakularnych sukcesów, ale oblężony przez Francuzów Kadyks, psuje krew Napoleonowi. A oblężone miasto? W zasadzie życie toczy się bez zmian, spokój mieszkańców od czasu do czasu zakłócają spadające tu i ówdzie bomby. Jednak to dopiero początek problemów, w mieście zaczyna grasować dziwny morderca, który w nietypowy sposób zabija młoda kobiety w miejscu gdzie spadła, lub ma spaść francuska bomba, co zaczyna robić z tego sprawę wagi państwowej. Bo skąd u licha ktoś w Kadyksie mógłby wiedzieć gdzie spadną bomby?!
Rzadko zdarza mi się to pisać, ale jeśli książka zainteresowała Was opisem z okładki to znajdziecie tam dokładnie to co napisano. Naprawdę przeniesiecie się do Kadyksu z początku XIX wieku, będziecie oddychać tym powietrzem, będziecie słyszeli szum morza i wiatr hulający między żaglami.
To nie tylko kryminalna zagadka osadzona w realiach innej epoki, to taki mix gatunkowy, aczkolwiek bardzo wyważony, wątki się uzupełniają, przeplatają, żaden nie dominuje w sposób który mógłby czytelnika znudzić.
Książka to również korowód ciekawych postaci, do moich faworytów należy inspektor policji, który jest dla czytelnika zgryzem, ja mam problem jak ocenić tego bohatera, bo niby policjant, walczy o sprawiedliwość, oddany swemu zawodowi, a z drugiej strony okrutny osobnik, relatywista moralny, uważający się za miarę wszechrzeczy. Zresztą zobaczycie, ze Autorowi daleko do idealizowania którejkolwiek z postaci, to są niemalże żywe osoby, nie przerysowane karykatury, ale bohaterowie mający zarówno wady i zalety, ciekawią, intrygują, bawią, czasami irytują.
To kolejna hiszpańska powieść historyczna, która mnie zachwyca dbałością o szczegóły, hiszpańscy autorzy niczym benedyktyńscy mnisi tkwią najwyraźniej w bibliotekach i przeprowadzają badania, aby jak najlepiej oddać nam realia czasów o których piszą, za każdym razem napawa mnie to mimowolnym szacunkiem i wzbudza mój zachwyt. Uwielbiam takie książki w których widać, że autor nie odwalił fuszerki, tylko włożył w powieść serce, pasję i dużo pracy. Lubię ludzi z pasją a książki tym bardziej : )
Aby odpocząć od poświątecznego zamieszania polecam Wam wyprawę do Kadyksu, gdzie od morza wieje ożywcza bryza, a w powietrzu unosi się mgła tajemnicy i jakowejś grozy.
Kryminał, romans, powieść szpiegowska i kilka innych gatunków splata się w tej książce tworząc ciekawą całość.
"hiszpańscy autorzy niczym benedyktyńscy mnisi tkwią najwyraźniej w bibliotekach" - piękne zdanie :)
OdpowiedzUsuńPereza-Revarte czytałam tak dawno temu, że już się zdążył pokryć ogromną warstwą kurzu, może czas to zmienić?
A dziękuję
OdpowiedzUsuńTrzeba zmienić jak najbardziej, też mam jeszcze trzy jego ksiażki, ale nie mam pierwszych dwóch tomów i muszę to zmienic i zabrać się za czytanie :)
Nie czytałam jeszcze nic tego autora i ogólnie mam mało styczności z powieściami historycznymi, choć ostatnio jakoś mnie do nich cięgnie :)
OdpowiedzUsuńO polecam, powieści historyczne również :)
OdpowiedzUsuń