Z jaką łatwością spada się ze szczytów władzy na dno piekła zniesławienia! Jak szybko pełnia życia może stać się igraszką śmierci!
Barcelona, koniec 1799 roku. W pokoju hotelowym zostaje znaleziona śpiewaczka, słowik z Orleanu, z poderżniętym gardłem i nożem wbitym w serce. Oskarżenie pada na młodziutkiego poetę, który spędził w jej pokoju namiętne chwile, ostatnie w jej życiu.
Ciąg niefortunnych wydarzeń splecie ze sobą losy poety i romantyka z losami wszechwładnego sędziego Massó, prezesa Sądu Królewskiego w Barcelonie, człowieka ogarniętego obsesją władzy, zafascynowanego astronomią, a także, na nieszczęście dla siebie, urodą młodych kobiet. Jaume Cabré wiernie odtwarza klimat epoki i powołuje do życia wiele postaci, wplątanych w sieć namiętności i intryg, korupcji politycznej i walki o władzę.
Jaśnie pan to przełomowa powieść w karierze literackiej katalońskiego pisarza, pierwsza przyjęta z entuzjazmem przez czytelników i z uznaniem przez krytykę. Dzięki niej Jaume Cabré otrzymał Hiszpańską Nagrodę Literacką oraz szereg nagród katalońskich, jak Premi Joan Crexells, Crítica Serra d'Or, nagrodę czytelników pisma El Temps i nagrodę Prudenci Bertrana, przyznawaną przez czytelników i krytyków.
Jaume
Cabre, to kataloński pisarz, uhonorowany wieloma nagrodami, którego w Polsce
znamy raptem od 2013 roku, gdy za sprawą Wydawnictwa Marginesy, ukazała się
jego powieść „Wyznaję”. Książka, którą zaczęłam czytać, ale odpowiadał mi jej
refleksyjny charakter. Powieść ta wymaga 200-u% skupienia, inaczej traci się
niuanse, smaczek. A jednak z ciekawością sięgnęłam po „Jaśnie pana”, chociaż to
już nie jest refleksyjna historyjka a kryminał. Z definicji, książka lżejsza,
służąca intelektualnej rozrywce. Kryminał może być dobry, ale nigdy nie będzie
arcydziełem, no bo jak to tak?