Rzadko coś wstrząsa rynkiem biograficznym. Biografie to taki gatunek, że większość ciekawych postaci zostało opisane. Mamy kultowe biografie, czasami ktoś chce zmienić sposób postrzegania danej postaci i jest sensacja. A tutaj Wydawnictwo Marginesy zaskoczyło nas informacją, że przygotowuje biografię trzech tłumaczek. Wtedy pomyślała, faktycznie ja chcę poznać bliżej te kobiety. Najmniej kojarzyłam Joannę Guze, ale to dlatego, że rzadko sięgam po literaturę francuską. Postaci Marii Skibniewskiej i Przedpełskiej-Trzeciakowskej są absolutnie kultowe i dały nam arcydzieła, bez których nasza kultura byłaby uboższa. Jedna przełożyła nam Jane Austen, druga Tolkiena. Kim były?
To dziwne, autor zapowiada, że w książce padnie sensacyjna odpowiedź na pytanie czy Tolkien odpisał Skibniewskiej, a przecież kto czytał Listy kto czytał Władcę i wstęp tłumaczki wie, dlaczego autorka wybrała takie, a nie inne rozwiązania. Jednak przejdźmy przez tę książkę od początku. Najpierw poznajemy Joannę Guze, głównie z listów, bo namiętnie korespondowała, opisywała swoje wrażenia z podróży, z lektur. Na Guze patrzymy z dystansu, z perspektywy jej znajomych. Cała ta część opowiada o tym, że można żyć z pisania a pozostawić za sobą pustkę, brak biografii, która przy tak ciekawym życiu by się przydała. Później mamy apogeum bogatej opowieści. Anna przedpełska-Trzeciakowska jest tłumaczką, która żyje, która prowadzi aktywne życie, ciągle można ją zapytać dlaczego wybrała takie, a nie inne rozwiązanie. Możemy dokładnie zobaczyć jakie było jej życie. Jedyna, kompleksowa biografia. Przechodzimy do Marii Skibniewskiej, kobiety której tłumaczenie jest kanoniczne, jest niemalże Ewangelią, a jej życie jest jedną wielką tajemnicą. Jakie miała tajemnice w czasach terroru stalinowskiego, czy nie mogła czy nie chciała mieć dzieci? Czy faktycznie tłumaczyła to co jej się podobało? Wiele pytań.
A jednak jest to książka, którą ja się delektowałam. Mimo, że nie znalazłam odpowiedzi na wszystkie moje pytania, mimo że miewałam taki serio, tyle się dowiedziałeś autorze? Na pewno zrobiłeś wszystko? To jednak jest to książka, która czyta się sama, niestety równolegle układa się sama lista książek któe chcę mieć. Tak nabyłam Wściekłość i wrzask bo rozprawa na temat tego jak dokonało się tłumaczenie tytułu, jakie były problemy z przełożeniem tekstu pobudziło moją ciekawość. Mam też ochotę na powtórkę Władcy pierścieni i chyba ulegnę. Ta książka dała mi poczucie, że przenoszę się do zawalonych książkami mieszkań tych kobiet, siedzę w kącie i wącham zapach kawy zmieszany z zapachem ogromu książek. To jest biografia do delektowania się, czytania niespiesznego. Impuls do przesuwania granic horyzontów literackich. Bardzo polecam!
Zachwyciła mnie ta książka. Może nie w spektakularny sposób, ale pod względem ilości włożonej w nią pracy, podejścia do tematu i wybranych bohaterek. Warto przeczytać, warto się nią delektować.
OdpowiedzUsuńJeszcze do niedawna nie poświęciłabym czasu na czytanie biografii, wychodząc z założenia, że lepiej poznać kolejną fikcyjną historię. Ale teraz coś mi się odmieniło i chętnie poznałabym tę publikację. Może dlatego, że jest o kobietach, które łatwego życia zapewne nie miały. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńNa pewno będę czytała :) Wszystkie książki o tłumaczach mają tę właściwość, że się sporządza listę, książek po które trzeba koniecznie sięgnąć.
OdpowiedzUsuń