Wydaje się, że dopiero robiłam
podsumowanie czerwca, a tutaj – niewiele minęło – a przyszło podsumować lipiec.
Który zleciał nie wiem jak, nie wiem gdzie.
Zaraz zleci sierpień i ani się zorientuję a będzie październik.
Strasznie to życie ucieka.
Lipiec był bogatym miesiącem pod
względem książkowym. Siedziałam raczej w domu, starałam się odpocząć, przeto
oddawałam się temu co kocham. Jakkolwiek to brzmi.
Książek w miesiącu lipcu
przeczytałam dwadzieścia (20 ), równa, okrągła liczba. Nawet nie zdawałam sobie
sprawy, że tego tyle było. To prawie półroczny zapas z akcji 52. Podliczając
teraz te przeczytane książki się lekko zadziwiłam. Te książki jakoś tak
naturalnie wchodziły, że nie powiedziałabym, że było ich tyle.
Jestem zadowolona z wyniku co
jest rzadkim stanem – jak na mnie. Były i ebooki (
Wielkie Nadzieje,
Zapachgorzkich pomarańczy,
Druga strona szczęścia), były książki w wersji audio 9
czyli tom
I i tom
II Pottera. Były książki własne, biblioteczne i recenzyjne.
Jedyne co mam sobie do zarzucenia, że niemalże wszystkie czytane książki to
nowości, wyłączając Pottery, bo to już nie nowinka i „
Domek nad morzem”, książki
były, albo jeszcze niewydanie, albo bardzo nowe. Musze wziąć na to poprawkę w
sierpniu.
Jeśli chodzi o najlepsze książki lipca.
Zdecydowanie „
Moja Siostra mieszka na kominku”, następnie „
Upalne lato Kaliny”.
Te dwie książki wstrząsnęły mną, aż po fundamenty, przyprawiły o kaca
książkowego i intensywne myślenie. Wbrew opinii niektórym, człowiek może AŻ
TYLE Myślec i przeżyć. Bardzo mnie zachwycają takie codzienne, małe odkrycia.
Jakie plany na sierpień? Bogate :
P obym dalej łączyła tradycję z nowoczesnością, oby udało się sięgnąć po więcej
książek, które stoją na półkach – moich!!
No i bardzo, bardzo jest już
załatwione, że PRAWIE na pewno idę na pielgrzymkę, ponieważ kręgosłup
pielgrzyma – ważna sprawa, więc niestety książek nabrać nie mogę. Zostają ebooki
i chyba jednak wezmę „Wyznania” św. Augustyna, aby ćwiczyć nie tylko swe ciało,
ale i ducha.
A aby wyjaśnić Wam dlaczego tak chcę iść na Pielgrzymkę, pokażę Wam dwa zdjęcia z ostatnie, na której byłam. Są to zdjęcia pozowane, prawie, z dojścia na nocleg, drugiego dnia(w nogach, jakieś 60 km) i dnia ostatniego już u stóp Jasnej Góry(w stopach ponad 270 km)
No kurczę MUSZĘ iść bo się uduszę, a wygląda to różnie. Tzn. perspektywa, a wyjście już w niedzielę. Sinusoida :/
Wow! 20 książek? Ja się ciesze jak przeczytam 6 :)Życzę powodzenia na pielgrzymce! :)
OdpowiedzUsuńO kurczę, świetny wynik, gratuluję. :)
OdpowiedzUsuń20 książek, tylko pozazdrościć takiego wyniku! Z takim tempem miałabym szanse nadrobić swoje "stosikowe" zaległości... :P
OdpowiedzUsuńŻyczę aby wszystkie postanowienia na sierpień się spełniły!
Byłam dwa razy na pielgrzymce pieszej do Częstochowy, pamiętam ten specyficzny, niespotykany gdzie indziej klimat i całkowite odcięcie od codzienności, rodziny, znajomych, cywilizacji, bo bez radia, tv, komputera, tym bardziej, że ja nocowałam nie w domach, ale w namiocie.
OdpowiedzUsuńPielgrzymka na Jasną Górę to dla mnie zawsze niepowtarzalny czas. Życzę szerokiej drogi i wiele siły! I wzmacniaj się duchowo, a jakże!
OdpowiedzUsuńKasiek, pamiętaj zakupić wodę :D. Czekam na cudną relację :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby udało Ci się wybrać na Pielgrzymkę :)
OdpowiedzUsuń