Weronika, dziennikarka lokalnej gazety, ma skłonności do tycia, puchatych kapci w kształcie kotów i związków ze zdrajcami bez serca i honoru. Liżąc rany po wyjątkowym draniu, podejmuje decyzję, by raz na zawsze skończyć z facetami. W tym samym dniu spotyka na ulicy niebieskookiego mężczyznę... Jej serce i wola zostaną wystawione na ciężką próbę. Żorż, Feliks, Ewa oraz Marta - grupa wsparcia, złożona z najbliższych członków rodziny i przyjaciół, sekunduje Weronice. Jednak stawianie tarota, odczytywanie aury, dobre rady i jedzenie gołąbków to za mało, kiedy trzeba stanąć oko w oko z chorobą.
Cierpię na niedobór dobrego lekkiego, ale mądrego babskiego i polskiego czytadła. Wydawnictwo ZYSK i SK-a wyszło naprzeciw takim malkontentom jak ja, którym wiecznie coś nie pasuje. I wreszcie mam książkę dla mnie! Fajne lekkie czytadło, do pośmiania do utożsamienia się z bohaterką. Do powzruszania się lekkiego. Dla każdej kobiety, a i mężczyźni mogą wielu rzeczy się dowiedzieć i wszystkim będzie się żyło lżej.
Według opisu książka opowiada o
polskiej Bridget Jones – Weronice. Nie lubię tych wszystkich polskich
odpowiedników zagranicznych książek które zrobiły karierę I nie nazwałabym Weroniki polską Bridget.
Weronika jest fajniejsza, jest zabawna nie wkurza jak Bridget, nie wpędza
kobiet świata w kompleksy swoją wagą o której sporo z nas marzy a ona traktuje
jak szczyt otyłości. Weronika nosi rozmiar 42, czasami i wyżej, raz – cudem udało
jej się zejść do 36. Babka lubi dobrze zjeść. Pracuje w gazecie, pracę lubi,
ale pieniądze nie są duże, a szef jest irytujący jak polska polityka.
Weronika jest singielką, ciągle
leczy rany po poprzednim facecie, którzy okazał się świnią. Oprócz szefa idioty, posiada nadopiekuńczą
matkę, która wróży i wierną przyjaciółkę, która genialnie odczytuje aurę. A po
nocach Weronika śni o prawdziwej miłości o facecie, który będzie inny niż
reszta męskiego rodu. Gdy spotyka takowego, okazuje się obiektem
zaobrączkowanym. Jak zwykle – wiatr zawsze w oczy.
Tak to czytadło, książka, która
nie aspiruje do miana filozoficznego traktatu, ale jest idealna do łóżka i
wieczornego polegiwania(jak ja wczoraj czyniłam) uprzyjemniła mi podróż na
Wschód(przegapiłam kilka kluczowych stacji ; ] ).
Jak wiecie niewiele książek bawi
mnie, tak że zaśmieję się w głos. Ta książka mnie rozbawiła naprawdę
śmiałam się czytając o przemyśleniach Weroniki, gdy niemalże słyszałam wypowiadane
przez nią zdania. Bardzo rzadko mi się trafia, że autor tak zadziała na moje
poczucie humoru, że się dosłownie ubawię.
Ten fakt już czyni książkę wyjątkową. Ale nie tylko dlatego zasługuje
ona na tytuł wyjątkowego czytadła. Rzadko kiedy, mimo opisów z okładki, możemy
utożsamić się z bohaterką, uważam, że wiele kobiet może utożsamić się z
Weroniką. Ona jest po prostu dziewczyną z sąsiedztwa.
Okładka obiecuje subtelną erotykę
i zaiste jest bardzo subtelna, bez
problemu można ją polecić matce i córce.
Dowcipna i ciepła opowieść nie
tylko o miłości, ale o różnych aspektach życia, które zabarwiają nasze życie
nie tylko na różowo.
Polecam na ten ponury okres
przedwiośnia, z taką książką depresja nie grozi nikomu. A jak tylko się ociepli
– wyciągamy rowery ; ]
A jak ktoś ma okazję, to w Kołobrzegu spotkanko z Autorką