Isabelle, Amerykanka chińskiego pochodzenia, nagle traci wszystko. Zaprzepaszcza szansę na awans w poczytnym magazynie dla kobiet, a wymarzony mężczyzna stwierdza, że nie powinni traktować swojego związku zbyt poważnie. Ale dziewczyna się nie poddaje i postanawia odmienić swoje życie.
Wyjeżdża więc do Chin, aby zamieszkać z dawno niewidzianą siostrą. Tam czeka ją nie tylko odkrywanie korzeni, lecz także ekscytujące zawodowe wyzwanie oraz… nowa miłość.
To książka o jedzeniu, rodzinie i odnajdywaniu siebie.
Miłość w pięciu smakach to pierwsza i jak dotąd jedyna powieść Ann Mah, amerykańskiej dziennikarki o chińskich korzeniach i entuzjastki dobrej kuchni.
Spodziewałam się czytadła, takiego o wyjeździe do innego kraju, jako odmianie po emigracji z wielkiego miasta na prowincję. To miało być takie lekkie czytanie i kilka nowych przepisów, które zajmą mój czas.
Okazało się, że ta książka to nie tylko opowieść o zmianie miejsca zamieszkania, kultury, powrocie do korzeni i orientalnej kuchni. To historia szukania własnego ja, odpowiedzi na gryzące od środka pytania „Skąd jestem, dokąd zmierzam”.
Na pewno nie było to czytadło, bo te czyta się błyskawicznie. W tą książkę się wczytywałam, powtarzałam zdania, rozważałam. Nie brak w książce oczywiście także lekkich czytadłowych momentów, rozważań typu „kocha nie-kocha”. Ale wydaje mi się, ze z lektury można wynieść też inne przemyślenia niż te dotyczące sposobu na zdobycie mężczyzny. Jeśli się chce i ma taką potrzebę.
Może ja odbierałam tą książkę w ten sposób bo też miewam problemy z siostrą? Częste przerwy w komunikacji właściwej? Książka porusza wiele problemów, chyba każda znajdzie coś dla siebie…
A miałam zastrzeżenia dla tłumaczenia w niektórych miejscach, oraz denerwujące niekiedy akapity w obcym języku i konieczność przenoszenia się do przypisów…
Ale jako smaczek na ostatnich stronach znajdziemy zbiorek przepisów, jeśli komuś poleciała ślinka w czasie czytania. Jest również interesujący wywiad z autorką.
Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia
Ciekawa pozycja. Koniecznie muszę przeczytać !
OdpowiedzUsuńSkoro piszesz, że to coś głębszego niż zwykłe czytadło, z chęcią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńPo tą głębię trzeba sięgnąć, wydobyć ją. Można ślizgać się po czytadle lub sięgnąc głębiej.
OdpowiedzUsuńOo, zaskoczyła mnie Twoja recenzja ;) Spodziewałam się, że ta książka będzie właśnie takim czytadłem jakich wiele, bez żadnego przesłania, a tu się okazuje, że jednak ma jakąś głębię ;) W takim razie zapisuję ją na moją listę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Dobrze, że trafiłam na tą recenzję. Ostatnio w księgarni już miałam ją wziąć, ale właśnie wydawało mi się, że to będzie coś na jeden wieczór.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Z początku kręciłam nosem... ale teraz... wiem, że przeczytam! wypatruję egzemplarza bibliotecznego :)
OdpowiedzUsuń