Pobudzająca wyobraźnię opowieść o utraconej miłości i rodzinnych sekretach, sięgająca czasów hiszpańskiej wojny domowej.
W przepięknej scenerii wzgórz Walencji stoi zapomniany dom, który przetrwał serię niszczycielskich najazdów wojsk generała Franco i rodzinnych dramatów. Czas odcisnął na nim swoje piętno: bielone ściany posiadłości się sypią, a zadbany ogród zamienił się w dziki gąszcz splątanych winorośli i drzewek pomarańczy.
Emma Temple, znana i ceniona perfumier, jest pierwszą od siedemdziesięciu lat osobą, która przekroczy jego próg. Klucz, razem z plikiem starych listów, otrzymała w spadku po matce, Liberty. Do Hiszpanii przyjeżdża, by odpocząć od londyńskiego zgiełku i osobistych problemów, a także przywrócić podupadłej willi dawny blask. Mimo niewątpliwego uroku domu w Walencji, każdy kąt przypomina Emmie tragiczne wydarzenia, które się w nim rozegrały. Z każdym otwartym schowkiem i podniesionym przedmiotem Emma poznaje niezwykłą historię tego miejsca, swojej rodziny i utraconych marzeń.
Mało jest dobrych książek,
których akcja dzieje się w Hiszpanii, a moja hiszpanofilia wymaga karmienia.
Gdy przeczytałam opis fabuły, wiedziałam, że to będzie coś dla mnie. Może ta
książka nie dorówna „Komu bije dzwon”, ale będzie w tym stylu, hiszpańska wojna
domowa daje duże pole do popisu, a dodatkowo akcja powieści prowadzona
dwutorowo – coś co tygryski bardzo lubią – obiecywała świetną lekturę.
Autorka podzieliła swoją książkę
na dwie części. Część pierwsza toczy się w latach trzydziestych XX, gdy w
Hiszpanii trwa wojna domowa, wojna, która była próbą przed II wojną światową.
Hiszpańska wojna domowa w annałach zapisała się jako jedna z najkrwawszych,
najokrutniejszych potyczek. Temat żywy w
literaturze tamtych czasów, powieści dotyczące tej wojny napisali tak wielcy
pisarze jak Orwell, czy Hemingway, którzy bezpośrednio zaangażowali się w ten
konflikt. Dziś Hiszpańska wojna domowa jest obecna li i jedynie w literaturze
faktu. Nie spotkałam współczesnej powieści, która zahaczałaby o tą tematykę. A
szkoda. Gdy możemy mieć przesyt, wielkich miłości rozdzielanych przez siepaczy
Hitlera, czy Stalina, niedoceniane, zapomniane tematy mogłyby nas porwać na
nowo. Moim zdaniem ten powiew nowości
jest ogromną zaletą tej książki. Druga, współczesna część książki, rozgrywa się
w roku 2001 gdy świat Emmy obraca się w perzynę, najpierw umiera jej matka, a
kobieta równolegle odkrywa, że jej ukochany zdradza ją z przyjaciółka.
Dodatkowo, gdy odkrywa, że jest w ciąży, bezpośrednio dotyka ją zamach na WTC.
Złamana kobieta postanawia wyjechać do Hiszpanii, do domu zostawionego przez
matkę, aby tam odnaleźć siebie, historię swojej rodziny i święty spokój. Tylko
czy to jej się uda?
Wiedziałam, że na tej książce się
nie zawiodę. I nie zawiodłam się. To poruszająca opowieść o miłości i o
stracie. O silnych kobietach i ciężkich czasach, które bez względu na epokę
historyczną są jednako trudne dla kobiet, które kochają. Napisana pięknym
językiem historia, która poruszy każdego wrażliwego czytelnika. Czytając „historyczną
część”, nasuwały mi się porównania do „Komu bije dzwon”, a jest to jedna z
moich najukochańszych książek, które wstrząsają, poprzez opisy wojennego
okrucieństwa, ale i poruszają siłą miłości, która o właściwy czas nie pyta.
Według mnie jest to jedna z
lepszych książek, która podczas tych wakacji ukazała się na rynku. Książka
ponadczasowa, po prostu ładna i dobra, którą z całego serce polecam!
Koniecznie muszę przeczytać. Świetnie o ksiażce napisałaś i ten komentarz, że to jedna z lepszych...
OdpowiedzUsuńDziękuję. Oczywiście moja nieudolna recenzja, jest beznadziejna, tym gorsza, że męczę się z dziwnym stanem po wyrwaniu ósemki. powoli przestaje bolec, ale nieprzyjemnie jest ;/
UsuńRecenzja bardzo dobra, nie pisz bzdur:)
UsuńÓsemek, tzn. ich rwania współczuję. 3 miałam normalnie rwane, chociaż i tak był to koszmar, ale czwartą miałam dłutowaną, 3 dni przed Bożym Narodzeniem. Upojne chwile nie do zapomnienia.
Jak ten Prószyński to robi, że wydaje takie świetne książki:) Na lekturę tej poczułam ochotę już od samego patrzenia na okładkę:)
OdpowiedzUsuńOkładka jest niesamowicie klimatyczna. Byłby z tego świetny obraz. Krzyżykami bym wyhafciła.
UsuńWyłączywszy "Sagę wyklętych", mam w tym miesiącu szczęście do ksiażek dobrych :)
Może i mnie się ją uda przeczytać kiedyś, gdyż szczególnie lubię sago rodzinne.)
OdpowiedzUsuńmiało być oczywiście sagi.)
UsuńDobrze wiedzieć, bo mam tę książkę i zastanawiałam się czy się za nią zabrać :)
OdpowiedzUsuńCzuje sie zachecona :)
OdpowiedzUsuńJeśli nie spotkałaś współczesnych powieści dotykających wojny domowej w Hiszpanii, to polecam Guernikę Dave'a Bolinga i Dom Tajemnic Loreny Martin D. (choć tu tylko częściowo). Również Walka kotów Mendozy toczy się w tej scenerii.
OdpowiedzUsuńDziękuję, zapisze sobie :) Mendozą swego czasu się zaczytywałam.
UsuńMam ochotę na tę książkę już od jakiegoś czasu, zapowiada się bardzo klimatyczna lektura. :)
OdpowiedzUsuńNie do końca "moja" ulubiona tematyka, ale miłość i strata to takie uniwersalne i życiowe tematy, że chyba poszukam książki :)
OdpowiedzUsuńJeżeli polecasz z całego serca,to faktycznie warto po nią sięgnąć, co prawda nigdy nie czytałam niczego o Hiszpanii, a może czytałam, a nie pamiętam? Nie wiem... Za książką na pewno się rozejrzę, bo mnie zaciekawiłaś :)
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja znacznie skróci czas do przeczytania "Zapachu gorzkich pomarańczy" - książkę mam już na półce i wkrótce planuję przeczytać :) Zainteresowałaś mnie też "Komu bije dzwon".
OdpowiedzUsuń"Komu bije dzwon" robi z człowieka miazgę. lojalnie uprzedzam.
UsuńMuszę przeczytać:)
OdpowiedzUsuńOoo, Hiszpania, ooo czasy wojny, ooo... coś dla mnie! :)
OdpowiedzUsuńBędę czekała na wrażenia :)
Usuń