Pięćdziesiąt lat życia Ewy i jej przyjaciół obfituje w wydarzenia wspaniałe i dramatyczne. Są narodziny, śmierć, małżeństwa, zdrady, miłości, przyjaźnie, zwątpienia, osobiste tragedie, pragnienia... Warszawa, Bydgoszcz, Trójmiasto – tam dzieje się wszystko. To historia o tym, jak los przejmuje inicjatywę, czasem wystarczy mu tylko pomóc, mocno wierzyć i bardzo chcieć, by wszystko się udało.
Maria Ulatowska czytała od zawsze. To, że napisze książkę, wiedziała również od bardzo dawna. Na co dzień specjalistka od prawa dewizowego, dopiero na emeryturze znalazła trochę czasu i zrealizowała swoje marzenie. Mieszka w samym centrum Warszawy, ale najchętniej mieszkałaby gdzieś poza miastem… Na przykład tam, gdzie stoi dworek pośród sosen. Najbardziej bowiem kocha las, swoją rodzinę i psy. Może w trochę innej kolejności… „Domek nad morzem” to jej trzecia książka.
sobota, 13 lipca 2013
"Domek nad morzem" - Maria Ulatowska
9 komentarzy:
To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.
A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )
Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.
Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)
Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.
Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy
Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.
Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.
Twórczość pani Marii miałam już okazje poznać, i jak będzie okazja to na pewno sięgnę, po inne jej książki, w tym tą :)
OdpowiedzUsuńA miałam w planach, ale nie znoszę wyciskaczy łez to chyba jednak sobie daruję czytanie.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy się skuszę, chyba najpierw przeczytam "Kamienicę..." jednak ;)
OdpowiedzUsuńJa przeczytałam jedną powieść pani Marii. Jak dla mnie jest za słodka.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o twórczość autorki, to miałam z nią do czynienia przy okazji książki "Sosnowe dziedzictwo". Niestety książka nie przypadła mi do gustu i więcej powieści tej Pani póki co nie szukałam. Może kiedyś...
OdpowiedzUsuńAż wstyd się przyznać, ale nigdy nie słyszałam o tej autorce. Książka jednak w miarę mnie zainteresowała, więc jeżeli nadarzy się ku temu okazja, myślę, że przeczytam :)
OdpowiedzUsuńZapraszam: im-bookworm.blogspot.com
Może sięgnę po nią tego lata:)
OdpowiedzUsuńMam już dwie powieści pani Ulatowskiej za sobą (pierwszy i drugi tom sosnowej historii). Rzeczywiście są przesłodzone, ale na "odmóżdżenie" i oderwanie od szarości dnia codziennego mogą być:P.
OdpowiedzUsuńPo książkę z pewnością sięgnę - to taka historia, z którą warto zapoznać się latem. Musiałam jakoś przeoczyć "Kamienicę...", a ona wydaje się równie ciekawa. Czas nadrobić zaległości.
Z tego co piszesz w recenzji to w ksiażce nie ma tzw.utyskiwań na PRL,opisów jak to było źle w tamtych czasach?Pytam ponieważ ostatnio wiele razy trafiłam na ten temat w książkach naszych rodzimych autorów i mam tego już przesyt:(
OdpowiedzUsuń