Ostatnio, gdy przyznałam się co czytam, a właściwie, gdy książka wypadła mi z torebki, która dzięki temu znacznie straciła na wadze usłyszałam no tak, te fazy na medyczne książki, to przyznałam rację, a później się wycofałam, bo ja nie mam faz na medyczne książki, ja uwielbiam tę tematykę, tylko brakuje mi czasu by eksplorować temat tak jakbym chciała. Książkę o historii odkryć związanych z sercem kupiłam jakieś dwa lata temu. Przynajmniej. Zaczęłam ją czytać, ale jakieś zaległości, inne książki przerwały to czytanie, chociaż zdążyłam poznać kolejną odsłonę opowieści o błękitnych dzieciach. Leżała ta książka obok łóżka, a ja uznałam, że życie jest za krótkie, żeby odkładać lekturę książek, które chciałam przeczytać, wprawdzie, żeby zrealizować ten plan potrzebuję jakichś osiemdziesięciu lat, by uporać się z domowymi zaległościami, ale jak to mówią, póki życia, póty nadziei.
Serce – najgłębsza tajemnica, dom duszy, esencja życia i źródło sił duchowych. Przez tysiące lat pozostawało niedostępne dla medyków zarówno ze względu na kulturowe i religijne tabu, jak i ze względów praktycznych: skoro pacjent miał pozostać żywy, serce nie mogło przestać bić – a jak operować organ pozostający w ciągłym ruchu?Thomas Morris, ceniony dziennikarz BBC, relacjonując jedenaście przełomowych operacji, opowiada historię kardiochirurgii – dzieje porażek i triumfów, brawury, zazdrości i rywalizacji.Od 1872 roku i zabiegu wyjęcia igły wbitej przypadkiem w pierś londyńskiego blacharza, poprzez historyczną operację usunięcia odłamka szrapnela z serca żołnierza rannego w Normandii, po hodowlę organów w bioreaktorze i protezy z drukarki 3D – opowiadana przez Thomasa Morrisa historia ludzkiego geniuszu nie jest zamknięta, a ludzkie serce wciąż kryje tajemnice i co najmniej kilka przełomów w kardiochirurgii jest jeszcze przed nami.„Przyprawiające o zawrót głowy dzieje chirurgii serca są równie ważne jak rozwój fizyki jądrowej, komputerów czy rakiet. Thomas Morris nareszcie opowiedział tę historię, jak należy”.– Sunday TimesCzytając „Sprawy sercowe”, czytelnik dosłownie zagląda chirurgom przez ramię, więc czasami jest to lektura dla ludzi o naprawdę mocnych nerwach.
Treść książki mamy w podtytule. Historia serca w jedenastu operacjach. Moim skromnym zdaniem, nie można mieć podstawowej wiedzy o tym jak pracuje serce, jak jest genialnym połączeniem mięśnia hiperwydolnego i niezależnego od naszej woli, a przy tym nie zachwycać się, że coś tak małego utrzymuje nas przy życiu. Przez wieki serce uważano za siedzibę afektów, kwintesencję naszego ja, chociaż później okazało się, że to mózg odpowiada za to kim jesteśmy, to jednak serce bylo chirurgicznym sacrum, uważano, że jakakolwiek ingerencja w ten narząd kończy się zgonem. Dopiero narodziny aseptyki, anestezjologii umożliwiły kardiochirurgiczne operacje i pokazały, że wada serca, rana serca nie są wyrokiem.
Teraz możemy latać w kosmos, a ciągle nie umiemy skonstruować sztucznego serca, znaleźć alternatywy. Oczywiście mamy urządzenia, które potrafią zastąpić serce, ale są to rozwiązania tymczasowe, które mają umożliwić pacjentowi doczekanie do przeszczepu. W tej książce mamy do przeczytania historie o milowych krokach w dziedzinie kardiologii, cewnikowanie serca, radzenie sobie z zatorami tętnic wieńcowych, operacja błękitnych dzieci, przeszczep serca, prace nad sztucznym sercem, aż w końcu mamy prace nad operacjami serca bez otwierania klatki, czyli za pomocą naczyń krwionośnych, a nawet operacje na sercu u przytomnego pacjenta. Pyszna, pasjonująca lektura.
Często czytam książki dla samej czystej rozrywki, ta była całkowitym przeciwieństwem, czyli wiedza, nauka i nowe rzeczy. Oczywiście wiedza ta nie jest mi potrzebna do niczego, bo skoro nikt nie pozwala mi zrobić sobie punkcji zatoki szczękowej, to śmiem wątpić, że ktoś da mi do ręki bijące serce. Może to i lepiej, biorąc pod uwagę, że wszystko leci mi z rąk. Jest to wiedza, którą mam o której na bank będę rozmawiała ze znajomymi, którzy muszą się przygotować na okres słuchania o ciekawostkach, które mnie jarają bardzo, ich nudzą, ale lepiej posłuchać trzy minuty, niż później toczyć trzygodzinny spór o tym jak możesz nie uważać tego za interesujące.
Żałuję, że tyle przeleżała, w oczekiwaniu aż ją skończę!
Koniecznie muszę przeczytać. Lubię tego typu książki, lubię uczyć się, dowiadywać nowych rzeczy. Zawsze też chciałam być lekarzem, ale hmmm zdolności nie te. Jakby to określić, bardziej humanistyczne.
OdpowiedzUsuń