Kontynuacja tomu Harry Potter i Kamień Filozoficzny. Jedenastoletniemu Harry'emu udało się pokonać czarnoksiężnika, teraz musi zmierzyć się z przerażającym potworem z Komnaty Tajemnic na zamku Hogwart. W dodatku jeden z jego najbliższych przyjaciół znajduje się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.Świat oszalał na punkcie baśniowej historii o Harrym Potterze i to nie tylko dlatego, że pojawiła się, gdy krytycy ogłosili koniec gatunku literatury młodzieżowej. Sukces książki obalił ten pogląd.
Ubiegły tydzień był piękny, zachęcał
do wieczornych spacerów z kijami, lub jazdy rowerem. Zapewne nie musielibyście
czekać tyle na kolejną recenzję audiobooka, gdyby nie fakt, że przez ubiegły
tydzień mordowałam się ze skutkami wyrwania tak zwanej „ósemki”(nie dajcie się
na to namówić!! – nigdy). Nie jeździłam, nie chodziłam. Leżałam w łóżku i
miałam wrażenie, że czaszkę ściska mi imadło. Haftować mi się nie chciało,
czytałam i spałam :P
Ale już jest lepiej no i zawsze
jakiś fragmencik tej książki mówionej, w genialnej interpretacji Piotra
Fronczewskiego
wysłuchałam.
Moim zdaniem audiobook jest zrobiony po prostu genialnie i nie mam mu nic do
zarzucenia, cena wg Empiku to około 45 złotych, za nagranie trwające ponad
dziesięć godzin, na ośmiu płytach CD. 45 złotych to dosyć sporo… ale pewnie jeszcze do zniesienia. Fronczewskiego
uwielbiam, świetnie oddaje charaktery osób w imieniu których w danej chwili
mówi, jego dykcja jest nienaganna. Coś pięknego, raduje się ucho me.
Dosyć o technicznej stronie
audiobooka, w Internecie jest sporo fragmentów, można samemu ocenić, czy taka
wersja odpowiada. : ) Skupię się na książce, gdyż dawno nie powtarzałam Komnaty
Tajemnic w wersji książkowej, filmowo – też nie przepadam(pająki – i to
wszystko co mam do powiedzenia), najprawdopodobniej czytałam ten tom, od czasu
gdy z wielką radością powitałam go w moim domu, a było to jakąś dekadę temu.
Być może niszczący upływ czasu sprawił, że zupełnie inaczej odbieram tę
książkę. Kiedyś nie przepadałam za nią,
nie należała do moich ulubienic, nie darzyłam jej sentymentem. Teraz już wiem, że mnie po prostu irytuje. Ale
zacznijmy tradycyjnie, od fabuły.
Harry Potter, chłopiec który
przeżył spędza wakacje u wujostwa. Bardzo samotne wakacje, przyjaciele nie
piszą, a Harry jest pomiatany przez ciotkę i wujka. Wydaje się, że rok w
Hogwarcie owocny w zdarzenia i przyjaźnie był snem. Bo Harry znalazł się w
punkcie wyjścia. Do pewnego momentu.
Okazuje się, że sprawcą alienacji Harrego jest domowy skrzat – Zgredek. Zgredek
chce w ten sposób powstrzymać Harrego przed powrotem do Szkoły Magii i
Czarodziejstwa, ponieważ źli ludzie uknuli plan i mają zamiar zniszczyć szkołę,
bez ofiar się nie obędzie. Domowy Skrzat chce chronić Pottera. Chroniąc go
wyrządza więcej szkody niż pożytku i to raczej z tego powodu życie Pottera jest
zagrożone. W Hogwarcie zaiste zaczynają dziać się dziwne rzeczy, atmosfera
byłaby fatalna, gdyby nie promienista postać nowego nauczyciela Obrony przed
czarną magią. Nim ten tom dobiegnie końca, doświadczymy całej gamy uczuć i spotkamy
się oko w oko ze stworami, których na żywo nigdy nie chcielibyśmy spotkać.
Fabuła drugiego tomu zapowiada
naprawdę fajną przygodę. Zaiste przygoda jest fajna, ale Harry jest tak
irytujący, że mnie bolały zęby. W tym tomie objawia się najbardziej irytująca
cecha Harrego, jego mesjanizm i przekonanie, że jeśli on to nikt. Strasznie
denerwowało mnie to, jak zatajał różne informacje i wszystko chciał robić po
swojemu, na własną rękę. Oczywiście rozumiem jego lęki, jego obawy, ale to
wszystko mogło się skończyć tragicznie. Podłączę się do zdania Severusa, która
kilkakrotnie w ciągu całej sagi wypowiadał się o dezynwolturze Pottera. Prawda
przemawiała przez Mistrza Eliksirów. Moim zdaniem w tym tomie o wiele lepiej
Rowling wykreowała nauczycieli, Minerwa jest bezbłędna, Snape ocieka cynizmem i
sarkazmem, a Gilderoy rozkłada na łopatki. Podobają mi się bardzo bliźniacy z
ich radością życia, humorem i zamieszaniem, które nieustannie wywołują. Cud,
miód.
Widzę, że podczas „lektury”
towarzyszyły mi zupełnie inne emocje, na inne rzeczy zwracałam uwagę, dlatego
właśnie lubię wracać do książek, bo za drugim, trzecim, czwartym razem dopiero
w pełni odbieram daną książkę, chociaż są przecież lektury, które czytam
dziesiątki razy i wciąż odkrywam coś nowego : )
Teraz będę słuchała mojej
ulubionej, jednej z ulubionej części potterowskiej sagi. „Harry Potter i
Więzień Azkabanu”.
Lubię audiobooki, jednak Harrego Pottera wolę przeczytać sama :)
OdpowiedzUsuńJa myślę, że audiobook to dobry pomysł na odświeżenie sobie tej serii :)
OdpowiedzUsuńednej z ulubionej części potterowskiej sagi. „Harry Potter i Więzień Azkabanu”.
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam ten tom . Chyba się zaopatrzę w takie audiobooki.
"Więzień Azkabanu" rządzi, przypominałam go sobie jakiś czas temu i wciąż zachwyca <3
OdpowiedzUsuń45zł za osiem płyt i dobrą robotę wydaje się ceną rozsądną [chce się dobrego lektora, to trzeba się liczyć z tym, że trzeba mu sporo zapłacić, bo przecież praca nad takim audiobookiem szybka i prosta nie jest], ale z drugiej strony, kogo na to stać? :(
PS. Co do ósemek - czasem, trzeba, niestety. Jak dentysta wyrywał mi moją, aż mu coś w kręgosłupie strzeliło, tyle miał z tym problemów :D
Kocham całą serię Harry'ego i chyba nigdy się to nie zmieni <3. Aczkolwiek chętnie przypomniałabym sobie przygody tego czarodzieja, kto wie, może dziś odebrałabym je trochę inaczej, krytyczniej? ;)
OdpowiedzUsuń