Ksiądz Rafał przywraca wiarę. W dobrych ludzi, w nas samych i w dobre zakończenia.
Gródek to wieś pachnąca rozgrzanymi przez słońce ziołami. Miejsce małych radości i niewielkich smutków, spokojne i harmonijne, gdzie czas odmierzają msze w kościele i wieczorne dysputy w barze. Ludzie żyją z dnia na dzień, a ksiądz może więcej niż wójt. Ten trwający od lat porządek burzy śmierć starego proboszcza. Do Gródka musi przyjść ktoś nowy! Gdy na plebanii pojawia się ksiądz Rafał, cała wieś huczy od plotek. Młody i przystojny proboszcz to w Gródku prawdziwa sensacja! Zdania parafian są podzielone, a na biurku biskupa ląduje coraz więcej donosów. Jednak mieszkańcy z zaskoczeniem zauważają, że od przybycia księdza Rafała coś się zmienia. Godzą się wrogowie, ludzie uznawani za przegranych odzyskują sens życia. Gdy dodać do tego nabożeństwo w intencji Elvisa Presleya - wniosek jest jasny. Nastają nowe czasy, które nie każdemu mogą się podobać.
Rzadko trafia mi się taka książka… Taka na której śmieję się w głos i płaczę jak bóbr.
Księdza Rafała kupiłam przez przypadek. Zupełnie, absolutnie przypadkowo. Owszem mam pewien dawny sentyment do tego imienia, śliczna zielona okładka też nie była bez znaczenia, ale mimo wszystko przypadek, lub przeznaczenie. Zaczęła czytać Mama i śmiejąc się w głos mnie zachęciła. Wydarłam Jej tedy książkę i zimnej niedzieli zakopałam się pod kocyk z książką. Jeden dzień i było po niej.
Książka opowiada o perypetiach księdza Rafała, młodego księdza, który awansuje na proboszcza i trafia na wieś. Zamknięte środowisko żyjące własnym rytmem, o poglądach bardziej konserwatywnych niż papież z połową kurii rzymskiej ma, żyjące tradycjami, w rytmie wyznaczanym przez naturę. Z pozoru sielanka, jednak wcale nie jest łatwo. Co jako mieszkanka wsi, mimo, że nie tak konserwatywnej i w innych czasach potwierdzam.
Nie mam słów żeby zachęcić Was do tej książki, moim zdaniem jest świetna, do śmiechu, do wzruszeń, do ponownego uwierzenia w dobro tlące się w każdym człowieku, nową szansę.
Przy okazji mamy studium kapłaństwa, życia Kościoła od podszewki, drugą stronę medalu bo z perspektywy księdza, co jest ciekawym pomysłem i warto poczytać, żeby się dowiedzieć czegoś nowego.
Przez pierwszą połowę śmiałam się w głos, coś a`la Ranczo, komedia ludzka napisana lekko i przyjemnie, później gdy komplikacje zaczęły rosnąć, płakałam jak bobr… ze wzruszenia. Często zdarza mi się zasmucić, ale popłakać udało mi się przy niewielu w sumie książkach. A tu łzy ciekły mi strumieniami….
Polecam z całego serca
ja mam w domu drugą część... muszę w końcu dokupić pierwszą i zacząć czytać :D
OdpowiedzUsuńTeż mi się baaardzo ta książka podobała. Przy łóżku czeka część druga. :)
OdpowiedzUsuńjakoś tak bez przekonania podchodziłam do tej książki, aż do Twej recenzji. Czasem potrzebuję takiego wyciskacza łez.
OdpowiedzUsuńJeszcze wczoraj była na bibliotecznej półce a ja jej nie wzięłam, bu. No ale nic, nadrobię. Dzięki! :))
Szukam drugiej części, wiec się o niej nie wypowiem jeszcze, ale pierwsza była swietna. Do czytania w gorszy dzień.
OdpowiedzUsuń